Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige - test, opinia, spalanie, cena


Jaguar jest obecny na polskim rynku od nieco ponad 20 lat, ale nadal należy w naszym kraju do grona samochodów egzotycznych. Wśród polskich odbiorców wizerunek producenta aut drogich i niemal arystokratycznych, towarzyszy brytyjskiej marce od lat i wcale nie pomaga we wzmacnianiu wyników sprzedaży. Jaguar stara się dostosować do wymagań rynku i wyjść do klientów z coraz szerszym portfolio publicznie manifestując chęć zostania dostępną alternatywą dla niemieckiej konkurencji. Nowy XF ma rywalizować o klienta z BMW serii 5, Mercedesem klasy E czy Audi A6.
Ten artykuł ma 2 strony:
Jaguar XF (2015) 2.0 GTDi Prestige — test, opinia, spalanie, cena
Głód uwagi
Segment E obecnie zdominowany jest przez nieco przejedzone niemieckie konstrukcje, czasem na ulicy – dla odmiany – mignie coś japońskiego. Jaguar chce wnieść do tej klasy podmuch świeżości i być może jest to odpowiednia chwila, bo coraz więcej osób szuka możliwości wyróżnienia się na tle swojej kasty.
Zgrabna sylwetka najnowszego XF-a to ewolucja poprzedniej generacji, ale mimo wszystko skutecznie przyciąga wzrok na ulicy, a osobom postronnym kojarzy się z autem bardziej ekskluzywnym niż jest w rzeczywistości. Pociągła linia boczna z leniwie opadającą, długą maską i gwałtownie ściętym tylnym pasem podkreśla charakter usportowionej, ale wciąż pełnej wdzięku limuzyny, kontynuując niejako tradycje marki. Patrząc na całą gamę modelową Jaguara widać, że projektanci idąc za współczesnymi trendami obrali sobie pewien szablon, który mniej lub bardziej przerysowują na różne kształty oraz rozmiary nadwozia i nie tylko nadwozia.
Kalkomania na deskach kreślarskich
Zaglądając do kabiny mniejszego XE i większego XF można się pomylić. Są do siebie tak bardzo podobne, że patrząc na instrumenty z perspektywy kierowcy jedynie kształt boczków drzwi i górnego płata deski rozdzielczej pozwalają odróżnić jeden model od drugiego. Samo wnętrze jest naprawdę schludnie zaprojektowane i dobrze wykończone, choć do kilku drobnostek można się przyczepić. Połączenie aluminiowych wstawek z popularną we wszystkim co ma cztery koła fortepianową czernią nie wygląda tak elegancko, jak gdyby w ich miejsce wkomponować bardziej szlachetne w swojej formie drewno lub ewentualnie całość pozostawić w aluminium. Nie do końca przekonuje mnie też kompozycja panelu sterowania wentylacją – zwłaszcza małe, zauważalnie wydzielone od reszty wyświetlacze temperatury. Przydałoby się przestylizować ten element tak aby wyglądał choć trochę nowocześniej. Niby detale, ale w aucie tej klasy to właśnie one wpływają na ogólny odbiór całości.
Świetny jest za to system multimedialny – czuły na dotyk ekran, dobra jakość obrazu i zaskakująca prostota obsługi sprawiają, że korzysta się z niego niezwykle przyjemnie. Ekran głównego menu podzielonego na cztery sekcje zawiera też wszystkie najważniejsze informacje dotyczące nawigacji, telefonu czy odtwarzanej muzyki. Przy okazji warto wspomnieć o samym nagłośnieniu Jaguar Sound System, scena zbudowana w kabinie brzmi świetnie, a dźwięk jest czysty i głęboki. Relaks w otoczeniu sączącej się z głośników muzyki wymaga odpowiedniej ciszy i komfortu, a tego akurat XF zapewnia pod dostatkiem.
Wnętrze jest świetnie wytłumione, a fotele obszerne i wygodne, choć trochę zbyt wysoko osadzone. Kierowca o wzroście nieco ponad 190 cm w wersji z oknem dachowym może dotykać głową podsufitki – niestety jest to problem chyba wszystkich współczesnych Jaguarów. Tylna kanapa również oferuje wystarczająco dużo miejsca na kolana nawet dla osoby bardzo wysokiej, jednak podobnie jak z przodu może pojawić się problem z niedoborem centymetrów nad głową, co drastycznie obniża komfort podróżowania.
