Więcej kukurydzy w benzynie. "Przepalimy" uprawy, branża jest gotowa
Konflikt w Ukrainie wpływa na produkcję żywności, a polski rząd ma w planach wprowadzenie paliwa z większą domieszką bioetanolu z roślin. Natomiast na Zachodzie pojawiają się głosy o odejściu od biopaliw. Argumentuje się to nadchodzącym głodem. Czy staniemy przed dylematem: lać i jechać, czy po prostu jeść?
24.07.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:30
Projekt nowych przepisów zakłada wprowadzenie większego udziału biokomponentów do stosowanych obecnie paliw. Rozwiązaniem ma być benzyna typu E10. Obecnie do baków nalewamy E5, której udział bioetanolu wynosi – zgodnie z oznaczeniem – 5 proc. E10 jest więc dwa razy bardziej "bio" i ma pojawić się na stacjach w 2024 roku. Założenie paliwa jest takie, że dwutlenek węgla ze spalania i tak wiązany jest przez rosnące rośliny, przez co tworzy się obieg zamknięty.
Takie paliwo od lat stosuje się w niektórych krajach Europy Zachodniej. W większości przypadków jest tańsze od "klasycznej" benzyny, ale nie nadaje się do wszystkich aut. W starszych konstrukcjach może być szkodliwe. Przykładowo Alfa Romeo nie zaleca stosowania paliw mocno wspomaganych biokomponentami w samochodach sprzed 2011 roku, a grupa VAG (Volkswagen, Audi) wyróżnia poszczególne modele i roczniki. Pełną listę znajdziesz poniżej.
Skąd to bio?
Jeszcze w połowie czerwca w grupie G7 pojawiły się pomysły, by zrezygnować z wykorzystywania składników bio (np. kukurydzy czy rzepaku) przy produkcji paliw w celu ograniczenia kryzysu żywnościowego spowodowanego przez konflikt w Ukrainie. Wcześniej donoszono o niemieckich planach odejścia od biododatków i skupienia się na syntetycznych paliwach tworzonych przy udziale wodoru.
Ciekawe dane dostarczyła również działająca non-profit grupa Transport & Enviroment, wskazując, że w samej Unii Europejskiej dziennie samochody spalają 10 tys. ton zboża, a raczej biopaliw z nich powstałych. To robiąca wrażenie liczba 15 mln bochenków chleba. Niemieckie stowarzyszenie przemysłu biopaliwowego wskazuje, że producenci blendów i tak korzystają z ziaren, których nie dałoby się wykorzystać w przemyśle spożywczym. Piłeczka odbita.
Dlaczego więc Polska "wchodzi" w E10?
O wprowadzenie E10 postulowała jeszcze niedawno m.in. Krajowa Izba Biopaliw. Europejska Dyrektywa RED II wskazuje, że Narodowy Cel Wskaźnikowy dla biopaliw zostanie zwiększony z 5,7 proc. do 6,3 proc. Mówiąc wprost: wprowadzenie biopaliw z większym udziałem procentowym elementów "bio" ułatwi nam spełnienie założeń dyrektywy.
Czy odłożymy sobie od ust, żeby zatankować?
Nie do końca. "Zbóż w Polsce nie brakuje" – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Adam Stępień, dyrektor Krajowej Izby Biopaliw. Dodał też, że do produkcji bioetanolu wykorzystuje się głównie kukurydzę, a łączna ilość (1 mln ton składników pochodzenia roślinnego) nie ma znaczenia dla bezpieczeństwa żywnościowego. Nie wykorzystuje się też pszenicy do produkcji, a to właśnie ona ma strategiczne znaczenie.
Podobnie sprawa ma się z rzepakiem, który wykorzystywany jest do produkcji biodiesla. Nie dość, że przy zbiorach 3,2 mln ton tej rośliny produkcja paliw gospodaruje ponad 2 mln ton, to zachowując normy ilościowe, można "włożyć" w ten rynek nawet 300 tys. ton estrów "na już". To nie koniec, bo istnieje możliwość wprowadzenia paliwa B20, które ma mieć jeszcze więcej związków pochodzenia roślinnego.
W Polsce działa 13 producentów bioetanolu i siedmiu wytwórców estrów metylowych. W 2021 roku produkcja tych ostatnich przekroczyła po raz pierwszy milion ton. Sukces odnotował też sektor bioetanolu. W 2021 roku wyprodukowano jego historyczną ilość 330 tys. metrów sześciennych.