Segment B w natarciu! Początek wielkich dylematów?

Kiedy zapytacie kogoś zainteresowanego motoryzacją o to, który segment jest najbardziej popularny i hitowy z dużą dozą pewności odpowie - SUV'y. Jednak nie każdego na choćby kompatkowego SUV'a stać. Poza tym wiele osób najzwyczajniej w świecie nie chce posiadać podwyższonej "pseudoterenówki". Co wtedy? Tacy ludzie często wybierają samochody małe, miejskie, często z segmentu B i właśnie ten segment w 2017 roku będzie aż kipiał nowościami. Prawie wszyscy główni gracze mają w zanadrzu nowe generacje swoich miejskich autek. Zatem przyjrzyjmy się im bliżej.

Segment B w natarciu! Początek wielkich dylematów?
Artur Pietrzak

10.02.2017 | aktual.: 01.10.2022 20:37

Citroen C3

Obraz

Francuzi uderzyli z prawdziwym przytupem. Citroen C3 to model, który całymi garściami czerpie z designu Cactusa, który zapoczątkował erę "wąskich" świateł u francuskiego producenta. Generalnie cały design samochodu robi wrażenie. Z typowego kobiecego, urokliwego wozidełka jakim było dotychczas małe C3, przeistoczyło się ono w auto typu "unisex", co sprawia, że mężczyźni nie będą już czuli wstydu siedząc za jego kierownicą. Samochód może również godnie reprezentować Francję i to nie tylko ze względu na liberalizm w kwestii płci kierowcy. Samochód bez problemu może być wielokolorowy i mieć w sobie prawdziwie artystyczną duszę a to przecież narodowa cecha Francuzów. Samochód z wyglądu jest zatem całkiem fikuśny i zawadiacki. Dodatkowo jego kaktusowe geny idzie rozpoznać po "Airbumps", czyli wypełnionych powietrzem poduszeczkach, przyklejonych do drzwi, dzięki czemu istnieje realna szansa, że nikt nie zarysuje nam drzwi na parkingu, bo najpierw trafi na jedną z poduszek.

Obraz

Wnętrze również stara się nadążać za karoserią by być równie modnym i kolorowym. Są tutaj dostępne lakierowane plastiki i różne kolorowe wstawki, co by umilić dzień wszystkim "oglądaczom". Jest też oczywiście wielki ekran centralny, który z funkcjonalnością ma niewiele wspólnego, ale jest modny, więc go zamontowano. Swoją drogą nadal nie rozumiem fenomenu szukania w menu ustawień klimatyzacji i "przeklikiwania" się przez kolejne poziomy menu, by wreszcie dotrzeć tam gdzie się chce. A wszystko to w imię minimalizmu. Na co to komu? Tak czy siak wnętrze jest nowoczesne i ascetyczne, znaczy się "na czasie". Citroen jako jedyny wychodzi również na przeciw nowemu trendowi na rynku, dając możliwość posiadania fabrycznego rejestratora video - tylko w C3 można mieć kamerę zamontowaną na lusterku wstecznym już z fabryki. Z jednej strony to murowany hit, z drugiej pojawiają się głosy, że jakość nagrań jest tak słaba, jak w najtańszych urządzeniach dostępnych na rynku a przecież cena tego dodatku to kilkaset złotych. Jeśli chodzi o to co napędza tego uroczego hatchback'a, to pod maską dostępna jest benzyna i diesel. Odpowiednio 1.2 Pure Tech i 1.6 BlueHDI, które występują w różnych wariantach mocy od 68 do 110 KM, co sprawia, że żadna wersja silnikowa nie czyni C3 mocnym i szybkim autem.

