Nissan GT-R PromoChromo

Jest wrześniowa niedziela po południu, wieje, jest trochę chłodno. Zbiera się na deszcz. Wydawałoby się, że to nie najlepsza pora na sesję auta, ale właśnie o taką pogodę nam chodziło. Pochmurne niebo i lekki opad deszczu odbijają się w czarnym chromie założonym na nadwoziu Nissana GT-R z 2014 roku. W słońcu auto wygląda jak lustro i mieni się z każdej strony, ale właśnie w takiej odsłonie, jak na naszych zdjęciach, prezentuje się najlepiej - najbardziej agresywnie.

Nissan GT-R PromoChromo
Kuba Gładysz

26.09.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pochmurne niebo i lekki opad odbijają się w czarnym chromie
Pochmurne niebo i lekki opad odbijają się w czarnym chromie

Wybór folii Avery Black Chrome nie był przypadkowy. Auto ma zwracać na siebie uwagę, ma być rozpoznawalne. Już z daleka się wyróżnia, przez co jest idealnym autem demonstracyjnym dla Piotrka – właściciela firmy Promomoto.

Warto wspomnieć, że całe nadwozie zostało obklejone przez właściciela samodzielnie. Jest to jedna z dziedzin, w których specjalizuje się Promomoto. Na początku pojawił się wspomniany wcześniej czarny chrom, a następnie nałożona została samonaprawiająca się folia bezbarwna Xpel Ultimate (której zobaczyć już raczej się nie da), w celu zabezpieczenia wcześniej położonej warstwy i utrzymania efektu jak najdłużej. Pojawiły się również czerwone wstawki wzdłuż przedniego i tylnego zderzaka oraz listw bocznych. Patrząc na tył, oprócz usuniętego logo Nissana z klapy bagażnika, w oczy rzucają się mocno przyciemnione reflektory. Dopełnieniem do całości i podkreśleniem, że nie jest to zwykły Nissan prosto od dilera, jest wydech Agency Power Valvetronic z matowo czarnymi końcówkami oraz lekkie, kute 20 calowe felgi Forgestar F14 w dumnie brzmiącym kolorze Blood Red - z tyłu aż 12 cali szerokości na oponie 335 mm!

We wnętrzu tylko symboliczne zmiany, takie jak obklejenie części mocno odróżniających się plastikowych elementów folią o strukturze włókna węglowego. Zrobione jest to na tyle subtelnie, że osoba niekoniecznie obeznana we wnętrzu GT-Ra nie zwróci na to uwagi, a bez wątpienia poprawia ogólny wygląd kabiny.

Opis opisem, część zdjęć umieściliśmy już wcześniej na naszym fanpage'u , więc teraz najważniejsze – jak on jeździ?

We wszystkich porównaniach od momentu wypuszczenia przez Nissana tego modelu stale zestawia się go z autami egzotycznymi i znacząco droższymi - autami z klas wyższych, nawet tymi bardzo luksusowymi, pomimo znaczącej różnicy w cenie. GT-Ra wyróżnia japońskie podejście, bardzo funkcjonalna bryła podporządkowana technice. Napęd na cztery koła, podwójnie doładowany 3.8 litrowy silnik V6 umieszczony z przodu generujący 550 KM i 612 Nm, oraz kabina, która w kryzysowych sytuacjach jest w stanie pomieścić 4 osoby na krótkich dystansach (my akurat podróżowaliśmy we trójkę, ale za kierowcą o wzroście powyżej 190 cm zmieściłby się co najwyżej średniej wielkości pies).

Również fabrycznym wyglądem wraz z mocno ograniczoną paletą kolorów auto nie wyróżnia się zbytnio w tłumie. Przeciętna osoba nie zwróci na czarnego GT-Ra uwagi. Dopiero ktoś, kto wie co to za auto, jest w stanie uchwycić je wzrokiem. I to nie zawsze, w końcu przy spokojnej jeździe w ruchu miejskim Nissan potrafi być naprawdę cichy.

Jaką różnicę robi w takim razie zmiana koloru nadwozia na możliwie najbardziej rzucający się w oczy (ale jednocześnie nie tandetny jak np. złoty chrom lub pełny metaliczny róż), dodatkowe czerwone akcenty, felgi i nieoryginalny wydech? Dla przeciętnej osoby – wszystko! Auto od razu przyciąga spojrzenia z każdej strony, również od właścicieli równie drogich, jak i nie droższych aut. Nam udało się uchwycić przejeżdżające w pobliżu Pl. Piłsudskiego Porsche 911 GTS Cabrio, którego pasażerka niewątpliwie była zainteresowana fotografowanym GT-R-em.

