Motoryzacyjne mity, w które wciąż wierzymy. Lepiej poznać prawdę
Czytając komentarze pod ukazującymi się w naszym serwisie artykułami, często możemy spotkać się z głęboko zakorzenionymi, ale nieprawdziwymi przekonaniami na temat przepisów obowiązujących zmotoryzowanych. Postanowiliśmy obalić kilka z nich.
07.10.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:50
1. Policja nie ma prawa do przeprowadzania "trzeźwych poranków".
Tak rzeczywiście było. Przepisy mówiły o tym, że policjant może skontrolować trzeźwość wtedy, gdy zachodzi podejrzenie, że kierowca prowadzi po spożyciu alkoholu. Nie sposób oczywiście podejrzewać wszystkich na drodze, więc prowadzenie akcji przesiewowych nie było zgodne z prawem. Wszystko zmieniło się jednak wraz z nowelizacją przepisów w czerwcu 2017 r.
Choć od tamtego momentu upłynęło już sporo czasu, wciąż zdarzają się kierowcy, którzy wołają o sprawiedliwość, widząc „trzeźwy poranek”. Inna sprawa, że znacznie bardziej sensowną akcją byłby przeprowadzany nocą „trzeźwy powrót z dyskoteki”. W końcu kompletnie pijani kierowcy są znacznie bardziej groźni niż osoby, które jadą na kacu.
2. Wyjeżdżając na zachód Europy, lepiej zdemontować swoją kamerkę.
Do niedawna była to bezwzględna prawda, bo tuż za granicą, w Niemczech, funkcjonowała wykładnia przepisów, zgodnie z którą za używanie rejestratora jazdy można było odpowiedzieć podobnie jak za używanie monitoringu wizyjnego bez zezwolenia. Dziś jest już jednak inaczej.
W maju 2018 r. niemiecki sąd najwyższy uznał, że zapis z takiej kamery może być dowodem w sprawie, zatem dopuszczalne jest nagrywanie jazdy, o ile nie przechowuje się zapisów nie związanych z wydarzeniem co do którego toczy się postępowanie. W Niemczech nie upublicznia się nagrań bez zgody uwiecznionych na nich osób.
W Austrii prawo wciąż jest bezwzględne, a za korzystanie z rejestratora jazdy można zapłacić bardzo wysoki mandat. Przepisy nie są również jednoznaczne w Szwajcarii, Portugalii, Francji i w Luksemburgu. I tam lepiej powstrzymać się od korzystania z kamerek. W pozostałych krajach nie narazimy się na mandat.
3. Przy przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym policja zawsze odbiera prawo jazdy.
Nie zawsze. Od 22 czerwca 2018 r. zmienione przepisy dają w takiej sytuacji policji możliwość zrezygnowania z zatrzymania prawa jazdy, jeśli do zdarzenia doszło w wyniku wystąpienia wyższej konieczności. Stan wyższej konieczności występuje wtedy, gdy kierowca łamiąc przepisy, podejmuje próbę ratowania zdrowia lub życia. Przepisy o stanie wyższej konieczności mówią, że taki stan występuje również wtedy, gdy ratujemy dobro, a więc mienie, o większym znaczeniu niż środek wykorzystany w celu jego ratowania.
4. Policjant może zatrzymać prawo jazdy, tylko w razie przekroczenia w terenie zabudowanym prędkości o ponad 50 km/h.
Powodów do zatrzymania prawa jazdy może być więcej. Na trzy miesiące zawieszone zostaną uprawnienia kierowcy, który przewozi większą liczbę osób, niż ta określona w dowodzie rejestracyjnym.
Przepis ten nie dotyczy autobusów, w których przewidziane są miejsca stojące. Policjant może też zatrzymać prawo jazdy jeśli kierowca dopuścił się wykroczenia zagrażającego bezpieczeństwu innych uczestników ruchu, gdy ma wątpliwości co do kwalifikacji kierowcy do prowadzenia pojazdów mechanicznych, kiedy kierowca przekroczy liczbę 24 punktów karnych, a także jeśli prawo jazdy utraciło ważność lub jest tak zniszczone, że stało się nieczytelne.
