Obowiązek jazdy w kasku na rowerze. Cykliści są przeciwni i... mogą mieć rację
Czy obowiązek jazdy w kasku na rowerze zwiększa bezpieczeństwo? Okazuje się, że nie zawsze! Postanowiłem zgłębić ten temat, bo sam mam mieszane uczucia. Wnioski do jakich doszedłem zaskoczyły nawet mnie samego.
Gdy kilka dni temu pisałem informację na temat planowanego wprowadzenia obowiązku jazdy w kasku na rowerze dla dzieci w wieku szkolnym (do 14 lat), miałem mocno mieszane uczucia. Z jednej strony obowiązek na nie, z drugiej – bezpieczeństwo na tak.
W redakcji rozgorzała dyskusja, a padały nawet pytania – absurdalne moim zdaniem – czy rzeczywiście kask zwiększa bezpieczeństwo. Postanowiłem zgłębić temat i z każdą godziną byłem coraz bardziej zaskoczony.
Najpierw dane i badania
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego przeprowadziła badanie w 2013 roku na temat kasków ochronnych.
Stosowanie kasków u rowerzystów w podziale na wiek:
- osoby starsze (pow. 60 lat) – 7 proc.,
- dorośli (25-60 lat) – 8 proc.,
- młodzież (18-24 lata)– 10 proc.,
- dzieci (poniżej 18 lat) – 13 proc.
W ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 4212 wypadków z udziałem rowerzystów – to wynik lepszy o 11,1 proc. od zeszłorocznego. Zginęło w nich 220 rowerzystów, a 3800 zostało rannych. Ciężko rannych 1208.
Według policji za połowę wypadków śmiertelnych w 2017 r. odpowiadają sami rowerzyści. Najwięcej powodują osoby w wieku 60+. Drugą najliczniejszą grupą byli rowerzyści w wieku 40-59 lat. Dzieci do 6 lat spowodowały na rowerach 14 wypadków. Cykliści w wieku 7-14 lat winni byli 267 zdarzeń.
To w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o dzieciach na rowerach w statystykach wypadków. Ile z tych, które doznały obrażeń miało kaski? Ile mogło uniknąć obrażeń, gdyby je nosiło? Tego nie wiemy. Takich badań i analiz się nie przeprowadza. Skąd więc pomysł na wprowadzenie obowiązku jeżdżenia w kasku na rowerze dla dzieci do lat 14? Tego też nie wiemy, bo do opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy informacji od Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, która pilotuje tę legislację, czym jest to motywowane.
Wiemy natomiast co nieco z Czech. Tam analizowano wypadki z udziałem rowerzystów zakończone zgonem, m.in. bazując na autopsji biegłych. Badający ten temat doszli do wniosku, że kask zmniejszyłby obrażenia, być może pozwoliłby uniknąć śmierci w wypadkach bez udziału innych pojazdów. Sytuacja, w której kask uratowałby życie dotyczyła 44 ze 119 przypadków zmarłych rowerzystów. Co więc rekomendują Czesi?
Po pierwsze, kaski dla rowerzystów. Po drugie, że najskuteczniejszą metodą ochrony cyklistów jest... budowanie tras rowerowych, by oddzielić rowery od pojazdów silnikowych.
Teraz inne dane, z raportu Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu PIN Flash Report 34. W latach 2007-2016 na drogach UE zginęło 8154 dzieci w wieku 0-14 lat. 13 proc. z nich to rowerzyści. Wśród najmłodszych ofiar przeważają te w przedziale 10-13 lat, bo to w tym wieku rodzice zaczynają zgadzać się na samodzielne wyjścia i pokonywanie drogi do szkoły bez osoby dorosłej. Nie badano tematu kasków, a te nie znalazły się we wnioskach.
Eksperci przygotowali całą listę rekomendacji, wśród których najważniejsze to wprowadzenie stref ograniczenia prędkości do 30 km/h w pobliżu szkół i osiedli mieszkaniowych oraz oddzielenie tras rowerowych od dróg dla samochodów.
Z drugiej strony, dokument Komisji Europejskiej "Road Safety in the European Union 2017" proponuje wymaganie od tzw. niechronionych użytkowników dróg stosowanie sprzętu ochronnego.
Co na to sami rowerzyści?
Stanowiska wszystkich grup jest jednoznaczne – tak dla kasków, nie dla obowiązku. Myślałem początkowo, że jest wprost przeciwnie, co też świadczy o zupełnym braku mojego zaangażowania w jakiekolwiek działania na rzecz cyklistów.
Najsilniejszy głos sprzeciwu słychać ze strony ECF (Europejska Federacja Cyklistów). Organizacja ta zrzesza 60 europejskich organizacji rowerowych z 37 krajów. To największa i najbardziej znacząca taka grupa na naszym kontynencie. Federacja uważa, że kampanie mające straszyć rowerzystów przed skutkami wypadków, gdy nie mają kasków, są sponsorowane przez ich producentów. Posługują się danymi, z których wynika, że pieszy jest potencjalnie bardziej zagrożony urazem głowy niż rowerzysta. Czy powinien nosić kask?
Ciekawe badanie przeprowadził w Wielkiej Brytanii dr Ian Walker z Uniwersytetu w Bath, który udowodnił, że rowerzysta w kasku jest bardziej narażony na wypadek, ponieważ pojazdy go wyprzedzające zmniejszają do niego odstęp. Prawdopodobnie wynika to z postrzegania rowerzysty w kasku jako lepiej zabezpieczonego.
Warto na koniec dodać, że w krajach, w których jest najwięcej cyklistów, kaski nie są powszechnie stosowane, a prym wiedzie tu Holandia, gdzie tylko 0,1 proc. rowerzystów zakłada kask. Trzeba jednak spojrzeć na to z innej strony – kto był w Holandii ten wie – mówimy tu o bardzo specyficznej kulturze i ogromnej liczbie rowerów.
