Dacia Duster 1,6 - złota rączka [test autokult.pl]
Za 39 900 złotych można dzisiaj kupić ciasnego miejskiego hatchbacka z silnikiem 1,0. Autko nadaje się do dojeżdżania do pracy i stania w korkach. Za dokładnie tyle samo można kupić też Dacię Duster, która poważnie wpływa na sposób myślenia.
15.06.2011 | aktual.: 28.03.2023 16:25
Za 39 900 złotych można dzisiaj kupić ciasnego miejskiego hatchbacka z silnikiem 1,0. Autko nadaje się do dojeżdżania do pracy i stania w korkach. Za dokładnie tyle samo można kupić też Dacię Duster, która poważnie wpływa na sposób myślenia.
Centrum miasta godzina 15:30, gorzej być nie może. Zakorkowane arterie, wyzywający na siebie kierowcy i karetki kursujące po tych, którzy nerwowo nie wytrzymali stania w korkach. Za każdym razem kiedy koła się zatrzymają coraz bardziej uświadamiam sobie swoje krytyczne położenie. Każda przecznica mijana żółwim tempem prowokuje - a może spróbować objazdu? - jednak po chwili zmieniam zdanie, wjeżdżam na 20-centymetrowy krawężnik i objeżdżam cały korek pasem zieleni.
To wszystko przez Dacię Duster. Ten samochód poważnie wpływa na sposób myślenia oraz system wartości. Żeby to zrozumieć trzeba się cofnąć do początku 2011 roku, czyli wtedy, kiedy mój testowy Duster był tylko szkieletem białej blachy w hali montażowej. Jeśli porównamy ten szkielet do Volkswagena Polo, bo takie auto możemy mieć za te pieniądze, zauważymy na nich dwie plakietki.
Volkswagen wygrawerował czcionką podlegającą biodegradacji na płytce ze sprasowanych liści akacji uwagi dla inżynierów - Mały, tak żeby w budżecie zmieściły się jeszcze przyzwoite plastiki. Dacia korzysta z żółtych karteczek samoprzylepnych, a na Dusterze widnieje taka z napisem - Kawał auta, który ma jeździć!
To najlepiej oddaje charakter Dacii Duster. Do tego pojazdu po prostu nie można podejść szablonowo, bo jest ono unikatem na rynku motoryzacyjnym. Jednak wsiadając do niej pierwszy raz ma się wrażenie, że gdzieś się to wszystko już widziało. Kierownica jakby z Thalii, drążek zmiany biegów z Megane, a silnik z pierwszej generacji Laguny.
Po kilku sekundach poszukiwanie części zaadoptowanych z innych pojazdów Renault jest już prawdziwą grą, w którą bawić mogą się całe rodziny podczas rodzinnego wypadu za miasto. Wygra ten, który powie, że cała deska jest żywcem przeszczepiona z Sandero. Jednak tak naprawdę to bez znaczenia.
W Dusterze nie chodzi o to jak rytmiczną solówkę można wygrać palcami na twardych plastikach, bo takie solówki można wygrywać również w nieco gorzej zrobionych, ale droższych autach. Zaletą Dustera jest to, że można to robić w dowolnym miejscu. Nie dowolnym miejscu na desce rozdzielczej, ale dowolnym miejscu w Polsce.
Duster wiedzie tam, gdzie powiesi się każde inne rodzinne kombi czy crossover za podobne pieniądze. Ma się wrażenie, że Rumuni zrobili konkurencję Rosjanom. Po tygodniu jazd Dusterem nabiera się pewności, że to samochód, który miał być kompromisem pomiędzy Ładą Nivą a Renault Clio.
Wprawdzie Dacii nie wyposażono w reduktor ale, w testowanej przez nas wersji jest napęd na cztery koła (który wymaga dopłaty). Po zblokowaniu go na stałe, auto prowadzi się zupełnie inaczej. Już po chwili na piaszczystej drodze można poczuć, że pojazd stał się jakby cięższy i pewniej zachowuje się podczas pokonywania piaszczystych wzniesień.
