Volkswagen Touareg 3,0 V6 TDI 245 KM BlueMotion - wódz? [test autokult.pl]

Anglicy mają królową Elżbietę II, Polski Związek Piłki Nożnej - Grzegorza Lato, a każde szanujące się plemię swojego wodza. Czy Volkswagen Touareg, którego nazwa pochodzi od jednego z plemion zamieszkujących Saharę, udowodni, że jest prawdziwym wodzem, stojącym na czele aut spod znaku VW?

Patrząc z perspektywy polskiego rynku, jeszcze do niedawna o miano najbardziej luksusowego, najdroższego oraz absolutnie topowego auta w gamie VW z Touaregiem mógł rywalizować tylko model Phaeton. W zeszłym roku na placu boju Touareg został sam.

Touareg nie jest wyjątkiem od tej reguły. Pomimo pokaźnych rozmiarów ginie w tłumie innych aut. Krzykliwe przetłoczenia? Smaczki stylistyczne? Tutaj ich nie odnajdziecie. Nawet 19-calowe felgi o bardzo klasycznym wzorze nie kłują w oczy i nie przyciągają zbytnio uwagi.

Premium

Design nadwozia jest stonowany i typowy dla aut marki Volkswagen, a wnętrze Touarega to już zupełnie inna bajka. Co prawda przyciski na wielofunkcyjnej kierownicy, menu wyświetlacza systemu multimedialnego oraz cyferblaty prędkościomierza i obrotomierza jednoznacznie wskazują na to, jakiej marki jest to samochód, cała reszta natomiast z pewnością nie budzi skojarzeń z autami dla ludu.

Fotele? Obszyte wysokogatunkową skórą, zdają się idealnie skrojone pod moje niezbyt wątłe ciało. Jakość materiałów oraz ich spasowanie? Wzorowe. Intuicyjność obsługi? Wręcz podręcznikowa, niewymagająca nawet chwili przyzwyczajenia. Wszystko jest dokładnie tam, gdzie być powinno.

Żebym nie wiem, jak się starał i jak bardzo wytężał szare komórki, nie potrafię znaleźć nawet jednej rzeczy, która byłaby piętą achillesową kabiny Touarega. Również pasażerowie, którzy mieli okazję podróżować ze mną tym autem, nie tylko byli zachwyceni szklanym dachem o powierzchni okna kuchennego w niejednym domku jednorodzinnym, ale także doceniali komfort podróżowania.

Optimum

Moje zauroczenie i rozpieszczenie komfortem wnętrza nie zdążyło jeszcze osłabnąć, a znów zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Sprawcą tej miłej niespodzianki był silnik pracujący pod maską prezentowanego egzemplarza. Pomimo że w ofercie znajduje się monstrualny diesel V8 o pojemności 4,2 l, to w moich oczach optymalną jednostką napędową dla Touarega jest właśnie V6 TDI.

550 Nm dostępne od 1750 obr./min pcha z impetem ważące ponad 2 tony auto do przodu. Sprint do pierwszej setki zajmuje 7,6 s, a wskazówka prędkościomierza ma fajrant przy 220 km/h. Już dane na papierze dały mi do zrozumienia, że jazda tym autem będzie bardzo przyjemna i relaksująca.

Pierwsze kilometry potwierdziły to, czego spodziewałem się po przeczytaniu specyfikacji technicznej. Samochód płynnie nabiera prędkości już od najniższych wartości obrotowych, a osiągnięcie prędkości dopuszczalnych tylko na autostradach nie stanowi większego problemu. Każde mocniejsze wciśnięcie pedału gazu powoduje nie tylko żwawe przyspieszanie, ale także przyjemny dźwięk silnika wydobywający się spod maski.

Osoby, którym oznaczenie TDI kojarzy się jednoznacznie z nieśmiertelnymi i niemiłosiernie klekoczącymi jednostkami sprzed lat, muszę uspokoić. Dźwięk, jaki jest w stanie wydobyć z siebie V6 pracująca pod maską Touarega, nie ma absolutnie nic wspólnego z mniejszymi, 4-cylindrowymi silnikami wysokoprężnymi. Podczas siedmiu dni testów w różnych warunkach drogowych auto zadowoliło się średnio 12 l/100 km - to jednak sporo...

Dwa oblicza

Jednostka napędowa, w jaką wyposażono testowy egzemplarz, została połączona z automatem Tiptronic. Ta 8-biegowa przekładnia ma dwa oblicza. W standardowym ustawieniu lewarka w pozycji D biegi zmieniane są płynnie, delikatnie i nieco leniwie. Reakcja na gwałtowne wciśnięcie prawego pedału gazu co prawda powoduje zbicie nawet kilku biegów, ale czas reakcji mógłby być znacznie krótszy.

