Od 25 maja kary za cofanie licznika. Nowe prawo nie wszystkich odstrasza

Od 25 maja kary za cofanie licznika. Nowe prawo nie wszystkich odstrasza

Dziś większość oferowanych na sprzedaż używanych samochodów może się pochwalić przebiegiem niespełna 200 tys. km. Niezależnie od rocznika
Dziś większość oferowanych na sprzedaż używanych samochodów może się pochwalić przebiegiem niespełna 200 tys. km. Niezależnie od rocznika
Źródło zdjęć: © WP
Tomasz Budzik
23.05.2019 08:41, aktualizacja: 28.03.2023 10:56

Cofanie liczników to niemal standardowy proceder na polskim rynku wtórnym. Od soboty 25 maja taki sposób na podniesienie wartości pojazdu stanie się nielegalny i zagrożony karą więzienia. Nie oznacza to, że licznika nie będzie dało się cofnąć.

Licznik, czyli (nie)świętość

Według szacunków urzędników Unii Europejskiej średnio od 5 do 12 proc. aut w obrocie krajowym i od 30 do 50 proc. wywożonych za granicę ma cofnięty licznik. Mowa tu jednak o średniej dla wszystkich krajów UE. Polskie instytucje mówią raczej o 80 proc. aut importowanych do nas z fałszywym wskazaniem drogomierza. Teraz wszystko ma się zmienić na naszych oczach.

W sobotę 25 maja w życie wejdą znowelizowane przepisy Kodeksu karnego, które określają nieuprawnioną ingerencję we wskazanie drogomierza jako przestępstwo. Na karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia narazi się każdy, kto zleci lub wykona zmianę wskazania licznika. To poważne konsekwencje. Czy oznacza to, że prężnie i zupełnie jawnie działająca dotąd gałąź usług z dnia na dzień uschnie?

Na kilka dni przed wejściem w życie nowych przepisów w internecie wciąż łatwo znaleźć oferty warsztatów, w których można wykonać usługę. Zażenowanie może budzić to, jak oficjalnie tłumaczą swoje usługi niektóre firmy.

"Producenci pojazdów od ponad 15 lat zaczęli montować w pojazdach liczniki elektroniczne, które są bardziej podatne na awarię niż stare analogowe. Zdarza się, że licznik się resetuje i nic nie wyświetla lub jego wskazania odbiegają od rzeczywistych, albo stwierdzono, że koszt naprawy jest dość wysoki i decydujemy się na zakup używanego, którego wskazania nie są takie same, jakie mieliśmy przed awarią" – to tekst, który znalazłem na kilku witrynach.

Dzwonię do jednego z warsztatów zajmujących się "korektą" liczników w Łodzi. Zamiast sygnału oczekiwania na połączenie rozbrzmiewa przytłumiony hit opiewający romans w stolicy polskich Tatr i po kilkunastu sekundach odbiera mężczyzna. Pytam o możliwość zmiany wskazania drogomierza w samochodzie, który ma być sprowadzony do Polski 28 maja.

– 25 maja wchodzą przepisy, które tego zabraniają – słyszę w słuchawce. – Ludzie się boją, nikt panu tego nie zrobi – dodaje fachowiec.

Zupełnie inaczej do sprawy podchodzi właściciel firmy zajmującej się licznikami w Płocku. Jako termin usługi podaję datę po wejściu w życie nowelizacji.

– Nie ma problemu. Nie trzeba się umawiać, niech pan podjedzie – stwierdza mój rozmówca.

Więcej ostrożności zachował fachowiec z Legnicy.

– Proszę podjechać, nie mówię o takich sprawach przez telefon, bo nie wiem, z kim rozmawiam – rzuca mężczyzna i odkłada słuchawkę. Podobnie przebiega rozmowa z przedstawicielem warsztatu z okolic Tarnowa.

– Nie zajmujemy się cofaniem liczników. Jak chce pan coś ustalić, to zapraszamy na miejsce – stwierdza mój rozmówca.

Wnioski nie podnoszą na duchu. Choć przed osobami zajmującymi się cofaniem liczników zaraz zawiśnie widmo więzienia, tylko jedna na cztery definitywnie odmówiła wykonania usługi. Aktualnie cena za cofnięcie licznika to ok. 150 zł. Po zmianie prawa stawki zapewne pójdą w górę.

Początek wojny

Uchwalenie przepisów to jedno, a wyegzekwowanie ich to już coś zupełnie innego. Policja stanie przed trudnym zadaniem, bo pokusa, by pozornie "odświeżyć" samochód i w momencie odsprzedaży dostać od kilku do kilkunastu tysięcy złotych więcej, będzie ogromna. Ogłoszenia o cofaniu liczników niebawem znikną, podobnie jak informacje o takich usługach na stronach internetowych warsztatów. Proceder zejdzie do podziemia.

Do momentu ukończenia tego tekstu nie udało mi się otrzymać od policji informacji na temat tego, jak funkcjonariusze zamierzają egzekwować nowe przepisy. Jak na dłoni jednak widać, że część fachowców nie zamierza rezygnować ze swoich interesów. Bez regularnie organizowanych prowokacji będzie to więc raczej walka z wiatrakami.