W tle wspomniane Porsche 911 GTS Cabrio
W tle wspomniane Porsche 911 GTS Cabrio

Dla Piotrka to bardzo dobrze, że auto przyciąga uwagę również takich osób. To właśnie one są najbardziej zainteresowane wyróżnieniem swojego auta na drodze. W przypadku części marek wybór koloru auta jest ogromny, jednak u innych jest to tylko kilka kolorów, które nie każdemu przypadną do gustu. Jeżeli ktoś nie znalazł w palecie tego, co mu pasuje, to obklejenie auta jest strzałem w dziesiątkę. Jeżeli natomiast ktoś znalazł lakier, który mu odpowiada, to zawsze może go zabezpieczyć przed nieplanowanymi uszkodzeniami i rysami od ciekawskich przechodniów i osób, które stale robią sobie przy aucie zdjęcia.

Wracając do wrażeń z jazdy. Wnętrze jest ciche, siedzi się głęboko, będąc mocno wtulonym w relatywnie wąski fotel. Nieoryginalny wydech również nie jest przesadnie i natarczywie głośny. W warunkach w jakich jechaliśmy - czyli na lekko wilgotnym asfalcie - ciężko znaleźć na ulicy w Warszawie auto, które miałoby jakiekolwiek szanse w starcie spod świateł. Odczucie nagłego przyspieszenia połączone z wciśnięciem głęboko w sportowy fotel nie równa się z żadnym innym autem w jakim jechaliśmy. Na wilgotnym asfalcie pomimo napędu na wszystkie koła i włączonego ESP auto stale walczy o przyczepność, by jak najszybciej i jak najmocniej ciągnąć do przodu. W takim trybie uślizg tyłu jest w dużym stopniu ograniczony, przez co obkręcenie auta nawet przez niedoświadczonego kierowcę jest wręcz niemożliwe. Przyspieszeniu towarzyszy wchodzący do kabiny warkot, z jednej strony od łapczywie zasysającego powietrze silnika, a z drugiej od tracących przyczepność opon. Dopiero w tej sytuacji dźwięk wydechu staje się naprawdę obecny w środku auta. Słyszymy i groźny pomruk, i charakterystyczne mini-wybuchy związane z wypalaniem się mieszanki pozostałej w wydechu po nagłej zmianie biegu. Dopiero po tym poznajemy drugie oblicze auta…

Z jednej strony jest relatywnie wygodne i ciche w ruchu miejskim, przewiezie całkiem sporo rzeczy w swoim bagażniku i nie wybije nam zębów na średniej jakości drodze dojazdowej do domu, czego nie można powiedzieć o innych autach, które z nim konkurują.

A z drugiej? A z drugiej strony może nas niebotycznie szybko rozpędzić do prędkości, która z całą pewnością w większości naszego kraju przyczyniłaby się do natychmiastowego zabrania prawa jazdy i innych nieprzyjemnych konsekwencji (pierwsza setka już po 2.8 s, oraz niewiele ponad 10 s od zera do dwustu). Jest w stanie również bardzo mocno trzymać się naszego toru jazdy, natychmiastowo reagować na ruch kierownicą bez obawy, że w pewnym momencie stracimy nad nim kontrolę. To właśnie jest główny punkt, który odróżnia Nissana GT-R od swoich konkurentów. Dla niedoświadczonej osoby jest on bezpieczny, a z drugiej strony na torze pod wodzą wyczynowego kierowcy jest w stanie przekroczyć granice, które wcześniej były zarezerwowane tylko dla wybranych aut wyścigowych.

Kilka godzin niedzielnego popołudnia spędzonych z GT-R-em od Promomoto pozwoliło mi przekonać się o tym, dlaczego od lat dziennikarze motoryzacyjni wychwalali ten model pod niebiosa. Od siebie życzę firmie jak największej liczby nowych klientów zainteresowanych zmianą wyglądu nadwozia lub jego ochroną, a w przyszłości mamy jeszcze w planach sesję i opis jeszcze jednego auta, które wyjedzie spod jej skrzydeł. W tym przypadku będzie to auto po całkowitej metamorfozie, zaczynając od silnika, a kończąc na nowych częściach większości nadwozia.

Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
blogiNissantesty samochodów
Komentarze (3)