Formuła E to hit... wśród producentów. Wizyta w Monako wyjaśniła mi czemu

Nissan, Mercedes, Porsche, Jaguar, DS, NIO, Mahindra, a jeszcze w zeszłym roku też BMW i Audi – ci wszyscy producenci samochodów zaangażowali się w Formułę E. Podczas rozmów z szefami ekipy Nissan e.dams zrozumiałem, że to nie kwestia mody, a tego, że sprzęt z tych wyścigów faktycznie trafia do aut, które możemy kupić.

Technologia z Formuły E faktycznie trafia do samochodów drogowychTechnologia z Formuły E faktycznie trafia do samochodów drogowych
Źródło zdjęć: © fot. Nissan
Szymon Jasina

Pierwszym sezonem Formuły E był ten odbywający się w latach 2014-2015. Aktualnie mamy ostatnie mistrzostwa z drugą generacją samochodów tej serii, a trzecia będzie kolejnym skokiem technologicznym, ale też jeśli chodzi o osiągi. Mimo tego, że są to zawody globalne, startują w nich między innymi byli kierowcy F1, a do tego wyścigi najczęściej odbywają się na torach ulicznych wielkich miast, to nadal jest to sport trochę niszowy.

Tak, podczas wyścigu w Monako publiczności nie brakowało, a zmagania kierowców można było oglądać również w telewizji w Polsce. Jednak porównania z popularnością Formuły 1, WRC czy Le Mans taka Formuła E nie wytrzymuje. A mimo to, w tych słynnych seriach zaangażowanie firm motoryzacyjnych często jest mniejsze (F1 przeżywa teraz renesans w tej kwestii, ale nie zawsze tak było). Co zatem producenci samochodów takiego widzą w Formule E?

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Szymon Jasina

Można myśleć, że chodzi o kwestię mody na ekologię i chęci reklamowania się w ten sposób. Na pewno coś w tym jest, ale coś innego jest ważniejsze – związek z samochodami drogowymi. Na pierwszy rzut oka Formuła E może się wydawać serią, gdzie wszystkie auta są takie same. I faktycznie – nadwozie, zawieszenie, a nawet akumulator i wiele innych elementów jest ustandaryzowanych. Jednak to zespoły odpowiedzialne są za napęd – silnik, przekładnie, a wreszcie oprogramowanie zarządzające wydajnością tego zestawu.

To oznacza, że np. w porównaniu do Formuły 1 zespoły w Formule E nie muszą inwestować np. w aerodynamikę, która ma zerowy związek z samochodami drogowymi. Natomiast napęd elektryczny już w znacznym stopniu może zostać przeniesiony na drogi – i to zarówno do auta miejskiego, SUV-a czy szybkiej limuzyny.

O tym, dlaczego Formuła E tak mocno przyciąga wielkie motoryzacyjne marki, zapytałem Tommaso Volpe, szefa działu motosportu Nissana.

Tommaso Volpe, dyrektor motosportu Nissana
Tommaso Volpe, dyrektor motosportu Nissana © fot. Nissan

Szymon Jasina, Autokult.pl: Dlaczego Formuła E? Nissan ma duże doświadczenie m.in. w wyścigach długodystansowych, a ta seria jest zdecydowanie inna.

Tommaso Volpe, dyrektor motosportu w Nissanie i dyrektor zarządzający zespołu Nissan e.dams: Mamy ambitny plan dotyczący elektryfikacji – wszystkie nasze samochody w Europie mają być zelektryfikowane do 2030 r., a do 2050 r. chcemy osiągnąć neutralność węglową. To duże zobowiązanie dla tak ogromnej firmy jak Nissan. A Formuła E, jeśli spojrzeć na te dwie kwestie, to topowy motosport. Jest najważniejszą na świecie serią elektryczną i jest jedynym sportem (nie tylko motorowym), który od początku jest neutralny jeśli chodzi o CO2.

