Łamanie praw człowieka i konstytucji. OBWE i SN ostro o projekcie odmowy przyjęcia mandatu

Poselski projekt zmian, który zakłada zniesienie możliwości odmowy przyjęcia mandatu, czeka na pierwsze czytanie w Sejmie i znów budzi emocje. Zdaniem OBWE zaproponowane w nowelizacji rozwiązania łamałyby prawa człowieka. Co ciekawe, krytycznie o projekcie wypowiedział się również Sąd Najwyższy.

Dziś kierowca, który nie zgadza się z mandatem, może odmówić jego przyjęcia. Wtedy funkcjonariusz musi udowodnić winę przed sądem.
Dziś kierowca, który nie zgadza się z mandatem, może odmówić jego przyjęcia. Wtedy funkcjonariusz musi udowodnić winę przed sądem.
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

09.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:21

Międzynarodowa krytyka

Zmiana, którą w projekcie z 8 stycznia 2021 r. zaproponowała grupa parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, w części najbardziej interesującej kierowców miałaby polegać na zlikwidowaniu możliwości odmowy przyjęcia mandatu. Zamiast tego ukarany miałby prawo odwołać się od niego w ciągu 7 dni. Kształt zaproponowanych przepisów od początku budził wiele emocji. Ich autorzy wskazywali na możliwość zaoszczędzenia czasu pracy sędziów, którzy i tak już przecież działają na granicy wydolności systemu. Przeciwnicy nowelizacji wskazywali zaś na zagrożenie związane z tym, że po zmianie trudno byłoby uniknąć kary nałożonej przez policję. Teraz po stronie tych drugich opowiedziała się międzynarodowa instytucja.

W styczniu o zaopiniowanie przez OBWE projektu posłów Zjednoczonej Prawicy poprosił Rzecznik Praw Obywatelskich. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE stwierdziło, że projektowane przepisy są niezgodne z prawem do rzetelnego procesu sądowego i potencjalnie naruszają prawo do skutecznego środka odwoławczego. Zdaniem instytucji po wprowadzeniu zmian w postępowaniu mandatowym w sprawach o wykroczenia ciężar dowodu uległby przeniesieniu i nie spoczywałby już na oskarżycielu. Jest to sprzeczne z zasadą domniemania niewinności.

Osoba, która odwołałaby się od mandatu, miałaby tylko 7 dni na zebranie dowodów, które potwierdziłyby, że nie popełniła ona wykroczenia, za które została ukarana mandatem. Potem nie mogłaby przedkładać żadnych dalszych dowodów z wyjątkiem tych, które nie byłyby znane w chwili wniesienia odwołania. Tymczasem w myśl projektu dowody oskarżyciela miałyby być przedstawiane dopiero w momencie wniesienia odwołania. Nie można byłoby więc przygotować się na ich odparcie.

Jak stwierdza RPO, "(…) potencjalnie umożliwia to również policji lub innym organom ścigania dostosowanie swoich dowodów dotyczących tego, co rzekomo się wydarzyło, w sposób wykorzystujący możliwości stwarzane przez dowody przedstawione przez osobę wnoszącą odwołanie. Tak więc osoba wnosząca odwołanie nie tylko nie ma prawa żądać od oskarżyciela przedstawienia dowodów, ale również nie musi zostać poinformowana o szczegółowych zarzutach przeciwko niej w chwili przedstawiania przez siebie dowodów mających wykazać jej niewinność".

Co więcej, wątpliwości budzi powoływana przez proponowane przepisy instytucja referendarza sądowego. Zdaniem biura OBWE nie wiadomo, czy można będzie uznać ją za sąd spełniający wszystkie wymogi Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

W kraju też bez zachwytu

Kontrowersyjny projekt złożony w styczniu czeka na pierwsze czytanie w Sejmie. Został już jednak zaopiniowany przez kilka podmiotów, a wśród nich przez Sąd Najwyższy. Ten, podobnie jak biuro OBWE, był krytyczny wobec zaproponowanych zmian.

Jak wykłada SN, w postępowaniu mandatowym dobrowolne poddanie się karze nie jest obowiązkiem, a prawem, z którego może skorzystać obwiniona osoba. W tym ujęciu wyrażenie zgody na ukaranie i przyjęcie mandatu powoduje rezygnację z rozpatrywania sprawy przez sąd. Przewidziane w projekcie zlikwidowanie prawa do przyjęcia mandatu lub jego odmowy zdaniem SN powodowałoby, że "(...) już w postępowaniu mandatowym dojdzie do przesądzenia w przedmiocie kary i co znamienne, także winy". Jak stwierdza SN, budzi to wątpliwości co do zgodności rozwiązania z konstytucją.

Sąd Najwyższy odniósł się również do obowiązku przedłożenia przez obwinionego w ciągu 7 dni wszystkich dowodów dotyczących sprawy. Zdaniem SN stoi to w sprzeczności z zasadą domniemania niewinności. Samo zaś przerzucenie ciężaru dowodzenia z funkcjonariusza, który chce ukarać obwinioną osobę - jak jest dziś – na tę osobę "(...) ogranicza możliwość realizacji prawa do obrony".

Wątpliwości SN wzbudził także zaproponowany mechanizm, w myśl którego nałożony mandat należałoby opłacić w ciągu 7 dni – nawet wówczas, gdy złożone zostanie jego zaskarżenie. Zdaniem SN dochodziłoby wówczas do sytuacji, gdy wykonuje się karę mimo braku wyroku sądu, który miałby zająć się sprawą. Jest to sprzeczne z Kodeksem karnym wykonawczym. W efekcie SN zaleca dalszą, pogłębioną pracę nad projektem.

Miażdżąca krytyka OBWE i polskiego Sądu Najwyższego nie pozostawiają wątpliwości co do rozwiązań przewidzianych w projekcie posłów Zjednoczonej Prawicy. Formalnie nie przesądza to jednak o dalszym losie tego projektu nowelizacji przepisów.

Źródło artykułu:WP Autokult
przepisyzmiany w przepisachmandat
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)