Ford Fiesta

Obraz

Ford miał najgorzej. Zaprojektować następcę pięknej i doskonale prowadzącej się Fiesty to wyczyn i walka nie tylko z konkurencją ale z samym sobą. Siódma generacja Fiesty po liftingu to wciąż bardzo świeżo wyglądający samochód, który nie potrzebował następcy, przynajmniej "na oko". Jego staż rynkowy mówił jednak co innego - 9 lat produkcji to całkiem sporo, chociaż są "lepsi" w tej kategorii, czyli Fiat i jego wariacje na temat Punto, które nota bene od jakiegoś czasu ma podobno doczekać się następcy. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem sylwetkę nowej Fiesty to mina mi trochę posmutniała. Auto jest całkiem ładne ale nie ma w sobie tego "wow", znanego z odchodzącej generacji. Z przodu Fiesta przypomina własnie wspomniane wcześniej Punto, lub Kię - jak kto woli. Z kolei boczna linia pozostała praktycznie nie zmieniona i to jedyne miejsce, gdzie pozostał duch poprzedniczki. Tylne światła są teraz umieszczone poziomo na klapie bagażnika a nie jak dotychczas na słupkach C. Czy to zmiany na lepsze? Moim zdaniem nie do końca, ale to rynek to zweryfikuje. Pod maską będzie miała za to miejsce mała rewolucja. Z oferty znika wolnossący silnik 1.25, który zostanie zastąpiony przez 1,1 litrowy 3-cylindrowy motorek o mocach 70 i 85 KM. Ważnym punktem jest też mocny diesel - po raz pierwszy pod maską Fiesty będzie montowany diesel o mocy 120KM. Poza tym dostępne będą znane silniki 1.0 EcoBoost w wersjach 100, 125 i 140KM, a także słabsza odmiana diesla 1.5 TDCi. Jak na segment B to zdecydowanie nie będzie na co narzekać pod względem dostępnej palety silnikowej. Jeśli prowadzenie pozostanie na tak samo wspaniałym i dopracowanym poziomie jak w odchodzącej generacji to będzie to na prawdę miodna propozycja w segmencie.

Obraz

Nowa Fiesta ma być też produktem "z wyższej półki", stąd wersja Vignale, która ma zapewniać doskonałe materiały wykończeniowe we wnętrzu po to, by zaspokoić wszystkich malkontentów, którzy dotychczas narzekali na tworzywa użyte do produkcji wnętrza w małym Fordzie. Będzie więc dostępna gruba, porządna skóra i miękka deska rozdzielcza (jak by ktokolwiek jej dotykał). Oczywiście cena też wzrośnie ale kto by się przejmował takimi niuansami. Podstawowa wersja pozbawiona aż takich wyszukanych luksusów też ma zdrożeć, tak by zrobić miejsce dla Forda KA+, który również jest autem segmentu B, tylko dla biedoty. KA+ jest też okropnie brzydki zarówno z zewnątrz jak i we wnętrzu, które wypełniają elementy znane z obecnej generacji Fiesty. Za piękno trzeba zatem dopłacić. Dziwna strategia marketingowa ale niech będzie, rynek zweryfikuje. Wracając jednak do nowej Fiesty, oczywiście w centralnym punkcie jej deski rozdzielczej nie mogło zabraknąć dużego ekranu, którego zdaniem wielu tak bardzo brakowało w obecnej generacji. Widać, że ktoś z Forda podsłuchał co mówią potencjalni klienci i dziennikarze. Na szczęście w przeciwieństwie do Citroena pod ekranem pozostawiono podstawowe przyciski w postaci pól dotykowych i osobny panel sterowania klimatyzacją. Prawdę mówiąc kombinacja wielofunkcyjnej kierownicy i panelu klimy ogranicza do minimum konieczność klikania palcami po wyświetlaczu dotykowym, co jest zbawieniem, bo nie wiem jak Wy ale według mnie ekrany ubrudzone odciskami palców tylko szpecą wnętrze, ale co kto lubi.

Kia Rio

Obraz

Spece od designu w Kii mieli nie mniej ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ odchodząca generacja Rio jest jedną z ładniejszych Kii w historii. Czy im wyszło? Kwestia gustu. Nowe wcielenie miejskiego auta z Korei jest... osobliwe. Z jednej strony nie można powiedzieć, że to brzydkie auto, ale kształty dużo bardziej przypominają Hyundai'e i jakąś taką rozpłaszczoną żabę czy inne żywe ustrojstwo. Moim zdaniem auto może się podobać ale mimo wszystko schodząca generacja sprawia wrażenie ładniejszej. Może dlatego, że ma ładne krągłości a jako rasowy facet lubię krągłości. Pod maską ma być dostępny nowy silnik 1.0 T-GDI o mocach 98 lub 118KM, jednak na razie w Polsce dostępne będzie jedynie wolnossące 1.2, które czasem określane jest mianem 1.25 (w przyrodzie nic nie ginie Fordzie) o mocy 86KM, oraz również oddychające wolnym powietrzem, 90 konne 1.4. Gamę uzupełnia diesel 1.4. Obecnie pod względem silników nie ma więc szału i cała nadzieja w benzynowym silniku 1.0 o większych mocach, który może trochę namieszać i być może pozwoli utrzymać dystans do konkurencji.