Na podstawie danych samochodu policja już dziś zdalnie może sprawdzić przebieg auta zapisany w Centralnej Ewidencji Pojazdów
Na podstawie danych samochodu policja już dziś zdalnie może sprawdzić przebieg auta zapisany w Centralnej Ewidencji Pojazdów© Policja.pl

Zwalczanie zjawiska zaniżania wskazań drogomierza szczególnie trudne będzie do końca 2019 r. Znowelizowane przepisy przewidują, że dopiero od 1 stycznia 2020 r. służby mundurowe otrzymają nowe uprawnienia i obowiązki w tym zakresie. Wtedy wzmożona zostanie kontrola nad stanem liczników. Obecnie jest on spisywany tylko podczas obowiązkowego badania technicznego. Od 2020 r. sprawdzenia drogomierza będzie mogła dokonać policja podczas każdej kontroli.

Co więcej, to samo dotyczy innych służb uprawnionych do zatrzymywania kierujących. Przepisy nakażą zaś kierowcy umożliwienie przeprowadzenia takiej kontroli. W przypadku wymiany licznika, na przykład z powodu awarii, właściciel pojazdu będzie musiał w ciągu 14 dni pojawić się na stacji kontroli pojazdów, aby udokumentować ten fakt. Usługa maksymalnie kosztować będzie 100 zł.

Czy coś grozi właścicielom aut, w których licznik został kiedyś cofnięty? Nie. Znowelizowana ustawa mówi, że karze podlega "Kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru", a także "(...) kto zleca innej osobie wykonanie (tego – przyp. red.) czynu". Osoba, która kupiła samochód z licznikiem poddanym tak zwanej korekcie, może więc spać spokojnie.

Jeśli chodzi o pojazdy sprowadzone z zagranicy, to od 2020 r. stan ich liczników będzie sprawdzany już przed zarejestrowaniem w kraju. Drogomierz będzie mógł sprawdzić funkcjonariusz służb celno-skarbowych, diagnosta na stacji kontroli pojazdów lub przedstawiciel jednej ze służb uprawnionych do kontroli kierowców. Nawet, jeśli pojazd będzie na holu lub lawecie. Na tym świetlanym obrazie są jednak rysy.

Słabe punkty

O ile wydaje się, że w przypadku pojazdów krajowych manipulowanie przebiegiem będzie trudniejsze, to w przypadku tych sprowadzanych z zagranicy pozostaje luka, bo samochód może przejść "kurację odmładzającą" jeszcze przed przekroczeniem polskiej granicy. Co na to rząd?

"Obecnie Ministerstwo Cyfryzacji nie planuje prezentowania w e-usługach danych dotyczących przebiegu samochodów odnotowanych w rejestrach innych państw Unii Europejskiej. Natomiast w e-usłudze «Historia Pojazdu» informacje zaprezentowane w sekcji «Dane zagraniczne» pochodzą z systemu zewnętrznego i opierają się na danych uzyskiwanych przez ten system m.in. z terenu USA, Kanady i niektórych krajów europejskich, m.in. Belgii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Norwegii" – informuje mnie biuro prasowe Ministerstwa Cyfryzacji.

Jak działa to w praktyce? By sprawdzić auto z zagranicy, w rubrykach zapytania należy wprowadzić numer rejestracyjny pojazdu, numer VIN oraz datę pierwszej rejestracji. W przeciwieństwie do bazy krajowych pojazdów konieczne jest również posiadanie profilu zaufanego. Po wpisaniu otrzymanego na telefon kodu autoryzacyjnego uzyskujemy dostęp do bazy. Niestety, wśród trzech sprawdzonych przeze mnie zarejestrowanych za granicą, a oferowanych w Polsce na sprzedaż pojazdów, ani jeden nie posiadał wpisu w bazie. Mimo że z popularnego serwisu ogłoszeniowego wybrałem auta pochodzące z Belgii, a więc państwa, z którego dane powinny być prezentowane. Być może jest to taktyka sprzedających, którzy z jednej strony pokazują, że nie mają nic do ukrycia, podając dane o samochodzie, a z drugiej strony zamieniają przynajmniej jedną liczbę czy literę, by uniemożliwić dostanie się do rejestru.

Pozostaje mieć nadzieję, że za granicą fachowcy również boją się kar za tak zwaną korektę licznika. W Niemczech może być to pięcioletnie więzienie, we Francji dwa lata odsiadki, a w Austrii rok.

Walkę z manipulacją przebiegiem może zniweczyć także sam rząd. Po premierze filmu dokumentalnego pt. "Tylko nie mówi nikomu" postanowiono ekspresowo zaostrzyć przepisy dotyczące czynów pedofilskich. Najwidoczniej poprawki w Kodeksie karnym pisano w wielkim pośpiechu, bo przy okazji wyrzucono z niego zapisy o karalności za zmianę ustawień drogomierza. Teraz dokument czeka na podpis prezydenta i pozostaje mieć nadzieję, że błąd zostanie jeszcze naprawiony.

Czekamy na zmiany

Cofanie liczników to oszukańczy i – niestety – niezwykle popularny proceder. Czas pokaże, w jakim stopniu policji i innym służbom uda się go zlikwidować. Dziś to prężna branża, a niektóre firmy oferujące ingerencję w drogomierze mają nawet system rabatowy dla stałych klientów. Świadczą również inne karygodne usługi, jak na przykład powypadkowa "naprawa" poduszek powietrznych. Jak tłumaczy na swojej stronie jeden z zakładów, "airbagi naprawiamy tylko do testów".

Pozostaje mieć nadzieję, że zmiana prawa w sprawie drogomierzy to dopiero pierwszy krok na drodze do uzdrowienia polskiego rynku wtórnego. Przed rządem i służbami mundurowymi jeszcze wiele pracy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)