Kierowcy elektryków nie muszą martwić się fotoradarami. Mandatu nie dostaną
Fotoradar zrobi zdjęcie samochodu elektrycznego, który przekroczył prędkość, lecz mandat do kierowcy nie trafi. Wszystkiemu prawdopodobnie winna jest luka w systemie.
24.08.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:53
Dziennikarze Pulsu Biznesu informują o nietypowym rodzaju wsparcia dla właścicieli elektryków. Jak udało im się ustalić, na kierowców aut na prąd czeka przywilej znacznie atrakcyjniejszy od tego, co obiecuje ustawa o elektromobilności. Nie muszą przejmować się fotoradarami. Brzmi niedorzecznie, ale okazuje się, że to prawda.
Doniesienia potwierdzają właściciele aut elektrycznych. – Nie zwalniam przy fotoradarach i nigdy nie otrzymałem mandatu – mówi w rozmowie z PB kierowca tesli. Również pracownicy wypożyczalni tych aut oraz wrocławskiego car sharingu Vozilla (opierającego się o elektryki) nie pamiętają, by kiedyś przyszedł do nich mandat z fotoradaru.
Przedstawiciel GITD, organu odpowiedzialnego za obsługę systemu CANARD, stwierdził, że nie prowadzą statystyk w podziale na marki aut, więc nie jest w stanie powiedzieć, ile mandatów dostali kierowcy tesli. Zapewnił jednak, że żaden rodzaj samochodów nie jest traktowany specjalnie.
Dziennikarzom udało się ustalić, że za ten nietypowy przywilej odpowiedzialny jest sposób wpisywania danych w CEPiKu. Okazuje się, że po zrobieniu zdjęcia auta, CANARD zgłasza się do systemu, by otrzymać dane dotyczące samochodu. W przypadku elektryków zwraca on jednak informację, że pojazd nie jest legalnie zarejestrowany. Winę prawdopodobnie ponosi pozycja P1, wskazująca pojemność. Auta elektryczne w dowodach rejestracyjnych mają w tej rubryce wpisane "– – –".
Podczas poszukiwań kierowców elektryków, dziennikarze trafili na jedną osobę, która dostała mandat z fotoradaru jadąc teslą. Sytuacja była jednak nietypowa. Na zdjęciu znalazły się dwa samochody, co mogło spowodować ręczną weryfikację danych właściciela auta.
Aktualizacja: Odezwał się do mnie jeden z czytelników Autokultu, który na co dzień jeździ elektrykiem. Dwukrotnie dostał mandat na podstawie zdjęcia z fotoradaru, więc ręczna weryfikacja samochodów musi zdarzać się znacznie częściej. Jeśli mieliście podobne historie to zachęcam do podzielenia się nimi na #dziejesie.