Škodą Kodiaq w błoto: długodystansowy SUV w terenie
Škoda Kodiaq podczas naszych testów długodystansowych dotarła między innymi w Bieszczady. Służyło to głównie sprawdzeniu rzeczywistego spalania między tankowaniami do pełna. Nie mogłem jednak nie skorzystać z okazji i trochę upaprać Kodiaqa w błocie.
SUV-y wywodzą się z samochodów terenowych, więc jakoś tak się utarło, że same też są samochodami przeznaczonymi w lekki teren. Porównanie z prawdziwie offroadowym wyjadaczem pokroju Jeepa Wranglera Rubicona bardzo szybko obnażyłoby rzeczywistość. Czy to znaczy, że SUV-y się nadają w teren? Niekoniecznie.
Wszystko zależy od tego, czego właściwie od tej pochodnej terenowca oczekujemy. Jeśli szukamy kompromisu, bliższego raczej komfortowi, wygodzie jazdy w trasie, dobremu wyciszeniu i łatwości użytkowania na co dzień, dostaniemy prawdopodobnie coś w okolicach Škody Kodiaq. Podwyższony względem zwykłych rodzinnych aut prześwit, opcjonalnie napęd na cztery koła i systemy wspomagające jazdę po bezdrożach. I to wystarczy. Kodiaq nie jest samochodem do rajdów przeprawowych, tylko uterenowionym transporterem dla aktywnych. I w tej roli jest doskonały.
Zanim dojechałem w teren, pokonałem kilkaset kilometrów w trasie – po zwykłych drogach krajowych i ekspresówkach. Wszystko wygodnie, bez hałasu, bez szarapania się z wysokim samochodem na terenowych "atekach". Bez względu na to, czy chcesz się dostać nad rzekę, żeby popływać na skimboardzie, czy z rowerami w góry – SUV zaspokoi twoje potrzeby terenowe.
Škodę Kodiaq zabrałem w Bieszczady, żeby trochę się nią powspinać po lekkim terenie. Tutaj nie trudno o nieutwardzone dukty, które zaskakująco szybko przechodzą w bezdroża. Już na wstępie wykazać musiał się napęd na cztery koła. 4x4 w Škodzie Kodiaq miało niełatwe zadanie, bo ogumienie w naszym egzemplarzu długodystansowym to opony dobrze spisujące się w trasie, a niekoniecznie w rozjeżdżonym błocie. Skuteczny rozdział mocy był więc decydujący, by nie skończyć podjazdu na zsuwaniu się wstecz.
Napęd dał radę i zaskakująco sprawnie wepchnął pod górę ważącego 1720 kg kodiaqa. Jazdę w terenie nieco ułatwiają dodatkowe wskaźniki, wyświetlane przez komputer: mamy tu między innymi kąt skręcenia kół, kierunek świata, temperaturę płynu chłodzącego czy wysokość nad poziomem morza.
Po przejechaniu szczytu było trochę łatwiej – Hill Descend Control ułatwia zjazd po stromych zboczach. Normalnie, w aucie terenowym z reduktorem włączyłbym niski bieg i dał autu powoli zjechać hamując silnikiem. Tutaj nie ma takiej możliwości, więc HDC dość skutecznie zastępuje to rozwiązanie, odpowiednio wyhamowując koła tak, by całe auto nie zaczęło się po prostu ześlizgiwać.
Jeśli zdecydujecie się na samodzielny zjazd, ułatwi to specyficzne sterowanie ABS-em w trybie Off Road. System zapobiegający blokowaniu kół działa w tym przypadku tak, by przed oponą zbierać małą fałdę z piachu, błota lub śniegu, tym samym ułatwiając zatrzymanie pojazdu w warunkach obniżonej trakcji.
Nasz kodiaq wyposażony jest też w funkcję Hill Hold Control. Dzięki niej, jeśli musimy zatrzymać się na podjeździe, czego oczywiście w terenie należy unikać, będzie nam łatwiej ruszyć. Hamulce delikatnie przytrzymają auto i zwolnią blokadę, gdy tylko dodamy wystarczająco dużo gazu, by ruszyć pod górę.
Kolejny dodatek, który sprawił, że jazda po bezdrożach Škodą Kodiaq była łatwiejsza, to kamery. System Area View, dający widok na każdą stronę samochodu, służy nie tylko do parkowania. W terenie, gdzie istotna jest precyzja prowadzenia, podgląd na przednie koła, na to, co przed maską i to, co za nami, jest bezcenny. Dzięki temu nie trzeba się wychylać do pasa przez okno, by mieć pewność, że kołami się w jakimś miejscu zmieścimy – tego akurat nauczyła mnie przeprawa Toyotą Hilux Arctic Truck po częściowo zniszczonym moście. W kodiaku nie musiałbym nawet drgnąć zza kierownicy, by mieć pewność, że każde z kół idealnie mieści się na przejeździe.
To wszystko drobiazgi, ale tylko z punktu widzenia kogoś, kto już z jazdą terenową w różnych wydaniach miał do czynienia. Trzeba pamiętać, że mały odsetek kierowców jeżdżących po drogach, musiał kiedykolwiek jechać autostopem do pobliskiej wioski po traktor, żeby wyciągnąć zakopane auto. Znakomita większość kierowców ma obawy przed wjazdem w teren i nie czuje się pewnie poza drogami utwardzonymi. Dlatego te pozornie nieduże ułatwienia, dają w praktyce tak wiele. Nie zapewniają poczucia terenowej nieśmiertelności, ale trochę oswajają z tym wszystkim, co można spotkać poza asfaltem.
Głębokośc brodzenia | 187 mm |
Kąt natarcia | 15,7 st. |
Kąt zejścia | 19,7 st. |