Strażak wprost o pożarze elektryka. Nie tylko "kąpiel"

Strażak wprost o pożarze elektryka. Nie tylko "kąpiel"

Jedna z Tesli spłonęła pod Dzikowcem
Jedna z Tesli spłonęła pod Dzikowcem
Źródło zdjęć: © OSP Boguszów | Straż Pożarna
Mateusz Lubczański
03.04.2023 12:09, aktualizacja: 10.05.2023 09:32

Pożary samochodów elektrycznych rozpalają opinię publiczną. Na szczęście nie są one tak częste, jak w przypadku pojazdów spalinowych, a służby doskonale wiedzą, jak sobie z nimi radzić.

W 2022 roku po polskich drogach poruszało się 29 780 pojazdów elektrycznych. W tym czasie strażacy interweniowali w przypadku dziesięciu "e-pożarów". Z kolei w przypadku 20 milionów aut spalinowych spaliło się 8333. Oznacza to, że pożar przydarzył się 0,03 proc. aut elektrycznych oraz 0,04 proc. pojazdów spalinowych.

Statystyki pożarów pojazdów w 2022 roku
Statystyki pożarów pojazdów w 2022 roku© WP | Angelika Sętorek

Auto elektryczne może palić się również z tych samych powodów, co palące się częściej pojazdy spalinowe. Jeśli już dochodzi do tego typu zdarzeń, często ogniem są objęte takie elementy jak np. tapicerka, a płomienie nie dochodzą do akumulatorów. Gaszenie baterii rzeczywiście jest bardziej skomplikowane i dłuższe. Jak podaje strona Motofocus.pl, "średni czas działań gaśniczych przy pożarach pojazdów elektrycznych wyniósł ok. 1,5 godziny. Czas trwania pożaru Tesli z 27 grudnia 2022 roku wyniósł 4 godziny i 34 minuty. Najdłuższy pożar z dnia 10 września 2021 roku trwał 9 godzin i 16 minut".

– Samochody elektryczne nie zapalają się częściej niż inne. Mieliśmy 15 przypadków tego typu pożarów w ciągu ostatnich dwóch lat. Tymczasem dziennie notujemy 20-30 pożarów zwykłych aut. Auta elektryczne to konstrukcje bezpieczne. Mamy procedury postępowania z nimi od 2020 r., współpracujemy z organizacjami pozarządowymi i producentami samochodów. Dzięki temu organizowane są szkolenia dla strażaków z konstrukcji aut, podczas których zwraca się uwagę na sposoby ich gaszenia. Każda jednostka straży pożarnej ma odpowiednią wiedzę i umiejętności – powiedział Autokult.pl bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

– Akumulator zapala się ze względu na temperaturę, która rośnie powyżej pewnej granicy. Wtedy system BMS kontrolujący poszczególne moduły nie jest w stanie zapobiec ogniowi. Pożar odbywa się bez dostępu powietrza, można lać pianę, ale jest to mało skuteczne. Płonący akumulator trakcyjny trzeba schłodzić – powiedział Andrzej Gemra, zastępca Dyrektora Renault Terytorium East ds. efektywności i rozwoju nowych projektów. Dodaje, że najlepiej zrobić to wodą. Wbrew pozorom, bo wiele osób się dziwi, że to przecież urządzenie elektryczne, a polewa się je wodą. To jednak najlepszy sposób.

Kluczem jest wykorzystanie kontenera, do którego wrzuca się auto. Później obserwuje się elementy pojazdu kamerą termowizyjną – nawet przez 72 godziny. Innym rozwiązaniem jest tzw. fireman access, czyli zawór w obudowie akumulatora, do którego pompuje się wodę. Takie rozwiązanie ma chociażby Renault. Według producenta ogień można opanować w pięć minut.

Innym pomysłem jest testowana w Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie płachta gaśnicza. Jeśli przejdzie ona testy i otrzyma atest, szybko trafi na wyposażenie jednostek straży pożarnej. Cena jednej sztuki to nieco ponad 10 tys. zł.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)