Kierując się powoli właśnie ku jeździe warto wspomnieć o kilku smaczkach ją poprzedzających. Po zajęciu miejsca na fotelu kierowcy w oczy rzuca się pulsujący na czerwono przycisk Start/Stop Engine - to pomysłowy zabieg budujący sportowy klimat jeszcze przed odpalaniem silnika. Po jego wciśnięciu z tunelu środkowego wyjeżdża pokrętło do zmiany trybów automatycznej skrzyni biegów, a skrajne nawiewy wentylacji otwierają się spod aplikacji dekoracyjnej. Gadżeciarstwo, ale przyjemnie dla oka.
Finger on the button
Po rozruchu jednostki napędowej w kabinie nadal jest cicho, kulturalnie pracujący silnik benzynowy nawet po wkręceniu na obroty nie dostarcza jakichś wyjątkowych doznań akustycznych, ale jest przyjemny dla ucha jak na rzędową czwórkę. Turbodoładowany czterocylindrowiec o pojemności 2,0 l generuje maksymalnie 240 KM mocy — w tym momencie większość z Was skojarzy go z EcoBoostem konstrukcji Forda. Tak, to ten sam silnik, tylko że sprzężony z klasycznym, rewelacyjnym hydrokinetykiem ZF8HP, a nie dwusprzęgłowym Powershiftem.
Ta konkretna przekładnia firmy ZF to według mnie najlepsza automatyczna skrzynia na rynku, oczywiście po odpowiednim wysterowaniu pod daną jednostkę napędową. Jaguarowi się to udało i skutecznie wykorzystał jej możliwości. Para GTDi/ZF8HP dogaduje się ze sobą niemal idealnie, skutecznie kamuflując ewentualne słabości. Trafny odczyt zamiarów kierowcy, błyskawiczna odpowiedź na kickdown i rozsądne żonglowanie przełożeniami pozwalają czerpać z jazdy dużo przyjemności, którą można dodatkowo zintensyfikować za pomocą błyskawicznie reagujących łopatek przy kierownicy. Maksymalny moment obrotowy na poziomie 340 Nm dostępny już od 1750 obr./min. w połączeniu z dobrze pracującą skrzynią biegów sprawia, że Jaguar XF przyspiesza w sposób bardzo zrównoważony od startu zatrzymanego pod niemal 200 km/h. Oczywiście taki sprint najlepiej sprawdzać przy nastawach sportowych, gdy zegary rumienią się na czerwono, automat trzyma wyższe obroty, a samo auto wyraźnie nabiera wigoru. Przyciski zmiany trybu jazdy są niestety niezbyt wygodnie umieszczone tuż obok odłączenia kontroli trakcji. Swoją drogą po jej uśpieniu temperamentny Jaguar lubi czasem rzucić tyłem wprowadzając odrobinę emocji do spokojnej, komfortowej jazdy, którą na co dzień zapewnia.
Podczas nawijania na koła kolejnych kilometrów dewizą XF-a jest przede wszystkim komfort, jednak czuć, że praca zawieszenia jest bardzo sprężysta, inna niż u niemieckiej konkurencji. Choć podwozie skutecznie filtruje wymuszenia to jednak nie wygasza ich całkowicie, a jedynie ogranicza przenoszenie na kabinę — czuć amplitudy pochodzące od nierówności drogi, jednak przejścia między nimi są na tyle subtelne, że nie przeszkadzają. XF prowadzi się przy tym bardzo pewnie dysponując dużymi rezerwami przyczepności mimo napędu jedynie na tylne koła. Sztywna i lekka konstrukcja nośna w połączeniu ze świetnie zestrojonym zawieszeniem pozwalają utrzymać wysoką stabilność nawet podczas szybko pokonywanych łuków. W parze z precyzyjnym i szybko reagującym układem kierowniczym auto wydaje się zwinne jak kot.
Jaguar mimo przynależności do tej samej klasy co BMW, Mercedes czy Audi ma zgoła inny charakter. Niemieckie limuzyny z segmentu E przez zaciętą rywalizację o klientów i pogoń za wolumenem sprzedaży są do siebie coraz bardziej podobne. Nie wywołują już takiego zainteresowania, ponieważ najzwyczajniej w świecie trochę się przejadły. XF jest inny, ma inne wady i zalety, ale pozycjonowanie go jako alternatywny skierowanej do indywidualistów poszukujących auta z pazurem, wydaje się jak najbardziej na miejscu. Pozostaje jeszcze tylko zrzucić pozorną, arystokratyczną szatę.
Zobacz również: Ford Transit Custom Nugget Plus - przez weekend byłem królem kempingu
Plusy:
Ciekawa propozycja w segmencie E
Wysoki komfort jazdy
Świetne prowadzenie i dynamika jazdy
Świetny system multimedialny
MINUSY:
Nieciekawa kompozycja panelu wentylacji
Mało miejsca nad głową dla wysokich osób
Specyficznie wyprofilowana podłoga bagażnika
Ten artykuł ma 32 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze