"Senna" - biografia mistrza [recenzja autokult.pl]
Fani Formuły 1 nie mieli wcale łatwego zadania. Przed wieloma laty wspominano coś o filmie biograficznym, w którym główną rolę miał zagrać Antonio Banderas, jednak nic z tego nie wyszło. Potem pojawiły się zapowiedzi filmu dokumentalnego, jednak na próżno było go szukać w polskich kinach. Wreszcie jednak DVD trafiło do sklepów - czy warto zainteresować się filmem o Ayrtonie Sennie?
22.07.2011 | aktual.: 07.10.2022 18:03
Fani Formuły 1 nie mieli wcale łatwego zadania. Przed wieloma laty wspominano coś o filmie biograficznym, w którym główną rolę miał zagrać Antonio Banderas, jednak nic z tego nie wyszło. Potem pojawiły się zapowiedzi filmu dokumentalnego, jednak na próżno było go szukać w polskich kinach. Wreszcie jednak DVD trafiło do sklepów - czy warto zainteresować się filmem o Ayrtonie Sennie?
Pierwsze wzmianki o tym, że szykuje się coś wspaniałego pojawiły się jeszcze przed dwoma laty. Później cisza. Rok temu jeden z polskich przedsiębiorców ze sportową przeszłością mianował ulicę w Wałbrzychu imieniem trzykrotnego mistrza Formuły 1. Znowu cisza, aż wreszcie w którymś z odcinków Top Gear pojawił się mały memoriał.
Jeremy Clarkson rozmawiał z Lewisem Hamiltonem, jednym z największych fanów Senny oraz z Martinem Brundle, ówczesnym rywalem Brazylijczyka. Był to więc klasyczny, kilkuminutowy dokument, a wypowiedzi oraz zaprezentowane fragmenty wyścigów stworzyły przepiękną laurkę dla kierowcy.
Po przeczytaniu o tym, że twórcy filmu "Senna" namówili rodzinę tragicznie zmarłego kierowcy do współpracy oraz Bernie Ecclestona do udostępnienia swojej biblioteki materiałów wideo z tamtych czasów, wszyscy spodziewali się zapewne pełnometrażowej laurki okraszonej wspomnieniami największych rywali oraz wzruszającym przemówieniem Michaela Schumachera.
Zanim film dotarł do polski zdobył nagrodę na tegorocznym festiwalu Sundance za najlepszy dokument. To dobrze, jednak nagroda ta była kolejną zapowiedzią laurki. Gdy więc w dniu oficjalnej premiery, 21 lipca, zjeździłem wszystkie Empiki w poszukiwaniu tej płyty, wiedziałem czego się spodziewać, kiedy jednak włożyłem płytę do odtwarzacza okazało się, że bardzo się myliłem.
Asif Kapadia, reżyser tego filmu, zrobił wszystko żeby tylko wymknąć się jakimkolwiek możliwym ramom dokumentu i stworzyć coś unikatowego. Po kilku minutach można zapomnieć o tym, że główny bohater naprawdę istniał i wciągnąć się w scenariusz, który napisało życie. Narratorami i jednocześnie komentatorami są legendy tego sportu takie jak Alain Prost, który jest ważną postacią w filmie czy chociażby Ron Dennis.
Exclusive Interview - Director Asif Kapadia Talks Senna
To nie jest biografia pokazująca od A do Z życie głównego bohatera, a mimo wszystko niczego w niej nie brakuje. Obraz głównego bohatera nie jest idealizowany, bo nie musi być idealizowany. Dzieło Kaspadii może być odczytywane na wielu płaszczyznach.
Krytycy filmowi zapewne dostrzegą ciężką pracę ekipy, która podobno przejrzała ponad 5000 godzin nagrań kolekcji Ecclestonea. Fani Formuły 1 będą mieli okazję prześledzić ówczesną sytuację polityczną w Formule 1, zobaczyć młode twarze Christiana Hornera, Rubensa Barrichello, Rona Dennisa oraz oczywiście Ayrtona Senny. Eksperci z pewnością zwrócą uwagę na zachowanie kierowców podczas odpraw przed wyścigami oraz organizatorów i szefów wyścigów, wszystko przypomina trochę zabawy w piaskownicy.
No i wreszcie potencjalnie najważniejsi odbiorcy, czyli te osoby, które nie wiedzą zbyt wiele o Sennie i nie lubią Formuły 1. Oni po obejrzeniu filmu nie będą mogli uwierzyć w to, że wszystko co przed chwilą ujrzeli naprawdę się wydarzyło i to wcale nie tak dawno temu.
Mnie film skłonił do przemyśleń na temat wiary, która stanowiła ogromnie ważną część życia "głównego bohatera". Ciekawie też wyglądałaby konfrontacja ujęć z padoku w roku 1990, a tych z 2010. Tamta Formuła 1 wydawała się piękniejsza, a kierowcy byli osobistościami, które nie bały się mówić tego co myślą bez obecności prawnika czy rzecznika prasowego zespołu. Wtedy paradoksalnie ich profesjonalizm odsłaniał jednocześnie ich człowieczeństwo, a dzisiaj można dojść do wniosku, że profesjonalizm w Formule 1 zabija ducha rywalizacji i prowadzi do automatyzacji każdego elementu związanego z pracą zawodników.
W sklepach film można kupić za 44,90 zł, co jest kolejnym argumentem dla wszystkich przeciwników Formuły 1 i tych spodziewających się laurki ze łzami i głębokimi westchnieniami spadkobierców Senny. Naprawdę warto.
Minusy? Ja znalazłem dwa. Pierwszym jest to, że w polskiej wersji językowej wyścigi samochodowe przetłumaczono jako "wyścigi rajdowe", co jest w pewnym sensie irytujące, jednak to drobnostka. Drugi to fakt, że po premierze tego filmu, wielu kibiców F1 może zmienić zdanie na temat pewnych osobistości w tym światku. Mimo tego, chyba nie można sobie wyobrazić lepszego memoriału dla Ayrtona Senny.
"Ja nie mam idoli. Podziwiam pracę, poświęcenie i umiejętności." - te słowa wypowiedział Ayrton Senna, jeden z najwspanialszych bohaterów romantycznych, który nie narodził się w kartach powieści natchnionego pisarza. Ten scenariusz naprawdę napisało samo życie.