Zatem jest to idealna platforma dla Nissana, którą możemy wykorzystać do dodatkowego rozwoju technicznego dla naszych przyszłych produktów, ale też jako platforma do promocji marki i naszego zobowiązania do elektryfikacji i zrównoważonego rozwoju. Do tego jest globalna i pozwala nam działać na niemal każdym kontynencie, a Nissan to światowa marka sprzedająca samochody na każdym rynku, gdzie odbywają się wyścigi.

SJ: Wspomniałeś o rozwoju technicznym. Wytłumacz, co w samochodach Formuły E tworzycie sami, bo na pierwszy rzut oka wszystkie wyglądają tak samo.

TV: Na tym polega siła Formuły E z perspektywy producentów. To prawda, że nadwozie, podwozie i wiele elementów mechanicznych są takie same w każdym samochodzie. Tym, co je różni, jest napęd. Silnik, falownik, przekładnia, część tylnego zawieszenia i całe oprogramowanie, które tym steruje, czyli zarządzanie energią, są różne w każdym aucie.

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Szymon Jasina

Dlaczego to takie ważne? Ponieważ w ten sposób większość inwestycji poczynionych w samochód wyścigowy ma znaczenie dla naszego głównego biznesu. Np. gdybyśmy mieli projektować aerodynamikę, jak to jest w innych kategoriach, wydalibyśmy dużo pieniędzy na coś, czego byśmy nie mogli przenieść do samochodów drogowych.

SJ: Działa to w obie strony? Czy doświadczenie z samochodami drogowymi możecie wykorzystać w autach wyścigowych?

TV: Tak. Tak rzeczywiście zaczęliśmy, gdy weszliśmy do Formuły E w 2018 r. Jako firma mieliśmy lata doświadczenia w produkcji pojazdów elektrycznych. Początkowo były to prototypy, a 12 lat temu wprowadziliśmy do sprzedaży pierwszy masowo produkowany samochód elektryczny. Zatem weszliśmy do Formuły E, mając już spore doświadczenie.

Aktualny samochód drugiej generacji w Formule E został opracowany z wykorzystaniem doświadczenia zdobytego przy Nissanie Leafie. Szczególnie w kwestii zarządzania energią i kontroli podwozia. Również w przypadku trzeciej generacji współpraca pomiędzy inżynierami w Japonii i we Francji (gdzie mieści się siedziba główna zespołu e.dams – przyp. red.) będzie bardzo mocna w obu kierunkach.

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Nissan

SJ: Jak ważne podczas wyścigu są różnice między samochodami, a jak kluczowe znaczenie ma strategia?

TV: Są dwa ważne aspekty podczas rozwoju samochodu – wydajność napędu (mechaniki) i zarządzanie energią. Gdy kończymy pracę nad częścią mechaniczną, jest ona homologowana na dwa lata i nie możemy już jej zmienić. To punkt wyjściowy dla osiągów na torze. Następnie do gry wchodzi zarządzanie energią, czyli oprogramowanie, które można ustawiać w zależności od toru, a nawet zmieniać w ciągu dnia, w trakcie treningów.

Strategia wyścigowa skupia się właśnie na tym, bo wydajności sprzętu już nie zmieniamy. Zarządzanie energią jest ustawiane w zależności od wielu parametrów jak długość wyścigu, przyczepność opon, sposób, w jaki kierowca hamuje, i innych. Ostatecznie jednak chodzi o to, jak wydajnie wykorzysta się energię podczas wyścigu.

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Szymon Jasina

SJ: Teraz pracujecie nad samochodem trzeciej generacji, jak duża będzie to różnica? Czy jest to tak duża rewolucja jak ta, która miała miejsce w Formule 1?

TV: Myślę, że to podobny krok naprzód. Aktualnie mamy drugą generację o mocy 250 kW z napędem i odzyskiwaniem energii na tylnej osi. Nowy samochód będzie miał 350 kW, odzyskiwanie energii na obu osiach i szybkie ładowanie z mocą 600 kW, czyli dwa razy większą niż najszybsze dostępne dziś komercyjnie technologie. Skok jest ogromny. Podam wam jedną imponującą liczbę – samochody trzeciej generacji będą odzyskiwały 40 proc. energii potrzebnej do ukończenia wyścigu.