Mimo tego, że układ napędowy regulowany jest elektronicznie za pomocą jednego pokrętła, reszta auta to już czysta mechanika. Podczas wrzucania pierwszego biegu, czuć w pedale sprzęgła ciężką pracę skrzyni, po ruszeniu autko delikatnie buja się, kiedy pokonuje nierówności wręcz czuć jak pracuje zawieszenie. Siedząc w środku ma się wrażenie, że gdzieś pod podwoziem Duster chowa duszę poczciwego pick-upa.
Producenci aut na ogół obudowują kierowcę plastikami i sadzają dwa metry od zakończenia przedniej szyby, a jego rola ogranicza się do kręcenia niewielkim kółkiem i wciskania miękkich pedałów. W Dacii jest inaczej. Pedały cały czas pracują, a silnik reaguje na gaz z niewielkim opóźnieniem. Kierownica jest dość duża i toporna, a najwyższa pozycja na fotelu o regulowanej wysokości przypomina trochę pozycję kierowcy ciężarówek.
Podobnie jak oni, kierowca często musi zmieniać biegi. Sześciobiegowa manualna przekładnia, która występuje w wersji z napędem na cztery koła, jest naprawdę krótka. W mieście ma się wrażenie, że pierwszy bieg kończy się jeszcze zanim kierowca zdejmie nogę ze sprzęgła. Ma on jednak swoje zastosowanie w terenie, gdzie Dacia naprawdę nieźle sobie radzi.
Auto nie pokonuje każdej przeszkody łącząc się z satelitą i dostosowując odpowiednie przełożenie, prędkość i prześwit zawieszenia. To nie Range Rover. To Defender, który jest tak dobry, na ile dobry jest kierowca. Wersja podstawowa Dacii waży przy tym zaledwie 1167 kilogramów. Dzięki temu oraz wytrzymałemu zawieszeniu, auto może latać nad miejskimi dziurami, studzienkami i nic sobie nie robi z "kocich łbów".
W terenie ważna jest niezawodność, a pod tym względem spore nadzieje można wiązać z jednostką napędową. 1,6 litra pojemności i 105 KM. Niewielka moc jak na taką pojemność w szesnastozaworowej jednostce. To jednak silnik, który z powodzeniem montowany był w Lagunie pierwszej generacji. Dlaczego Dacia zdecydowała się na taki motor, który spala w mieście nawet 10 litrów paliwa, zamiast na bardziej wyżyłowane 1,4?
Bo ten silnik jest na tyle prosty, że nie ma się w nim co popsuć, a nawet jeśli się już tak stanie, to naprawy będą kosztowały grosze. Całe auto sprawia takie wrażenie jak Land Rover Defender. Wiem, że prędzej czy później tandetna uszczelka pod szybą odpadnie, ale nie będę jechał z tym do ASO, sam to naprawię. Dacia wręcz urzeka swoją prostotą, dzięki której jest nadzieja, że będzie działała do końca świata i o jeden dzień dłużej.
W kwestii praktycznej, Duster pomieści 5 osób, z czego pasażerowie tylnej kanapy nie będą mogli narzekać na ilość miejsca na wysokości barków. Spora w tym zasługa 2000 mm szerokości pojazdu wraz z lusterkami, nieco gorzej będzie niestety w nogach. Z przodu jest podobnie, chociaż tam zabrakło kilku drobnych detali.
Dacia oszczędzała na Dusterze gdzie tylko się dało. Nie wiadomo jednak dlaczego w panelach drzwi umieszczone są zaślepki, w których pierwotnie miały się znaleźć przyciski do sterowania elektrycznymi szybami. Producent zlokalizował je na desce rozdzielczej. Irytujące może być otwieranie tylnych szyb, bowiem ich przyciski znajdują się na końcu tunelu środkowego, prawie nie ma do nich dostępu z miejsca kierowcy.