Obraz

Co czeka nas w środku? A no w środku jak wszędzie. Duży ekran w centrum a pod nim panel klimatyzacji i w sumie to tyle. Pustka jak w Punto z 93 roku. Szkoda, bo wnętrza najeżone guziczkami sprawiają wrażenie bogatszych i bardziej przytulnych. Choć trzeba zauważyć, że główny ekran systemu multimedialnego ma wokół jakieś przyciski i wygląda przez ich ułożenie trochę tak, jak by zostały wyjęte z poprzedniej generacji Volkswagenów. Generalnie auto jest poprawne i nie ma się do czego przyczepić. Taki dobry standard w dzisiejszych czasach, Jest to chyba najbardziej grzeczne auto z przedstawionych w ostatnim czasie aut segmentu B i tym samym zupełne przeciwieństwo tego, co znajdziemy w Citroenie C3 czy innych modelach. Na pewno nie jest to auto złe, bo Kia dogoniła pod względem jakości i "prestiżu" producentów Europejskich, jednak zdecydowanie jest jeszcze na etapie stawiania na solidność i funkcjonalność a nie na robienie szału. Z pewnością będzie dobrym wyborem dla tych, którzy nie potrzebują stylistycznych fajerwerków.

Nissan Micra

Obraz

W Nissanie tak samo jak w Citroenie doszli do wniosku, że ich przedstawicielowi segmentu B trzeba zafundować kurację testosteronem. Co jak co ale Micra II i III generacji była wręcz książkowym przykładem kobiecego wozidełka. Jak wiadomo, kobiety to piękna, aczkolwiek kapryśna i dość mała grupa klientów w salonach, więc chęć trafienia w ich gusta poza tym, że karkołomna, nie jest wystarczająca by nakręcić sprzedaż. Trzeba było zatem porzucić ten pomysł i jak pomyśleli tak zrobili - jak na dalekowschodniego producenta przystało, szefem designu został jakiś samuraj z kataną i wyciosał bardzo modne, wręcz dzikie kształty nadwozia. Jeśli założymy, że poprzednią generację projektowała kobieta zakochana w zawodniku sumo , tak tutaj ewidentnie widać ostre, wręcz dzikie linie. Obłości jednak też gdzieniegdzie pozostały, są jedynie mniej wyraźne. Bardzo dobre wrażenie robi "fala", którą tworzy maska wraz z przednimi błotnikami, przechodząca płynnie w przetłoczenie na drzwiach, które biegnie aż do tylnych świateł. Jednym słowem WOW! Niczym maska przechodząca w lusterka w Vectrze B z 1998 roku. Jednak największy samurajski popis znajdziemy z tyłu. Klapa bagażnika, światła i zderzak są tak ostre, że można nimi kroić ser. Na początku pod maską małego Japończyka a może małej Japonki, pojawi się znane z Renault benzynowe 0,9 i znany również z "francuzów" diesel 1.5 - obydwa o mocy 89 KM. Później ma dołączyć litrowy motorek 1.0, który będzie najsłabszy i będzie generował 75 KM, jednak będzie też pozbawiony turbiny, co dla niektórych może być zaletą. Krążą tez plotki o wersji Nismo, która zrobiłaby z Micry prawdziwego Hot-Hatcha o mocy ok. 190 KM

