Fundusz na autobusy szansą dla polskiego przemysłu? Gra o kilkaset milionów złotych
Ustawa, dzięki której rząd przeznaczy nawet 800 mln zł rocznie na reaktywację PKS-ów, już weszła w życie. Zyskać na tym mogliby nie tylko mieszkańcy małych miast, ale też polscy producenci autobusów. Eksperci wskazują jednak na poważne ograniczenia, przez które tak się nie stanie.
24.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:19
Fundusz rozwoju przejazdów autobusowych – co to takiego?
Fundusz rozwoju przejazdów autobusowych działa od 18 lipca 2019. To nowa ustawa określająca mechanizm dopłat do państwowych przewoźników, czyli niegdyś popularnych PKS-ów. Jest też jedną z najważniejszych inicjatyw rządzącej partii w ostatnich miesiącach, zapowiadaną w ramach "piątki Kaczyńskiego".
Dofinansowanie z funduszu ma dotyczyć linii komunikacyjnych niefunkcjonujących od co najmniej trzech miesięcy przed wejściem w życie ustawy oraz tych, na które umowę zawarto po 18 lipca. Jej założeniem jest reaktywacja polskich PKS-ów i zapewnienie transportu osobom, które do tej pory polegały na autobusach. Obecnie w Polsce tzw. wykluczenia transportowego doświadcza prawie 14 milionów osób. Bez własnego samochodu nie mogę nawet wyjechać z własnej miejscowości. Dziś żaden rodzaj transportu publicznego nie dociera do ponad ¼ sołectw.
Na reaktywację połączeń autobusowych rząd chce przeznaczyć od września tego roku 300 milionów zł (wcześniej miało to być 400 milionów od lipca). W kolejnych latach dofinansowanie ma się zwiększyć do 800 milionów w skali roku.
Reaktywacja PKS-ów szansą dla producentów autobusów?
Choć projekt szybko wprowadzonej w życie ustawy budzi zastrzeżenia ekspertów, trzeba zauważyć, że to pierwsza inicjatywa tego typu od wielu lat. Można się spodziewać, że oprócz poprawy poziomu życia mieszkańców mniejszych miejscowości, może ona mieć także wymierny wpływ na pobudzenie polskiego przemysłu autobusowego.
Już teraz polska motoryzacja w dużej mierze stoi autobusami. W naszym kraju produkowanych jest wiele podzespołów przeznaczonych także na eksport, a Solaris stanowi silną markę na arenie ogólnoeuropejskiej.
Zobacz także
Rzut oka na wyniki sprzedaży mógłby doprowadzić do wniosku, że działanie funduszu ma szansę zwiększyć krajową produkcję autobusów. Progres nastąpił już w pierwszej połowie tego roku, gdy zmiany były dopiero zapowiadane.
Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego zarejestrowane u nas 1538 pojazdów tego typu, czyli o 8,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie w roku poprzednim. Pogłębiona analiza statystyk nie napawa jednak optymizmem. Za zwiększenie dynamiki sprzedaży odpowiadają autobusy miejskie. Sprzedaż autokarów z roku na rok systematycznie w Polsce spada.
Czy nowy projekt rządu odwróci ten trend? Pytani przeze mnie eksperci przyznają, że szanse są na to niewielkie. Po pierwsze, procedura aplikowania o dofinansowanie jest skomplikowana, a środki przeznaczane są w perspektywie tylko jednego roku. Zakup nowego autokaru w leasingu wiąże się tymczasem z podpisaniem umowy finansującej zakup przez okres od trzech do pięciu lat. Podejmowanie dużych inwestycji będzie niosło za sobą ogromne ryzyko.
Andrzej Jaworski, dyrektor sprzedaży autobusów Scania Polska, w rozmowie z Autokult.pl wskazuje na dalsze ograniczenia. Według niego, proponowane przez rząd dopłaty w realiach operatorów połączeń międzymiastowych są niskie. Do 2021 dopłata ze strony państwa będzie mogła sięgać 1 zł od przejechanego kilometra, a potem zmniejszy się do 80 groszy. W ten sposób rząd chce zmotywować samorządy do jak najszybszej odbudowy siatki połączeń. Dyrektor Jaworski twierdzi jednak, że nie są to wystarczające pieniądze, by przewoźnicy mogli sobie pozwolić na zakup nowych maszyn. Co więc będą robić?
- Gminy będą ogłaszały przetargi i wyłaniały tych operatorów, którzy będą w stanie jeździć po tych bardzo niskich stawkach. Przy takich warunkach firmy mogą zaoferować albo bardzo stare autokary, albo mniej zużyte pojazdy krótsze niż o długości dwunastu metrów - mówi Jaworski.
Średni wiek autobusów międzymiastowych w Polsce obecnie wynosi ponad dwadzieścia lat i jeśli się ten wynik się teraz poprawi, to tylko nieznacznie. Pełnomocnik Zarządu Solaris Bus&Coach, Mateusz Figaszewski, rozważa z kolei inny potencjalny kierunek rozwoju tego rynku.
- Jeśli ustawa nie zawęża parametrów samochodów, które mają być wykorzystywane przy dotowanych połączeniach, może to doprowadzić do pobudzenia producentów z innych krajów, które specjalizują się w najtańszych modelach. Na przykład z Turcji - zauważa Figaszewski.
Trzeba pamiętać, że polski przemysł autobusowy i tak jest kontrolowany obecnie przez obcy kapitał. Głównie niemiecki. Z 1538 autobusów zarejestrowanych w tym roku aż 706 sprzedał Mercedes-Benz, a 208 posiadający fabrykę w Polsce MAN. Niewiele mniej, bo 206, zostało wyprodukowanych pod Poznaniem przez należącego obecnie do hiszpańskiego konsorcjum Solarisa. Czwarte miejsce w tej klasyfikacji zajmuje produkujący model Crossway w Czechach Iveco ze 137 rejestracjami, a dopiero piąte prawdziwie polski Autosan. Należąca obecnie do Polskiej Grupy Zbrojeniowej słynna firma z Sanoka przez pierwsze pół roku wyprodukowała zaledwie 43 pojazdy.