Dziś hulajnoga to pieszy. Poseł pyta, kiedy się to wreszcie zmieni

Proces kształtowania prawa często nie nadąża za szybko zmieniającą się rzeczywistością. Tak jest w przypadku elektrycznych hulajnog czy deskorolek. Dziś prawo daje ich użytkownikom niepokojące przywileje z jednej strony i hamujące rozwój tego typu urządzeń ograniczenia z drugiej.

Hulajnogi to świetny sposób na miejskie korki. Powinni dostrzec to również rządzący
Hulajnogi to świetny sposób na miejskie korki. Powinni dostrzec to również rządzący
Źródło zdjęć: © East News/PAWEL RELIKOWSKI / POLSKA PRESS
Tomasz Budzik

18.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:21

Poseł mówi "dość"

Jeszcze kilka lat temu relacje na drodze rozwijały się na linii zmotoryzowani - rowerzyści - piesi. Ostatnio wiele się jednak zmieniło i do tego zbioru dołączyły tak zwane wspomagane urządzenia osobistego transportu (UOT). Chodzi tu głównie o hulajnogi i deskorolki napędzane elektrycznie. Kwestię tę w interpelacji do ministra spraw wewnętrznych i administracji porusza poseł Szymon Ziółkowski.

Jak zaznacza były sportowiec, rządowy projekt zmian w przepisach drogowych, który wprowadza kategorię UOT i precyzuje zasady ich użytkowania, od 2016 r. znajduje się w toku prac legislacyjnych. Zgodnie z nieprzyjętymi wciąż przepisami takimi urządzeniami są wszystkie pojazdy, które pozwalają na rozpędzenie się za pomocą silnika elektrycznego do maksymalnej prędkości 25 km/h, a ich szerokość nie przekracza 0,9 m. Nowe prawo pozwoliłoby poruszać się nimi po ścieżkach rowerowych lub poboczu drogi, o ile będzie ono miało przynajmniej 2,5 m szerokości.

Poseł pyta, kiedy planowane przepisy wejdą w życie i jakie zasady obowiązują użytkowników UOT dzisiaj.

Co mówi prawo?

Dziś osoby korzystające z napędzanych elektrycznie hulajnog, deskorolek, segwayów czy monocyklów w świetle polskiego prawa są pieszymi. Ma to bardzo rozległe konsekwencje. Przede wszystkim użytkownicy UOT mają obowiązek poruszać się chodnikiem lub drogą dla pieszych. Choć korzystanie z pojazdów, które bez problemu rozpędzają się do 25 km/h, a często również do wyższych prędkości, wydaje się rozsądniejsze na ścieżce rowerowej, to można za to dostać mandat. Jak zaznacza w interpelacji poseł, może być to kwota od 50 do 500 zł. Tymczasem poruszanie się po chodniku to spore ryzyko.

Hulajnogą zamiast samochodem do pracy? Czemu nie. Przynajmniej nie trzeba martwić się o miejsce parkingowe
Hulajnogą zamiast samochodem do pracy? Czemu nie. Przynajmniej nie trzeba martwić się o miejsce parkingowe© Michał Zieliński
  • Chodnik traktowany jest w przepisach jako część drogi, więc spowodowane na nim zdarzenie jest wypadkiem drogowym - mówi nadinsp. Radosław Kobryś z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej policji. - Choć użytkownik hulajnogi czy deskorolki traktowany jest przez prawo jak pieszy, to w razie potrącenia innej osoby może być pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem. Proces odpowie na pytanie, czy użytkownik urządzenia zachował ostrożność podczas poruszania się nim - dodaje Radosław Kobryś.

Skoro użytkownicy UOT są dziś pieszymi, to mają również przywileje należne pieszym. Prawo nie zakazuje używania telefonu komórkowego podczas jazdy hulajnogą czy deskorolką. Co więcej, policjant nie będzie miał podstaw, by ukarać taką osobę, jeśli stwierdzi, że kieruje ona pod wpływem alkoholu. Nie oznacza to jednak zupełnie wolnej ręki. Jeśli dojdzie do wypadku, stan upojenia użytkownika UOT może mieć wpływ na treść wyroku. Nie można jednak z tego powodu utracić prawa jazdy.

Sprzęt poza kontrolą

Brak regulacji statusu urządzeń osobistego transportu przez Prawo o ruchu drogowym ma też dodatkowe następstwo. Na rynku takich urządzeń panuje zupełna wolnoamerykanka. Produkty znanych firm przeważnie posiadają ograniczenie maksymalnej prędkości do 25 km/h. W sieci można jednak znaleźć oferty sprzedaży urządzeń, które według deklaracji sprzedawców mają rozpędzać się do 30 km/h. Jako hulajnogi bywają wystawiane na sprzedaż nawet pojazdy, które przypominają raczej skuter i rozpędzają się do ok. 40 km/h.

  • Jeśli policjant zauważy osobę poruszającą się pojazdem, który wyposażony jest w światła, siedzenie i oferuje możliwość podróżowania z wysokimi prędkościami; słowem, jeśli bardziej przypomina on skuter, a nie hulajnogę; to może użytkownika pociągnąć do odpowiedzialności za poruszanie się pojazdem niedopuszczonym do ruchu - stwierdza Radosław Kobryś.

Polskie przepisy wymagają aktualizacji. Nie należy się jednak spodziewać szybkiej zmiany. Na razie rząd ma problem z dostosowaniem do wymogów UE przepisów o przeglądach technicznych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)