Rozczarowuje również trochę brak podnóżka czy jakiegokolwiek dodatkowego schowka. Owszem, są trzy cupholdery, jednak też nie do końca przemyślane. Węższa puszka napoju energetycznego będzie wywracała się rozlewając zawartość po kabinie. Na pochwałę zasługuje natomiast główny schowek. Wprawdzie jest on tylko jeden, jednak zmieści się w nim cała kolekcja płyt CD. Niestety i tak nie będziemy ich słuchać, bowiem radio, które również jest wyposażeniem dodatkowym, gra naprawdę słabo.
Czy więc Duster jest beznadziejnym autem w kwestii wykończenia czy komfortu jazdy? Nie. Tak samo jak zwiększony prześwit i niezniszczalne zawieszenie zmieniają sposób myślenia o drogach, tak samo jazda tym autem zmienia system wartości. Można się czepiać drobnych detali, jednak na tle ceny są one naprawdę bez znaczenia. Duster to po prostu kawał auta za niewiarygodnie małą kwotę.
Warto zwrócić również uwagę na stylistykę. Dacia wygląda naprawdę nieźle, a kiedy jest dodatkowo ochlapana po offroadowych przejazdach, wszyscy patrzą na nią sympatycznym okiem. Duster po prostu niczego nie udaje. Nie chce na siłę być SUVem, autem kombi czy crossoverem. To przede wszystkim prosty i niewiarygodnie tani samochód, który przyzwoicie poradzi sobie w roli auta rodzinnego, sprawdzi się na wsi, będą z niego zadowoleni ratownicy GOPR oraz leśnicy.
Złośliwi mówią na nią Dacia "Disaster" określając to auto mianem katastrofalnego, negując wykończenie wnętrza, jakość plastików czy przestarzałą jednostkę napędową. Jednak to wszystko schodzi na dalszy plan.
Duster jest jak taki sympatyczny hydraulik w koszuli flanelowej i kamizelce z kluczami, któremu zawsze widać pół tyłka, kiedy klęczy pod zlewem próbując naprawić wyciek, pijąc drugą kawę i paląc kolejnego papierosa. Usterkę naprawi, przy okazji zerknie na cieknący piecyk i w razie potrzeby pomoże przestawić szafkę czy zawiesić lustro, a za wszystko trzeba będzie mu zapłacić 30 zł. Po prostu, godna polecenia złota rączka.
Testowany egzemplarz:
Silnik i napęd:
- Typ: spalinowy, benzynowy, R4
- Objętość skokowa cm3: 1598 cmsup3/sup
- Ustawienie: z przodu, poprzecznie
- Moc maksymalna KM: 105 przy 5750 obr./min
- Moment maksymalny Nm: 148 przy 3750 obr./min
- Skrzynia biegów: 6-biegowa, ręczna
- Typ napędu: na cztery koła (4x4, AWD)
- Hamulce przednie: tarczowe
- Hamulce tylne: bębnowe
- Układ kierowniczy: wspomagany
- Koła i ogumienie przednie: 16” 215/65 R16
- Koła i ogumienie tylne: 16” 215/65 R16
Masy i wymiary:
- Typ nadwozia: hatchback
- Liczba drzwi: 5
- Masa własna kg: 1250
- Stosunek masy do mocy kg/KM: 11,9
- Długość mm: 4315
- Szerokość mm: 2000 (z lusterkami)
- Wysokość mm: 1695
- Rozstaw osi mm: 2673
Osiągi:
- Przyspieszenie 0-100 km/h s: 12,8
- Prędkość maksymalna km/h: 160
- Emisja CO2 g/km: 185 g/km
- Zużycie paliwa l/100 km: 8-10 l/100km
Cena: w wersji testowej Laureate z niemal pełnym wyposażeniem ponad 61 000 zł