Google Car zaliczył już czternastą kolizję i pierwszy wypadek

Google Cars testowane w Stanach Zjednoczonych jeżdżą regularnie drogami publicznymi pokonując średnio ok. 10 tys. mil dziennie. Oczywiście samochodów jest kilka więc przebieg się sumuje. Ostatnio autonomiczne samochody Google jeżdżą po kalifornijskich drogach. Jeden z nich zaliczył 14 incydent na drodze, w tym pierwszy z poszkodowanymi.

Google Car zaliczył już czternastą kolizję i pierwszy wypadek
Źródło zdjęć: © fot. wikipedia / na lic. CC
Marcin Łobodziński

20.07.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:46

Google Cars zaliczyły już od 2009 roku czternaście kolizji i do jednej z nich doszło w mieście Mountain View 1 lipca. Auto zostało uderzone w tył i jest to jedenasta kolizja tego typu. Na ulicach tego miasta jeździ dwadzieścia Lexusów przygotowanych przez Google do samodzielnej jazdy. Choć autonomiczne auta Google uczestniczyły już łącznie w czternastu kolizjach, tym razem można ją uznać za wypadek, bowiem trzy osoby jadące samochodem Google zostały poszkodowane. Również kierowca samochodu, który spowodował wypadek delikatnie ucierpiał. Generalnie żaden z poszkodowanych nie doznał poważniejszych obrażeń, a pasażerowie Google Car choć trafili do szpitala, to wyszli z niego tego samego dnia.

Co ciekawe, we wszystkich kolizjach, do których doszło z udziałem Google Cars winnym był człowiek, a dokładniej kierowca innego pojazdu. Do jednej z kolizji z 2011 roku doszło jednak pomiędzy samochodami Google, ale i tak internetowy gigant tłumaczy, że akurat wtedy jeden z pojazdów prowadził kierowca testowy. Co więcej, choć mogłoby się wydawać, że szkodowość samochodów Google jest duża, to w rzeczywistości wcale tak nie jest. Łącznie samochody zrobiły już około 3 milionów kilometrów, a więc nawet gdyby połowa kolizji nastąpiła z winy autonomicznego pojazdu, to i tak nie jest to specjalnie dużo. A propos połowy kolizji, to właśnie w siedmiu z nich doszło w momencie, gdy samochody ruszały na skrzyżowaniu, na zielonym świetle. Nietrudno się zatem domyślić, że niemyślące auto po prostu nie przewiduje zachowania innych, tzw. niemyślących uczestników ruchu.

W Stanie Kalifornia Google uzyskało specjalne zezwolenie na jazdę po drogach samochodów autonomicznych. Władze tego stanu wymagają jednak, by za kierownicą mimo wszystko siedział kierowca, który w razie zaistnienia niebezpiecznej sytuacji mógł wcześniej zareagować. Skoro do kolizji mimo wszystko dochodzi, to być może obecność kierowcy niewiele zmienia. A może tacy kierowcy zapobiegli już wielokrotnie kolizjom i wypadkom? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że Google nie przyznaje się do spowodowania jakiejkolwiek stłuczki. Co się stanie, gdy do tego wreszcie dojdzie? Kto poniesie odpowiedzialność? W Stanach oczywiście firma Google odpowie za wszelkie szkody. Europejskie prawo nie jest jeszcze gotowe na przyjęcie takich samochodów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)