Obraz

Wnętrze zdecydowanie wyróżnia się spośród aut, które opisałem powyżej, bo tutaj ekran został wręcz "staromodnie" wtopiony w konsolę środkową. Sama deska rozdzielcza bardzo mi się podoba, szczególnie biorąc pod uwagę występowanie skóry w kolorze nadwozia, stanowiącej wykończenie środkowego pasa deski rozdzielczej. Można by rzec, że jest utrzymany efekt wow, bo rzadko kiedy w autach popularnej marki można spotkać co innego niż plastik czy inną piankę użytą do wykończenia poszczególnych elementów wnętrza. W Nissanie wokół ekranu ostało się też najwięcej fizycznych przycisków spośród opisywanych tu aut i co najważniejsze, są też dostępne dwa wygodne pokrętła - w tym aucie ustawianie głośności auta będzie wręcz oldschoolowym doznaniem. Według mnie jest to najładniejsze wnętrze wśród przedstawionych w ostatnim czasie nowości segmentu B.

Seat Ibiza

Obraz

Również Seat potrzebował rewolucji. Sylwetka obecnej Ibizy nieco się opatrzyła i straciła na świeżości. Potrzebne były jakieś spore zmiany. Biorąc pod uwagę to, jak klienci oceniaja design Leona, nie można było iść inną drogą. Powstał "baby leon" pod nazwą Ibiza. Nadwozie w pełni oddaje slogan reklamowy - "Auto Emocion". Linia auta faktycznie przypomina Leona, ale to zaleta. Poza tym dużo się dzieje - przetłoczenia, agresywne linie, idealny samochód w portfolio koncernu VAG, skierowany do tych, którzy Polo i Fabię uważają za "dziadkowozy". Przyznam szczerze, że wygląd zewnętrzny auta robi na mnie ogromne wrażenie i nowa generacja Fiesty, która dotychczas dzierżyła u mnie palmę pierwszeństwa w designie, teraz chyba musi ustąpić pola Ibizie. Pod maską również dzieje się całkiem sporo. Po pierwsze mamy dostępne 1.0 TSI o mocach 95 i 115 KM, czyli całkiem przyjemnie. Do tego dochodzi "mocarne" i wręcz ogromne 1.5 TSI "EVO", które daje 150 KM - jest to ewidentnie broń na Fiestę 1.0 EcoBoost 140 KM, bo pozostali rywale nie mają tak mocnych silników. Diesle, choć w odwrocie (szczególnie po "dieselgate") wciąż są dostępne - jest to motor 1.6 o mocach 80 i 95 KM, czyli zapchajdziura dla tych, którzy kochają diesle. Prawdopodobnie pojawi się też odmiana Cupra.

Obraz

We wnętrzu fajerwerki raczej milkną i do głosu dochodzi praktyczność i rozsądek z którego słyną auta koncernu VAG. Za jedyny przejaw dzikości, młodości i beztroski można uznać poziomy panel na środku deski rozdzielczej, który może być kolorowy. Nie będzie on skórzany jak w Micrze, ale również może dodać trochę kolorytu wnętrzu małego Seata. Poza tym standard - duży ekran na środku, który podobnie jak w Nissanie ma dwa wygodne pokrętła, jednak pozostałe "przyciski" są panelami dotykowymi, także o bezwzrokowym klikaniu raczej nie ma mowy. No i na szczęście również tutaj ostał się panel klimatyzacji. Chyba tylko Francuzi mają manię upychania wszystkiego do systemu multimedialnego, bo mimo wszystko większość producentów zostawia ten, bądź co bądź najbardziej potrzebny w podróży element, jako oddzielny panel. Wszystko wieńczy mięsista kierownica i wyraźne zegary, które na szczęście nie są ekranem LCD a poczciwymi analogowymi wskaźnikami. Miodnie!

Podsumowanie

Obraz

Jak widzicie, ten rok będzie obfitował w nowe modele segmentu B, po manii na SUV'y, producenci musieli zająć się nieco zaniedbanym segmentem, który przynosi przecież ogromne zyski producentom samochodów. Obecnie ciężko powiedzieć, które z tych aut jest najlepsze. Zadatki na hity ma tak na prawdę każde z nich, choć Ibiza może stać się wielkim hitem sprzedażowym, który łączy przestronność i praktyczność z dynamicznym charakterem. Ten i przyszły rok pokażą, kto najlepiej odrobił zadanie z odświeżenia segmentu B.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)