Jesteś pieszym i myślisz, że odblaski cię uratują? Możesz być w błędzie
Piesi giną na drogach w Polsce w co piątym wypadku. Jedna trzecia ofiar wszystkich zdarzeń to piesi, a najczęściej sytuacje te mają miejsce w okresie jesienno-zimowym. Dlatego warto mieć przy sobie jakikolwiek element odblaskowy, ale faktem jest, że polski pieszy często nie zna swojego miejsca na drodze i przepisów.
04.12.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:12
W czym jest problem?
Moim zdaniem przede wszystkim w znajomości prawa, a właściwie w obowiązku znajomości prawa. Mamy bowiem przeświadczenie, że przepisy ruchu drogowego dotyczą wyłącznie kierujących pojazdami, a pieszy nie jest uczestnikiem ruchu. Niestety jest, więc ciąży na nim odpowiedzialność.
Elementarne zasady
Prawda jest taka, że bardzo rzadko dochodzi do kolizji z pieszym bez jego "wkładu" w zdarzenie. Jeżeli kierowca pojazdu nie jest pijany, nie zasnął, nie pędzi z ogromną prędkością, to pieszy generalnie nie powinien zostać potrącony. Pod jednym warunkiem: jeżeli zna swoje miejsce na drodze.
Przepisy mówią jasno, że jezdnia nie jest przeznaczona dla pieszego. Mówią też o zachowaniu ostrożności przed wejściem na jezdnię, nawet na przejściu. Warto uświadomić sobie, że "zebra" na jezdni i zielone światło nie oznaczają, że wszystkie samochody na pewno się zatrzymają.
Nie trzeba dużego doświadczenia, by uzmysłowić sobie, że większość pieszych nie zna art. 11 ust. 1 kodeksu drogowego:
Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku – z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.
Powyższy przepis mówi jasno, że jezdnia nie jest miejscem dla pieszego. Może korzystać z niej tylko w ostateczności, gdy nie ma pobocza, po którym można się poruszać, a i tak powinien zejść z jezdni, gdy nadjeżdża samochód.
Warto zaznaczyć też, że może korzystać z drogi dla rowerów, jeżeli nie ma innego rozwiązania, ale ustępuje miejsca rowerom. Ustawodawca daje więc do zrozumienia w sposób wyraźny, że jezdnia jest ostatnim miejscem, po jakim powinien poruszać się pieszy na drodze.
Na polskich drogach widać, że wiele osób nie zna także ust. 2: "pieszy idący po poboczu lub jezdni jest obowiązany iść lewą stroną drogi". Dlaczego lewą? Ponieważ mamy ruch prawostronny, zatem pieszy widzi lepiej pojazdy nadjeżdżające z naprzeciwka.
Jedynym miejscem, w którym pieszy może swobodnie korzystać z całej szerokości drogi, jest strefa zamieszkania. Tylko na tym obszarze sytuacja zupełnie się odwraca – pieszy ma wszystkie przywileje, a pojazdy nie mają żadnych.
Przechodzenie przez jezdnię
Znajomość zasad dotyczących przechodzenia przez jezdnię też kuleje w polskim społeczeństwie. Oto podstawowy przepis (art. 13 ust. 1), który może was zaskoczyć:
Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność (…) oraz korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Zwróćcie uwagę na fakt, że ustawodawca zastosował następującą kolejność: szczególna ostrożność, przejście dla pieszych, pierwszeństwo na przejściu. Tymczasem obserwacje zachowania pieszych wskazują na to, że przepis ten jest rozumiany w następującej kolejności: przejście dla pieszych, pierwszeństwo, ostrożność.
Czy jest tu zapis o tym, że po zapaleniu się zielonego światła na przejściu, pieszy nie musi zwracać uwagi na nadjeżdżające pojazdy? Czy jest mowa o pierwszeństwie przed przejściem? Nie ma takich w całym kodeksie drogowym.
Są natomiast opisane sytuacje, które pozwalają pieszemu przechodzić przez jezdnię w innych miejscach niż przejście (art. 13. ust. 2 i 3):
Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu.
Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni.
