10 tys. zł kary za jazdę na rowerze. RPO bierze mężczyznę w obronę
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich nie ma podstaw do wymierzenia 10 tys. zł kary młodemu mężczyźnie, który mimo zakazu poruszał się rowerem po terenach zielonych. Według RPO sprawa w ogóle nie powinna być rozpatrywana, ponieważ służby sanitarne otrzymały informację o zdarzeniu z pominięciem przepisów. Wątpliwości jest więcej.
26.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:26
12 kwietnia policja przyłapała 18-letniego mieszkańca Wadowic na jeździe rowerem po nadrzecznych bulwarach. Przepisy, które wprowadzono wówczas w związku z epidemią SARS-CoV-2, zabraniały korzystania z terenów zielonych. Potem sprawy potoczyły się szybko. Postępowanie w sprawie ucznia wszczęto i zakończono jednego dnia, a kara wyniosła 10 tys. zł. Teraz w obronie rowerzysty staje Rzecznik Praw Obywatelskich, który zwraca uwagę na szereg nieprawidłowości, jakie w tym przypadku miały miejsce.
Według RPO choć przepisy rzeczywiście przewidywały tak wysokie, a nawet wyższe kary (od 10 do 30 tys. zł), to do sprawy w ogóle nie powinno dojść. Według przepisów taką karę miał prawo w drodze decyzji administracyjnej wymierzyć państwowy powiatowy inspektor sanitarny. Sprawa została jednak wszczęta z urzędu na podstawie policyjnej notatki przekazanej inspektoratowi sanitarnemu. Tymczasem, jak argumentuje RPO, wątpliwości budzi to, czy policja miała do tego prawo. Notatka zawiera dane osobowe, a to oznacza, że może być przekazana innemu organowi tylko na podstawie ustawowej.
"Żaden przepis ustawy o policji nie przewiduje (...) przekazywania informacji i danych osobowych pozyskanych przez Policję w ramach swoich ustawowych zadań organowi administracji państwowej jakim jest Powiatowy Inspektor Sanitarny, na potrzeby prowadzonego przez ten organ postępowania administracyjnego" - stwierdza RPO. Co więcej, zdaniem RPO Ustawa o policji nie przewiduje wykonywania przez mundurowych jakichkolwiek czynności związanych z gromadzeniem, przetwarzaniem czy przekazywaniem danych osobowych na potrzeby postępowań administracyjnych prowadzonych przez inny organ administracji państwowej. Policja może to robić jedynie w celu realizacji swoich zadań ustawowych.
"Państwowa Inspekcja Sanitarna na potrzeby postępowania administracyjnego mającego na celu wymierzenie obywatelowi kary pieniężnej pozyskała te dane z naruszeniem art. 51 ust. 5 Konstytucji RP oraz z naruszeniem art. 14 ust. 2 ustawy o Policji. Tak więc policyjna notatka służbowa, stanowiąca opis zarzuconego stronie postępowania zachowania, została uzyskana z naruszeniem prawa" - dodaje RPO. To jednak jeszcze nie wszystko.
Według Kodeksu postępowania administracyjnego dokumenty urzędowe są wiarygodne – a więc mogą być podstawą ukarania – gdy zostały sporządzone przez organy państwowe. Tymczasem w rozumieniu k.p.a. funkcjonariusz policji nie jest organem państwowym. Notatka służbowa, nie dość, że została sporządzona niezgodnie z prawem, to i tak nie mogła więc stanowić jedynego dowodu popełnienia czynu. Tymczasem w sprawie 18-latka z Wadowic nie przedstawiono żadnego innego dowodu.
Niezgodny z przepisami był również tryb przeprowadzenia postępowania – punktuje RPO. Zgodnie z k.p.a. organ powinien zawiadomić mężczyznę o prowadzeniu postępowania, by ten mógł wziąć w nim czynny udział i odnieść się do treści policyjnej notatki. Nic takiego jednak się nie stało. Zgodnie z przepisami wysokość kary powinna być ustalona w oparciu o analizę sytuacji finansowej sprawcy i jego rodziny. Kara 10 tys. zł została zaś nałożona bez pozyskania informacji o zarobkach ucznia czy jego rodziców.
Co jednak najważniejsze, zdaniem RPO, w przypadku rozpatrywania odwołania jedynym orzeczeniem, jakie może zapaść w tej sprawie, jest umorzenie. Kodeks postępowania administracyjnego mówi bowiem, że jeśli w czasie wydawania decyzji w sprawie administracyjnej kary pieniężnej obowiązuje ustawa inna niż w momencie naruszenia prawa, stosuje się nową ustawę (chyba że stara jest korzystniejsza dla oskarżonego). Zdaniem RPO chodzi zarówno o decyzję w pierwszej, jak i w drugiej instancji. W związku z tym organ odwoławczy jest zobowiązany do rozpatrywania sprawy w świetle nowych przepisów, a te od 19 kwietnia 2020 r. nie zakazują już korzystania z terenów zielonych.
Można podejrzewać, że osób ukaranych takim samym trybem jak 18-latek z Wadowic, jest w Polsce wiele. Stanowisko RPO może być dla nich ważną wskazówką.