Bracia Diesel zapłacą gigantyczną karę. Celowo modyfikowali auta tak, by dymiły bardziej

Choć mogłoby się wydawać, że USA są kolebką potężnych silników benzynowych, diesle - szczególnie te mocne - także cieszą się tam sporym powodzeniem. Niektórzy darzą je nawet niezdrową fascynacją, w wyniku której narodziła się moda na tzw. rolling coal.

Co kryje się za tym hasłem? Głównie chmury czarnego dymu wydobywającego się z wydechów amerykańskich pickupów zasilanych potężnymi silnikami wysokoprężnymi. Nie wiedzieć czemu, w USA nie brakuje osób, które fascynują się dymiącymi autami - dla nich im więcej zanieczyszczeń, tym lepiej.

Jednymi z najpopularniejszych propagatorów tej mody są David Sparks, Joshua Stuart, Keaton Hoskins i Dave Kiley, szerzej znani jako Bracia Diesel, którzy z uwielbienia dla dymiących diesli zrobili dobrze prosperujący biznes polegający na modyfikacji aut w taki sposób, by uzyskać jak najbardziej zanieczyszczone spaliny.

Ten nietypowy tuning polegał m.in. na wprowadzaniu zmian w układach wtryskowych, wycinaniu filtrów DPF czy zaślepianiu zaworów EGR. Choć takie działania nie mieszczą się w ramach prawa obowiązującego w stanie Utah, Diesel Brothers nie mieli oporów przed chwaleniem się swoimi projektami zarówno w Internecie, jak i telewizyjnych programach emitowanych m.in. przez Discovery Channel.

Trudno dziwić się, że w końcu ktoś postanowił zrobić z tym porządek. Lokalny związek lekarzy zakupił jedno z aut zmodyfikowanych przez Braci Diesel, po czym zlecił przeprowadzenie w nim badania emisji spalin. Okazało się, że ilość szkodliwych substancji przekroczyła dopuszczalne wartości aż 36-krotnie. Sprawa trafiła do sądu, który nałożył na oskarżonych karę w wysokości 851 451 dolarów, czyli ponad 3 mln zł.

Jeśli mężczyźni nie zaprzestaną swojej działalności, sprawa może skończyć się nawet więzieniem. Warto jednak zauważyć, że Bracia Diesel mają sporą grupę wyznawców i naśladowców. Wątpliwe więc, by jeden wyrok spowodował zakończenie tej dość osobliwej i niezdrowej mody.