Powyższe przepisy równie wyraźnie podkreślają, że pieszy nie jest w żaden sposób uprzywilejowany na drodze. Dość kontrowersyjny wydaje się zapis w ust. 2 w dalszej części, pozwalający pieszym na przechodzenie przez skrzyżowanie jeżeli w pobliżu znajduje się miejsce do tego wyznaczone. Warto jednak nawet w takiej sytuacji pamiętać o obowiązku korzystania z przejścia.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że powyższych przepisów nie stosuje się w przypadku drogi dwujezdniowej lub takiej, po której kursują tramwaje po torowisku wyodrębnionym z jezdni. W takich sytuacjach pieszy może korzystać wyłącznie z wyznaczonych przejść.
Pamiętajcie także, że jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, każdą jezdnię traktuje się oddzielnie. Zatem mamy do czynienia z dwoma przejściami dla pieszych.
Art. 14 kodeksu drogowego mówi też jasno o tym, czego pieszy nie może robić.
Zabrania się:
- wchodzenia na jezdnię:
- bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
- spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
- przechodzenia przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi;
- zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię lub torowisko;
- przebiegania przez jezdnię;
- chodzenia po torowisku;
- wchodzenia na torowisko, gdy zapory lub półzapory są opuszczone lub opuszczanie ich rozpoczęto;
- przechodzenia przez jezdnię w miejscu, w którym urządzenie zabezpieczające lub przeszkoda oddzielają drogę dla pieszych albo chodnik od jezdni, bez względu na to, po której stronie jezdni one się znajdują.
Pieszy i odblaski
Elementy odblaskowe są obowiązkowe dla pieszego, który po zmierzchu porusza się po drodze poza obszarem zabudowanym i nie korzysta z chodnika lub innej drogi przeznaczonej dla pieszych. Oczywiście przepisy swoje, a realia pokazują, że w okolicach mniejszych miejscowości wielu pieszych zupełnie tego nie respektuje.
Mandat do 100 zł za brak odblasku to stosunkowo niska kara. Zwłaszcza że niewidoczny pieszy może spowodować wypadek, w którym nie tylko on poniesie szkody.
Inna sprawa, że można odnieść wrażenie, iż kampanie dotyczące odblasków pomijają jeden istotny szczegół, o którym mówi art. 4a: trzeba je nosić w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu.
Pieszy poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku.
Zatem przypinanie ich do plecaka z tyłu jest łamaniem powyższego przepisu. Jaki jest bowiem sens noszenia odblasku z tyłu, gdy poruszamy się lewą stroną jezdni, a więc auta nadjeżdżające z tyłu teoretycznie nie są dla pieszego zagrożeniem?
Problem w tym, że ustawodawca nie wyjaśnia, o jakie elementy odblaskowe chodzi, a prawda jest taka, że powinny być przynajmniej dwa – z przodu i z tyłu. Pojazdy jadące za pieszym mogą się wyprzedzać i wówczas ten wyprzedzający może uderzyć pieszego.
Warto pamiętać o tym, że element odblaskowy jest lepiej widoczny, gdy się porusza, zatem dobrze jest go przyczepić do ramienia lub po prostu trzymać w dłoni. Inna sprawa, że białe ubranie bez odblasku może być bardziej widoczne dla kierowcy niż czarne z małym elementem odbijającym światło.
Jeżeli często chodzicie pieszo po zmierzchu, najlepiej kupić kamizelkę. Oczywiście kluczowe jest też stosowanie się do przytoczonych tu przepisów. Są one zdecydowanie ważniejsze niż odblaski.
Dlatego moim zdaniem pełne respektowanie art. 11 kodeksu drogowego sprawia, że konieczność stosowania odblasków jest jedynie elementem uzupełniającym w temacie bezpieczeństwa pieszych po zmierzchu.
Jest tak, bowiem nie znajduje się on na linii kolizyjnej z pojazdem, a jeżeli tak, to oznacza, że łamie ten przepis. Uważam, że kampanie dot. odblasków można odebrać tak, jakby to one ratowały życie pieszym, a tymczasem sprawa kluczowa, czyli znajomość przepisów schodzi na dalszy plan. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie.