Toyota GR Yaris to najostrzejszy gracz w segmencie. Z 3 cylindrów wyciśnięto aż 261 KM

Japończycy znów udowadniają, że poza nudnymi hybrydami potrafią stworzyć coś wyjątkowego. Zapowiadana od miesięcy Toyota GR Yaris ma moc nieosiągalnej dla większości konkurentów oraz standardowy napęd na cztery koła.

Yaris GR nie próbuje ukrywać swojego charakteru.
Yaris GR nie próbuje ukrywać swojego charakteru.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

10.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:45

Toyota, która w ubiegłorocznym sezonie zdobyła pierwsze mistrzostwo w WRC, postanowiła przenieść doświadczenia z rajdowych tras na cywilny, drogowy pojazd. To zapowiadany od dawna GR Yaris, który jest bez wątpienia jednym z najbardziej emocjonujących modeli tej marki w ostatnich latach. W nadwoziu hatchbacka segmentu B ukryto bowiem standardowy napęd na cztery koła i silnik, który jak na ten segment dysponuje naprawdę dużą mocą.

To 3-cylindrowa, doładowana jednostka o pojemności 1,6 litra, która jest w stanie wykrzesać 261 KM mocy oraz 360 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Oznacza to, że GR Yaris jest mocniejszy nie tylko od Fiesty ST czy Polo GTI, ale nawet większego o rozmiar Golfa GTI. Co więcej, każde z tych aut występuje z napędem na przód, a mała toyota dorzuca do tego także tylną oś.

Przy masie własnej na poziomie 1280 kg Yaris może pochwalić się bardzo dobrymi osiągami. Japończycy twierdzą, że pierwsza setka pojawi się na liczniku już po 5,5 sekundy, a prędkość maksymalna wyniesie 230 km/h. Można więcej, lecz limit wynika z zastosowania elektronicznej blokady - tunerzy będą mieli więc co robić.

Obraz
© mat. prasowe

Nadwozie małej Toyoty nie kryje ostrego charakteru pojazdu. 18-calowe felgi, duże tarcze i czerwone zaciski wydajnych hamulców nie pozostawiają wątpliwości co do przeznaczenia GR Yarisa. Dopełnieniem całości są mocno poszerzone nadkola, ostro wyprofilowane zderzaki i całkiem pokaźny dyfuzor, w który wkomponowano dwie końcówki wydechu o sporej średnicy. Auto ma też o jedną parę drzwi mniej niż zwykły Yaris.

Wnętrze prezentuje się bardziej zachowawczo. Gdyby nie aluminiowe pedały i mocno wyprofilowane fotele można by pomylić je ze standardową odmianą. Szkoda, że jak na razie nie wiemy, ile trzeba będzie za to wszystko zapłacić. Więcej szczegółów poznamy niebawem - nasz redakcyjny kolega Marcin Łobodziński będzie miał okazję bliżej przyjrzeć się nowej, emocjonującej toyocie.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5]
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)