Włoskie BMW – Romeo Ferraris M5 (2012)

Romeo Ferraris zajmował się już tuningiem Mercedesów, a teraz proponuje przygotowane przez siebie zmiany w nowiutkim BMW M5. Włoskie BMW ma ponad 650 KM mocy maksymalnej.

Olgierd Lachowski

31.07.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:45

Romeo Ferraris zajmował się już tuningiem Mercedesów, a teraz proponuje przygotowane przez siebie zmiany w nowiutkim BMW M5. Włoskie BMW ma ponad 650 KM mocy maksymalnej.

Tuningowy rynek nie nasycił się jeszcze zmodyfikowanymi M-piątkami. Na razie swoje nowości przedstawili najważniejsi gracze, tacy jak: Ac Schnitzer, G-Power czy Hamann, ale nie można powiedzieć, żeby wyczerpali oni pomysły na ulepszenia niemieckiego sedana. Powoli pojawiają się propozycje kolejnych firm, wśród których jest Romeo Ferraris. Co takiego przygotowali Włosi?

Żeby tego się dowiedzieć, przyjrzyjmy się najpierw temu, co oferuje producent. A monachijczycy sprzedają 4,9-metrowego sportowego sedana z zamontowanym z przodu 8-cylindrowym, podwójnie turbodoładowanym agregatem o objętości skokowej 4,4 l. W silniku zastosowano wszystkie rozwiązania techniczne wykorzystywane przez BMW, do których zaliczają się m.in. układy Vanos i Valvetronic oraz bezpośredni wtrysk paliwa.

Tylne, przenoszące napęd koła pchają tę niespełna 2-tonową maszynę do przodu dzięki 560 KM mocy przy 6000-7000 obr./min i 680 Nm momentu obrotowego (1500-5750 obr./min). W tym wszystkim niemały udział ma 7-biegowa zautomatyzowana skrzynia biegów o dwóch sprzęgłach. Między innymi właśnie dzięki niej wóz potrafi rozpędzić się do setki w 3,90 s (za AB Sportscars) i osiągnąć ograniczoną do 305 km/h prędkość maksymalną (z pakietem M Driver).

Żeby BMW M5 poruszało się jeszcze szybciej, niezbędny jest spory zastrzyk mocy. Taki właśnie zafundowało mu włoskie Romeo Ferraris. Sprawę załatwiła wymiana „wydechu” na bardziej sportowy oraz nowe regulacje w centralnej jednostce zarządzającej 4,4-litrowym potworem. Efekt jest całkiem niezły, bo po tuningu pod maską tłoczy się 657 KM mocy maksymalnej i 790 Nm momentu obrotowego.

Szkoda, że Włosi nie zmierzyli jeszcze parametrów drogowych auta, więc na razie można się tylko domyślać, jakie ma ono osiągi.