Sytuacja zmienia się diametralnie po zmianie położenia lewarka do pozycji S. W takim ustawieniu skrzynia zdecydowanie chętniej utrzymuje obroty silnika w górnych okolicach obrotomierza, a reakcja na kickdown jest wyczuwalnie szybsza.

Na tym jednak sportowo-szosowe zapędy nowego Touarega się nie kończą. Wystarczy niewielkim pokrętłem na tunelu środkowym wybrać sportowe tłumienie amortyzatorów i już po chwili autu niestraszne są zakręty. Co prawda fizykę trudno oszukać, a stosunkowo wysoko umieszczony środek ciężkości potrafi o sobie przypomnieć, ale naprawdę trzeba przesadzić, aby wyprowadzić tego kolosa z równowagi. Wybieranie nierówności pneumatycznego zawieszenia stoi na bardzo wysokim poziomie.

Drobna uwaga dotyczy hamulców , które mogłyby być skuteczniejsze, tym bardziej że podróżowanie z wysokimi prędkościami nie jest absolutnie żadnym problemem dla tego Volkswagena.

Jak jest w przypadku, gdy polscy drogowcy nie ukończą na czas jakiegoś odcinka autostrady i trzeba będzie skorzystać ze skrótu prowadzącego leśnymi, nieutwardzonymi duktami? W takiej sytuacji Touareg także nie składa broni - o ile będzie uważał na obręcze.

Dzięki stałemu napędowi na cztery koła z systemem Torsem rozdzielającym moment obrotowy w stosunku 40:60 lub 50:50, możliwości zwiększenia prześwitu, jaką oferuje pneumatyka zawieszenia, oraz blokadzie mechanizmu różnicowego wraz z reduktorem terenowym (w pakiecie 4XMotion) śmiało można powalczyć z terenem trudniejszym niż droga pokryta żwirem. Jedyny haczyk polega na tym, że te wszystkie wspomagacze terenowe nie są wyposażeniem standardowym i wymagają dopłaty.

Pozory

Jeżdżąc wieloma autami, już wiele razy się przekonałem, że pozory mylą. Bardzo podobne wrażenie można odnieść, widząc cenę nowego Touarega. Egzemplarz uwieczniony na zdjęciach, wyposażony absolutnie we wszystko, co jest do szczęścia potrzebne, a nawet jeszcze więcej, został wyceniony na ok. 315 000 zł. W tym momencie już wyobrażam sobie wszystkich tych, którzy widząc metkę z taką ceną przypiętą do Volkswagena, pukają się w czoło.

Spróbujcie w wolnej chwili bardzo podobnie skonfigurować np. BMW X5. Mnie po kilku minutach zgłębiania tajników listy wyposażenia opcjonalnego auta z Bawarii różnica w cenie na korzyść Volkswagena wyniosła ponad 60 tys. zł. Do cennika Cayenne, z którym Touarega sporo łączy, wolałem nie zaglądać.

Plusy ujemne i plusy dodatnie

Powiecie, że Volkswagen jest niżej pozycjonowaną marką niż BMW, Audi czy Mercedes-Benz. Właśnie ten ubóstwiany przez jednych oraz niezbyt nobliwy dla drugich znaczek jest jednocześnie największą wadą i zaletą Touarega. Dzięki temu, że jest to przynajmniej w teorii auto stawiane niżej niż X5, ML czy Cayenne, jego cena potrafi być zależnie od wersji nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższa niż w przypadku wspomnianych graczy. Niestety, taka właśnie hierarchia może powodować, że osoby, które mają pół miliona złotych do wydania na nowe auto, ominą salon Volkswagena szerokim łukiem.

Dla wszystkich, którzy nie cierpią na kompleks niezbyt prestiżowego logo i samochód kupują dla siebie, a nie tylko po to, aby mieć lepsze auto od sąsiada, mam dobrą wiadomość. Nowy Touareg to świetny, wielozadaniowy SUV, który nie kłuje w oczy wyglądem i nie wystawia na publiczny widok stanu konta właściciela. To auto jest w stanie zapewnić wspaniały komfort podróżowania połączony z dobrymi właściwościami jezdnymi.

Volkswagen Touareg to prawdziwy wódz stojący na czele aut motoryzacyjnego giganta z Wolfsburga oraz jeden z lepszych SUV-ów dostępnych na rynku.

• Silnik

• Komfort podróżowania

• Jakość wykonania

• Bogata lista wyposażenia opcjonalnego

• Możliwości terenowe

• Intuicyjność obsługi

• Hamulce mogłyby być bardziej skuteczne

Przejdź do danych technicznych[url=http://autokult.pl/10094,opel-astra-gtc-14-turbo-140-km-enjoy-wiecej-mocytest-autokult-pl]