Od 16 kwietnia zakładamy maseczkę w samochodzie. Są nieliczne wyjątki
Rząd nie wycofał się z przepisów nakładających na pasażerów samochodu zakrywanie ust i nosa, ale je sprecyzował. Opublikowane 15 kwietnia w Dzienniku Ustaw nowe rozporządzenie precyzuje, kto w związku z pandemią koronawirusa musi, a kto nie musi jeździć w masce.
Ministerstwo w odpowiedzi na liczne zapytania mediów o konieczność jazdy samochodem w masce odpowiedziało nowymi, precyzyjnymi przepisami (z dnia 15 kwietnia, DU poz. 673).
Przede wszystkim nowelizacja narzuca obowiązek zakrywania ust i nosa na drogach i miejscach ogólnodostępnych, w tym również „w pojazdach samochodowych, którymi poruszają się osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie”. Nie ma zatem wątpliwości, że jeśli w aucie jest więcej niż jedna osoba, to obie muszą zakryć twarz, chyba że mieszkają razem (np. małżeństwo lub rodzice z dziećmi).
Jest jednak kilka wyłączeń z obowiązku zakrywania ust i nosa w aucie i dotyczą one:
- osoby podróżującej samotnie lub z dzieckiem do 4 roku życia, które też nie musi zakrywać twarzy.
- osób, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia.
- kierującego środkiem publicznego transportu zbiorowego lub pojazdem samochodowym wykonującym zarobkowy przewóz osób, jeżeli operator zapewnia oddzielenie kierującego od przewożonych osób w sposób uniemożliwiający styczność (czyt. szybą lub folią).
- żołnierzy wykonujących czynności służbowe.
Warto przy tym zaznaczyć, że podczas kontroli drogowej na żądanie organów uprawnionych należy odsłonić twarz.
Jest coś lepszego od typowej maseczki
Przede wszystkim to, że od 16 kwietnia jeśli zamierzamy jeździć z osobą niemieszkającą z nami, warto mieć coś, czym można zakryć usta i nos. Warto mieć kilka kompletów dla pasażerów. Ja jednak maseczki osobiście nie polecam. Przez chwilę w niej podróżowałem i uważam, że jest niewygodna. Pomijając już nawet fakt, że używana dłużej jest doskonałym środowiskiem do rozwoju bakterii. Zdecydowanie lepsza do samochodu od maseczki jest… stworzona do tego kominiarka (tzw. balaklawa).
Najtańsze kosztują kilkanaście złotych, a w wersji bawełnianej praktycznie pozwalają zapomnieć o tym, że ma się je na twarzy. Są bardzo wygodne i nie powodują zaparowania okularów u osób, które muszą ich używać do jazdy. Można je wieczorem wyprać, a cienki materiał wyschnie do rana. Łatwo balaklawą zakryć same usta i nos po odsłonięciu górnej części, a jeśli na dworze jest zimno, wieje chłodny wiatr, to może także po części zastąpić czapkę. No i ostatnia rzecz – nie wygląda się w niej jak chirurg, lecz jak kierowca wyścigowy.
Wprowadzenie obowiązku jazdy w masce w określonych warunkach może zabezpieczać przed SARS-CoV-2. Skutkiem ubocznym nowych przepisów mogą być jednak większe trudności GITD w egzekwowaniu kar za wykroczenia zarejestrowane fotoradarami. W końcu kiedy jeden samochód jest używany przez więcej osób, rozpoznanie konkretnego kierowcy z maseczką na twarzy przysporzy nie lada trudności.