5. Obowiązkowe wyposażenie zawsze wystarczy, by nie dostać mandatu.
Niestety, nie zawsze jest to prawda. Zgodnie z prawem na liście obowiązkowego wyposażenia samochodu znajduje się gaśnica i trójkąt ostrzegawczy. To wystarczy, by w razie kontroli nie wpaść w tarapaty. Kłopoty mogą jednak pojawić się, jeśli nocą, poza terenem zabudowanym zepsuje nam się samochód, albo choćby zabraknie w nim paliwa. Opuszczając pojazd automatycznie staniemy się pieszymi, a ci od sierpnia 2014 r. poza terenem zabudowanym muszą po zmroku nosić elementy odblaskowe.
Wyjątkiem jest sytuacja, w której pieszy znajduje się na chodniku lub w strefie zamieszkania. Mandat za brak odblasku może wynieść od 50 do 500 zł. Zwykle jest to 100 zł. Warto więc wozić ze sobą kamizelkę odblaskową.
6. Jeśli mam wadę wzroku, okulary mogę zastąpić soczewkami.
Nie zawsze jest to prawda. Choć wiele osób w codziennym życiu zastępuje okulary soczewkami kontaktowymi, to za kierownicą nie mamy takiej dowolności. By przekonać się o tym, czy możemy założyć soczewki do jazdy, musimy sięgnąć do dokumentu prawa jazdy. Tam w kolumnie „12” zawarty jest kod odpowiadający orzeczeniu okulisty. Jakie jest znaczenie kodów?
01.01 - okulary, 01.02 - soczewki kontaktowe, 01.06 - okulary lub soczewki kontaktowe. Zdarza się, że gdy kandydat na kierowcę pojawi się na badaniu w okularach, lekarz mechanicznie umieści w dokumentach kod 01.01, zamiast 01.06. Mandatu - od 50 do 500 zł, w zależności od uznania policjanta – unikniemy jedynie zmieniając niekorzystny zapis w prawie jazdy. Z odpowiednim orzeczeniem lekarskim należy udać się do starostwa i wyrobić dokument na nowo.
7. Mam bezterminowe prawo jazdy, więc nigdy nie będę musiał go wymienić.
Tak było do stycznia 2013 r. Wtedy w życie weszła nowelizacja przepisów, która zmieniła nie tylko sposób przeprowadzania egzaminów, ale też wydawania prawa jazdy. Od tamtej pory każdy dokument opuszczający starostwo ma datę ważności wynoszącą maksymalnie 15 lat. Co więcej, posiadacze bezterminowych praw jazdy również będą musieli je wymienić. Proces ten zaplanowany jest na lata 2028-2033. Osoby, które oddadzą wówczas swoje bezterminowe prawa jazdy w urzędzie, otrzymają nowe, ale już z datą ważności wynoszącą maksymalnie 15 lat.
W grudniu 2013 r. przepisy te zostały uznane za zgodne z ustawą zasadniczą. Jak argumentowali sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, nie będzie to oznaczało cofnięcia nabytych uprawnień, a jedynie zmiany charakteru potwierdzającego je dokumentu.
8. Skoro samochód wyposażony jest w poduszki powietrzne, to nie muszę zapinać pasów.
Takie przekonanie jest coraz rzadziej spotykane wśród użytkowników samochodów. I dobrze, bo może prowadzić do śmiertelnego zagrożenia. W czasie wypadku wszystko dzieje się z zaskakującą szybkością. Znaczenie ma każdy ułamek sekundy. Poduszka powietrzna zaprojektowana jest tak, by otwierała się w pełni właśnie wtedy, gdy trafia w nią człowiek, którego ciało zostało przytrzymane przez pas bezpieczeństwa.
W przypadku osoby, która nie skorzystała z pasów bezpieczeństwa, kontakt następuje za wcześnie - jeszcze w fazie napełniania się poduszki. Może to spowodować dodatkowe obrażenia lub bardzo poważnie zmniejszyć skuteczność tego środka. Jest to szczególnie niebezpieczne dla kobiet w ciąży, które niezapinające pasów narażają nie tylko siebie, ale także dziecko.