SJ: Takie odzyskiwanie energii będzie oznaczało potrzebę przyjęcia sporej energii w krótkim czasie. Czy to oznacza nowe baterie?

TV: Oczywiście w trzeciej generacji baterie będą nowe, ale nadal będą identyczne we wszystkich samochodach. Tego elementu nie rozwijają producenci, ale będzie on dostosowany do nowego poziomu odzyskiwania energii – 350 kW na tylnej osi o 250 kW na przedniej.

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Nissan

SJ: Czy z powodu zbliżonych samochodów w Formule E więcej zależy od kierowcy niż w innych seriach?

TV: Formuła E jest zdecydowanie inną serią, niż pozostałe formy sportu motorowego, gdyż w żadnym innym zarządzanie energią nie jest tak ważne. Nawet w Formule 1, która jest hybrydowa, ale element elektryczny jest bardzo prosty. Natomiast Formuła E polega na złożoności zarządzania energią. Sami mówimy, że to zawody w wykorzystywaniu energii.

W tym kontekście to najbardziej złożona kategoria, w jakiej mogą się ścigać kierowcy. Dlatego wielu chce się w niej sprawdzić – nie tylko w kwestii czystej prędkości, ale też tego, jak inteligentnie zarządzać energią w trakcie wyścigu.

SJ: Czy Nissan myśli teraz o innych seriach wyścigowych?

TV: Aktualnie jesteśmy obecni w japońskim Super GT i Formule E. Oczywiście w oddziale motosportu cały czas przyglądamy się różnym kategoriom, ale w tym momencie skupiamy się na tych dwóch. Formuła E jest najbardziej istotna dla rozwoju napędów elektrycznych. Natomiast Super GT pokazuje siłę Nissana Z.

Nissan e.dams w Monako
Nissan e.dams w Monako © fot. Szymon Jasina
Źródło artykułu: WP Autokult

Wybrane dla Ciebie

Tysiące mandatów. Policja łapie rowerzystów. Kary 2500 zł
Tysiące mandatów. Policja łapie rowerzystów. Kary 2500 zł
Nowa Mazda CX-5. Większa, pojemniejsza i... słabsza?
Nowa Mazda CX-5. Większa, pojemniejsza i... słabsza?
Jedno paliwo tanieje, drugie wciąż drogie. Wiemy, jak będzie w przyszłym tygodniu
Jedno paliwo tanieje, drugie wciąż drogie. Wiemy, jak będzie w przyszłym tygodniu
Renault Boreal to Dacia Bigster na wypasie. Trafi do ponad 70 krajów
Renault Boreal to Dacia Bigster na wypasie. Trafi do ponad 70 krajów
Hyundai pokazał kolejnego dzikusa na prąd. To Ioniq 6
Hyundai pokazał kolejnego dzikusa na prąd. To Ioniq 6
Nie sprawdzają, a potem płacz. Kupują używane auta w ciemno
Nie sprawdzają, a potem płacz. Kupują używane auta w ciemno
7 wersji napędu do wyboru. Jeśli chodzi o silniki ten model jest królem
7 wersji napędu do wyboru. Jeśli chodzi o silniki ten model jest królem
Szukasz auta z długą gwarancją? Nie jesteś skazany na Koreę i Chiny
Szukasz auta z długą gwarancją? Nie jesteś skazany na Koreę i Chiny
Nieprawdopodobna cena chińskiego auta. To nie jest kwota netto
Nieprawdopodobna cena chińskiego auta. To nie jest kwota netto
Zasada dwóch sekund. Policja sprawdza z wiaduktów
Zasada dwóch sekund. Policja sprawdza z wiaduktów
Oto nowa Mazda CX-5. Większa, ale ze słabszym silnikiem
Oto nowa Mazda CX-5. Większa, ale ze słabszym silnikiem
Te auta rdzewieją najszybciej. Budżetowa marka godna zaufania
Te auta rdzewieją najszybciej. Budżetowa marka godna zaufania