Popatrzmy jeszcze na interesujące badania z Australii i Nowej Zelandii, z krajów, w których jest powszechny obowiązek jazdy w kasku na rowerze. Od jego wprowadzenia zanotowano spadek liczby rowerzystów o ponad połowę! Dlaczego? Europejska Federacja Cyklistów twierdzi, że to kwestia postrzegania – skoro na rowerze trzeba jeździć w kasku, to znaczy, że jest to niebezpieczne. To skutecznie zniechęca.
Czy chodzi o odstraszenie rowerzystów, a może to lobby?
Tego oczywiście nie wiemy, ale warto zauważyć, że środowiska rowerowe w Polsce od lat zabiegają o rozwój infrastruktury, a z tym ciągle jest słabo. Ścieżki rowerowe powstają, ale i tak często rowerzyści poruszają się po ulicach lub chodnikach, bo nie mają innego wyjścia.
Znacznie łatwiej jest wprowadzić obowiązek jazdy w kasku i zakomunikować, że jest to działanie na rzecz bezpieczeństwa, niż wydać masę pieniędzy na ścieżki rowerowe i oddzielenie ich od ulic.
Znacznie łatwiej jest pozbyć się części rowerzystów, którzy albo nie będą chcieli zakładać kasków, albo nie będą korzystać z rowerów ze względu na kampanię strachu. Na pewno przyniesie to efekt pozytywny – w statystykach. Zmniejszenie rowerzystów o połowę, to potencjalnie zmniejszenie wypadków o połowę. Wciąż jednak mówimy o rowerzystach ogólnie, a nie o małoletnich, których obowiązek noszenia kasku ma dotyczyć.
I niestety trudno o tym mówić obiektywnie, ponieważ nie ma badań, nie ma też ekspertów specjalizujących się w wypadkach dzieci na rowerze i ich skutkach w obliczu posiadania lub nie kasków rowerowych.
To oczywiste, że kask zmniejsza obrażenia głowy w razie upadku. Oczywiste jest to, że lepiej uderzyć o podłoże kaskiem niż głową. Czy jednak wymaga to wprowadzenia obowiązku?
[b]Jakub Tujaka, red. WP Motoryzacja, ojciec:[/b] "Uważam, że regulacje w tej sprawie są niezbędne, ale kaski powinny być w jakiś sposób certyfikowane. Paski nie mogą robić krzywdy po zsunieciu się skorupy, a zapięcie powinno wytrzymać silne szarpniecia. Wracając do obowiązku. Jeżdżę na motocyklu i wiem, że wiele osób dorosłych nie traktuje poważnie kwestii bezpieczeństwa, dlatego jasno postawiona sprawa i kara za nie przestrzeganie przepisu powinna być ustalona. Wszystko dla bezpieczeństwa. Nawet jak taki kask uratuje jedno życie, to warto. Dlatego jestem za obowiązkiem."
[b]Tomasz Budzik[/b][b], red. WP Motoryzacja, ojciec dwójki dzieci:[/b] "Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wierzę w wolność osobistą i brak konieczności narzucania praw, które nie wpływają na bezpieczeństwo innych. Z tego punktu widzenia nie powinno się nikogo zmuszać do noszenia kasków. Z drugiej strony, co dziecko jest winne lekkomyślności rodziców? Jestem na etapie nauki samodzielnej jazdy mojego syna właśnie i on jeździ w kasku. Zawsze jeździł. Córka chce rolki i jak będzie do tego gotowa, to też będzie jeździć w kasku.
Wiadomo, że dzieci nie mają dobrej techniki jazdy i łatwo mogą zrobić sobie krzywdę bez udziału osób trzecich. Osobiście odnoszę wrażenie, że właśnie w takich sytuacjach kask może być najbardziej przydatny. W razie potrącenia przez samochód tak niskiej osoby jak dziecko, jak w banku mamy poważne urazy narządów, więc żeby dziecko było bezpieczne, a przynajmniej bezpieczniejsze, musiałoby nosić pełny kostium motocyklisty. Uważam, że wprowadzenie obowiązku jest słuszne, ale tylko dla dzieci, choć sam też jeżdżę w kasku."
Osobiście uważam, że kask na rower to bardzo dobre rozwiązanie i powinno być promowane wśród rodziców oraz uczniów szkół. Sam zakładam kask uczącemu się jazdy na rowerze synowi i drugiego też będzie to dotyczyło, gdy dorośnie. Nie mam żadnych wątpliwości, co do słuszności stosowania urządzeń ochronnych. Czy jednak jestem za obowiązkiem?
Niechętnie przyznam, że absolutnie nie, bo nie chcę decydować za innych i dla innych. Chciałbym widzieć wszystkie dzieci na rowerach z kaskiem na głowie, ale nie chciałbym karać tych, które go nie mają. Obowiązek to zawsze dla mnie coś negatywnego, a nie tak powinno się promować bezpieczeństwo. Uważam też, że bezpieczeństwo nie jest najważniejsze, bo jeśli tak, to koniecznie trzeba wprowadzić kaski dla każdego, kto wychodzi z domu.
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić sytuacji po wprowadzeniu obowiązku. Czy policja zamiast zajmować się ważnymi dla bezpieczeństwa kwestiami, będzie ścigać dzieci, a potem dorosłych za jazdę bez kasku? Nie wiemy nawet, czy jazda w kasku miałaby dotyczyć wyłącznie ulic, czy także chodników i parków. Na takie pytanie KRBRD nie odpowiedziała do opublikowania artykułu.