Subiektywny przegląd miesiąca #285

Fiat konsekwentnie poszerza gamę oferowanych przez siebie modeli. Po roadsterze 124 Spider wprowadzili do sprzedaży pick-upa o nazwie Fullback. Volkswagen wprowadził do sprzedaży Golfa GTI w wersji Clubsport. Audi zaprezentowało dokładną rekonstrukcję słynnego DKW UL 500 z 1937 roku. W ofercie Toyoty pojawi się nowy typ systemu antykradzieżowego - DNA Program.

Subiektywny przegląd miesiąca #285
Źródło zdjęć: © (c) Fiat Chrysler Automobiles
KDK

03.08.2016 | aktual.: 01.10.2022 22:20

Fiat konsekwentnie poszerza gamę oferowanych przez siebie modeli. Można jednak odnieść wrażenie, że robi to trochę po najmniejszej linii oporu. Po roadsterze 124 Spider dzielącym część rozwiązań konstrukcyjnych z Mazdą MX-5, Włosi wprowadzili do sprzedaży pick-upa o nazwie Fullback, który stanowi kopię najnowszego Mitsubishi L200. Samochody korzystają z takiej samej techniki. Mają także praktycznie identyczne nadwozia i wnętrza, różniące się tylko logami firmowymi oraz elementami charakterystycznymi dla stylistyki każdej z marek. Tak więc o wyborze jednego z tych aut kosztem drugiego najczęściej będzie decydowała korzystniejsza cena zakupu, ewentualnie większa sympatia do Fiata lub Mitsubishi. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w obu przypadkach dostaniemy praktycznie taki sam samochód. Ale obecnie takie są właśnie standardy w motoryzacji. Producenci samochodów współpracują ze sobą na niespotykaną wcześniej skalę, udostępniając sobie technologie, a nawet projektując wspólnie nowe modele. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Co przeważa? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Obraz
© (c) Volkswagen

Natomiast Volkswagen wprowadził do sprzedaży Golfa GTI w wersji Clubsport. Samochód wyróżniają zmieniony przedni zderzak, lusterka zewnętrzne lakierowane w kolorze czarnym, przyciemniane szyby (boczne i tylna), przyciemniane tylne światła wykonane w technologii LED, dwie chromowane końcówki układu wydechowego oraz sporych rozmiarów tylny spojler. Seryjnie Golf GTI Clubsport jest wyposażony w 18-calowe, kute obręcze z lekkich stopów „Belvedere” z oponami o szerokości 225 mm. Z kolei pod jego maską pracuje dwulitrowy turbodoładowany silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa osiągający 265 KM. Jednak dzięki funkcji boost, uruchamianej poprzez mocniejsze wciśnięcie pedału przyspieszenia, z silnika można na 10 sekund wykrzesać dodatkowe 25 KM. Z jednostką napędową współpracuje sześciobiegowa skrzynia ręczna lub „dwusprzęgłówka” o takiej samej liczbie przełożeń. W obu przypadkach Golf GTI Clubsport przyspiesza od 0 do 100 km/h w 6,3 sekundy, a jego prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 250 km/h.

Obraz
© (c) Audi

Jednak motoryzacja to nie tylko samochody. To także motocykle. Ostatnio prawdziwą gratkę dla miłośników „dwóch kółek” przygotowało Audi, które podczas czerwcowego spotkania miłośników historycznych motocykli wyścigowych „ADAC Sachsenring Classic“ zaprezentowało dokładną rekonstrukcję słynnego DKW UL 500 z 1937 roku. Jednoślad ten był największym „ścigaczem” wyprodukowanym przez markę DKW. Jego dwucylindrowy silnik miał moc 48 KM i rozkręcał się do 5000 obr./min. Prędkość maksymalna maszyny wynosiła 190 km/h. W roku 1937, UL 500 wygrał trzy wyścigi zaliczane do mistrzostw Niemiec. Niestety, do dziś nie zachował się żaden oryginalny egzemplarz. Audi Tradition, wraz z grupą fachowców z dziedziny odnawiania pojazdów, postanowiło więc wykonać wierną kopię motocykla. Zwieńczeniem żmudnej, czteroletniej pracy nad rekonstrukcją, była prezentacja tej niezwykłej maszyny na torze Sachsenring. Wielu osobom nieistniejąca już od dawna marka DKW kojarzy się zapewne z samochodami, których nazwę niektórzy rozszyfrowywali jako „dykta, klej i woda”. Nie wszyscy jednak wiedzą, że DKW w połowie lat 30. XX wieku DKW było z jednym z czołowych producentów motocykli. Niestety, dzisiaj o tej zasłużonej marce już mało kto pamięta.

Wracając do współczesności, warto wspomnieć o najnowszym pomyśle Toyoty. W jej ofercie pojawi się bowiem nowy typ systemu antykradzieżowego DNA Program, który pozwoli policji błyskawicznie zidentyfikować pochodzenie kontrolowanego samochodu lub używanych części. Jest to sposób na trwałe oznakowanie samochodu, które spowoduje, że przechowywanie i sprzedaż kradzionego auta staną się bardziej ryzykowne. W efekcie tak zabezpieczone samochody Toyoty przestaną być interesujące dla złodziei. Na wszystkich kluczowych częściach pojazdu umieszczone zostaną markery w postaci skrawków poliestrowej folii o wielkości około 0,5 mm, z których każdy zawiera ten sam numer identyfikacyjny. Odczytanie numeru jest możliwe już przy 40-krotnym powiększeniu za pomocą ręcznego przyrządu optycznego. To pozwoli policji na szybkie rozpoznanie kradzionych samochodów lub części pochodzących z nielegalnego źródła. O oznakowaniu samochodu w systemie DNA Program informować będą odpowiednie naklejki na szybach, co powinno zniechęcić złodziei. Koszt DNA Program będzie porównywalny z ceną alarmu. Nowe zabezpieczenie zostanie wprowadzone jako opcja do pełnej gamy modeli marki. Usługa oznakowania samochodów będzie dostępna we wszystkich salonach Toyoty. Numer identyfikacyjny użyty do oznakowania samochodu, najczęściej numer VIN, drukowany jest na folii za pomocą lasera. Markery nanosi się w kilkudziesięciu miejscach na różnych elementach pojazdu, od części karoserii, przez elementy zespołu napędowego i zawieszenia, po lampy, akcesoria i fragmenty wystroju wnętrza. Znakowania dokonuje się w niewidocznych miejscach, a jego usunięcie jest praktycznie niemożliwe. Wykrycie nawet pojedynczych markerów pozwoli na stwierdzenie pochodzenia samochodu lub części, a zatem udowodnienie przestępstwa.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)