Przed laty, kiedy w samochodach nie montowano tyle elektroniki, żeby ukraść komuś pojazd, trzeba było dostać się do wnętrza, spiąć na krótko, zupełnie jak na filmach, a już po kilkunastu sekundach auto ginęło gdzieś w mrocznym mieście. Jakie możliwości daje "łobuzom" masa elektroniki, komputery sterujące i nadajniki GPS montowane w samochodach?
Na to pytanie mógłby odpowiedzieć niejaki Omar Ramos-Lopez. Mógłby, gdyby wszystko co powie nie zostało użyte przeciwko niemu w sądzie. Omar siedzi teraz bowiem za kratkami, w którymś z aresztów w Teksasie.
Elektroniczny spryciarz ochrzczony mianem "hakera" jest byłym pracownikiem dilera samochodów Texas Auto Center. 20-latek, a więc mój rówieśnik, odpowiadając na Wasze pytanie sprzed kilku dni, postanowił zemścić się za zwolnienie z pracy. Używając kodu, który znają tylko pracownicy serwisowi, Omar "włamał się" do bazy danych klientów salonu.
Texas Auto Center używa programu Webtech Plus, który łączy się z komputerami w pojazdach klientów, żeby unieruchomić tych, którzy zalegają z płatnościami za zakupione auto. Nasz bohater zrobił dokładnie to samo, ze wszystkimi klientami. Cała "akcja" miała miejsce w ostatnim tygodniu lutego w mieście Austin w stanie Teksas.
Nagle do salonu zawitała cała masa klientów, w których samochodach, w samym środku nocy zaczął nieprzerwanie trąbić klakson. Jedynym sposobem było odłączenie zasilania.
Zobaczcie, jak wiele zależy dzisiaj od systemów elektronicznych montowanych w naszych autach. Ciekaw jestem jak wygląda sprawa elektronicznych kluczy. Czy da się je w jakiś sposób podrobić?
Źródło: WCF