Polacy jeżdżą tankować za niemiecką granicę. Jeszcze niedawno było odwrotnie
Pracownicy stacji benzynowej we Frankfurcie nad Odrą potwierdzają, że z dystrybutorów korzysta coraz więcej Polaków. To zmiana o 180 stopni. Trudno się dziwić. 2 stycznia litr diesla kosztował tam 1,09 euro, taniej niż w Polsce – donosi "Maerkische Oderzeitung".
Jak zauważa niemiecka gazeta, to zdumiewająca zmiana w funkcjonującej od lat turystyce paliwowej. To Niemcy przyjeżdżali do Polski głównie po olej napędowy, a stacje benzynowe miały nawet szyldy w języku niemieckim. Tyle tylko, że sytuacja się zmieniła w drugim dniu stycznia różnica na korzyść zachodniego sąsiada była zbyt duża, by można było ją zignorować. Średnia cena oleju w Polsce wynosiła – po przeliczeniu – 1,21 euro za litr, czyli aż 13 centów więcej niż na stacjach po niemieckiej stronie.
Inaczej sprawa ma się z benzyną. W tym wypadku nadal jest ona tańsza w Polsce, choć różnica nie jest tak kusząca jak wcześniej. Stacje w Słubicach sprzedawały litr bezołowiowej za równowartość 1,09 euro, we Frankfurcie nad Odrą było to już 1,24 euro.
"Maerkische Oderzeitung" zauważa, że jeszcze niedawno olej napędowy kosztował w Niemczech 40 centów więcej, jednak na sytuację na stacjach wpływa obniżka cen surowców. Jeszcze dwa miesiące temu za baryłkę ropy trzeba było zapłacić nieco ponad 72 dolary. W sylwestra cena znalazła się już na poziomie 46 dolarów.
Trudno powiedzieć, jak długo ta sytuacja się utrzyma. Warto jednak pamiętać, że od 1 stycznia 2019 roku do paliw sprzedawanych w Polsce doliczona jest opłata paliwowa w wysokości 8 gr za litr. Pojawiły się nawet wypowiedzi sugerujące, że opłatę "wezmą na siebie" polskie koncerny paliwowe. Trudno jednak uwierzyć, by ta opłata nie została przerzucona na kierowców. Tym bardziej, że w Polsce sprzedażą paliwa na stacjach nie zajmuje się wyłącznie Orlen czy Lotos, ale też zagraniczne koncerny.