Używana Toyota Celica VII (1999-2005) - ostatnie takie coupe
W zeszłym tygodniu w tym cyklu pojawiło się Mitsubishi 3000GT, czyli sportowe, bardzo innowacyjne jak na swoje lata auto, którego intensywna eksploatacja mogłaby sprawiać problemy. Dzisiaj całkowite przeciwieństwo Mitsu - Toyota Celica VII i zarazem ostatniej generacji.
23.08.2010 | aktual.: 30.03.2023 10:06
Zapewne każdy fan motoryzacji chciałby mieć sportowy, fajnie wyglądający i jednocześnie świetnie prowadzący się samochód. Problem w tym, że nie każdy może sobie na taki pojazd pozwolić. Dojeżdżanie do pracy BMW Z3 czy Mitsubishi 3000GT może być uciążliwe, jeśli weźmie się pod uwagę zarówno ilość miejsca w środku, jak i koszty. Takie auta sporo spalą w mieście, są niepraktyczne, nie zawieziemy nimi dzieci do szkoły, a kiedy coś się zepsuje, trzeba będzie przygotować się na większy wydatek.
Najrozsądniej więc będzie na co dzień używać pojemnego hatchbacka albo bezawaryjnego sedana z silnikiem Diesla, a sportowy pojazd traktować jako drugi czy nawet trzeci w rodzinie. Co wtedy, jeśli kogoś na to nie stać, a za wszelką cenę chce mieć auto, które przyciąga spojrzenia i daje frajdę z jazdy? Wtedy do gry wchodzą przednionapędowe, czteroosobowe auta z nadwoziem coupe, a wraz z nimi Toyota Celica.
Siódma generacja Celici zadebiutowała na rynku w 1999 roku. Niestety Toyota nie zaskoczyła nikogo niczym szczególnym. Nie było wersji z napędem na cztery koła, nie było turbosprężarek. Japończycy przygotowali za to bardzo intrygujące nadwozie oraz czterocylindrową jednostkę o pojemności 1.8 litra z systemem zmiennych faz rozrządu VVT-i. Właśnie tak Toyota przywitała XXI wiek.
Złośliwi mówią, że Celica wygląda lepiej niż jeździ, trzeba jednak pamiętać, że konkurencją tego auta jest Opel Astra Coupe czy Audi TT pierwszej generacji, które przecież powstało na płycie podłogowej Golfa. Podobnie jak rywale, Celica konstrukcją (platforma) jest związana z "przeciętniakiem", którym w tym przypadku jest Corolla.
Na szczęście Toyota zaszczepiła w Celice słynną japońską niezawodność, co obok stosunkowo ekonomicznych jednostek napędowych sprawia, że dwudrzwiowe coupe bez najmniejszego problemu radzi sobie w codziennej eksploatacji.
Ilość miejsca na dwóch tylnych siedzeniach jest wystarczająca dla dwójki dzieci, a 365 litrów pojemności bagażnika w zupełności wystarczy na piątkową wizytę w hipermarkecie. Tutaj problemem mogą być jedynie siłowniki klapy bagażnika, które w sporej ilości egzemplarzy przestają działać, przez co trudniej otworzyć bagażnik. 1320 mm wysokości, bardzo niska pozycja za kierownicą oraz trzy okrągłe tarcze zegarów sprawiają, że w Celice można poczuć się jak w aucie sportowym.
Tutaj do gry wchodzą wielokrotnie nagradzane silniki, a właściwie to jeden, naprawdę udany czterocylindrowy rzędowy motor o pojemności 1.8 litra. Najsłabsza, szesnastozaworowa wersja posiadała 143 konie mechaniczne. Pierwsza setka w 8.7 sekundy i prędkość maksymalna 205 kilometrów na godzinę to jednak zdecydowanie zbyt słabe osiągi jak na takie auto.
Żeby pojeździć szybciej, trzeba kupić 192-konną odmianę TS. 7.2 sekundy do setki i 225 km/h to już coś, biorąc pod uwagę, że dzięki systemowi zmiennych faz rozrządu auto spala średnio około 8.5-9 litrów benzyny na 100 kilometrów.
Jest to naprawdę udana i bezawaryjna jednostka o zaskakującej charakterystyce. 180 Nm momentu obrotowego dostępne jest dopiero przy 6800 obrotów - to właśnie wtedy silnik budzi się do życia. Na rynku pojawiła się jeszcze 182-konna wersja GT-R, jednak to TS jest najszybszą i najciekawszą odmianą.
W 2002 roku auto przeszło facelifting, w którym sportowy wygląd karoserii został jeszcze bardziej wyeksponowany. Pojawił się agresywniejszy przedni zderzak oraz powiększony emblemat marki. Zmienił się również odcień deski rozdzielczej, a silniki dostały inaczej zestrojone skrzynie biegów, przez co poprawiono nieco ich elastyczność.
Wady, do których obok nieelastycznych silników oraz małej ilości miejsca z tyłu można zaliczyć jeszcze słabe wyciszenie wnętrza oraz widoczność, nie przysłaniają jednak największej zalety Toyoty, bezawaryjności. To nadal Toyota, którą cechuje dobrze wykonane wnętrze, rozsądne spalanie oraz umiarkowane koszty eksploatacji.
Za sprzęgło zapłacimy 645 złotych, zamiennik firmy JC Premium to już 414 złotych. Przednie amortyzatory to wydatek rzędu 658 zł za sztukę, tylne zaczynają się od 471 zł. Oryginalny nowy łańcuch rozrządu kosztuje 597 zł, natomiast zamiennik - 437 zł. Z dostępem do części nie ma żadnego problemu.
Jednak to właśnie bezawaryjność, którą gwarantuje pochodzenie, czyli największa zaleta tego auta, jest jednocześnie jego największą wadą. Toyota Celica świetnie sprawdzi się w roli żwawego auta, które nieźle radzi sobie na zakrętach i daje poczucie bezpieczeństwa i finansowego spokoju.
Tego szukamy w samochodach, którymi jeździmy na co dzień. Jednak Toyocie brakuje tego czegoś, co znajdziemy w większości roadsterów czy w autach sportowych. Brakuje jej ducha.
Produkcję Celici zakończono w 2005 roku, używane egzemplarze na naszym rynku zaczynają się od 20 000 złotych. To jedno z tych aut, które swoim wyglądem kusi domorosłych tunerów. Czasem jednak ładniejsze felgi czy delikatny spojler na tylnej klapie mogą dodać autu uroku.