Najlepsze samochody dla studentów
Jakie wymagania musiałby spełniać idealny samochód dla studenta, czy powinien być tylko tani w utrzymaniu? Oto 10 propozycji, pół żartem, pół serio, pośród których każdy polski student powinien znaleźć coś dla siebie.
Subaru Impreza WRX STi
Jeśli mamy szczęście i możemy liczyć na sporą pomoc rodziców, otworzyliśmy portal społecznościowy lub wygraliśmy w lotto i możemy sobie pozwolić na większe wydatki, a zależy nam na dobrych osiągach, wybierzmy Subaru. Dlaczego?
Jeśli zdecydujemy się na zakup BMW M3, Audi RS4 czy Nissana 350Z, będziemy uważani za snobów lub przesadnych szpanerów, którzy są opryskliwi i zakochani w sobie. Subaru Impreza jest jednym z nielicznych aut i chyba jedynym w tej klasie pod względem osiągów, które cieszy się ogromną sympatią wśród społeczeństwa. Każdy rozpoznaje niebieski lakier, złote felgi i ogromny tylny spojler. Auto nie jest przesadnie wygodne ani komfortowe, jednak studentom na tym nie zależy.
Nie kupujmy jednak nowej Imprezy, która może być mylona z Daewoo Lanosem. Zdecydujmy się na auto pierwszej generacji (GC - Impreza Turbo) lub drugiej generacji (GD - WRX STi). Zaimponujemy nawet wykładowcom, znawcom motoryzacji oraz pięknym studentkom. Gdyby interesy szły nam gorzej albo skończyły się pieniądze, zawsze można wygrać trochę grosza na wyścigach ulicznych.
Chrysler Grand Voyager
Chrysler Grand Voyager to auto, które na dobre zadomowiło się w Stanach Zjednoczonych. Tam Voyagery są obok półciężarówek i SUV-ów obowiązkowym wyposażeniem każdej większej rodziny. W Polsce autka również cieszą się sympatią, niestety nie są tanie w utrzymaniu. Tutaj należy wykorzystać studencką kreatywność.
Jeśli nie stać cię na wynajem mieszkania, nie opłaciłeś akademika albo chcesz zaoszczędzić pieniądze, możesz zamieszkać w Chryslerze. Brakuje wprawdzie toalety, jednak z niej można korzystać na uczelni. Po wymontowaniu dwóch rzędów siedzeń do środka z łatwością zmieści się specjalnie przygotowane wcześniej łóżko.
Mało tego, jeśli mieszkasz w akademiku z kolegami z wydziału i macie zajęcia gdzieś dalej lub wynajmujesz wraz z nimi mieszkanie daleko od centrum, z łatwością przewieziesz 7 osób, a od każdej z nich możesz pobrać symboliczną opłatę. Przyda się, gdyż nawet z instalacją LPG utrzymanie Chryslera nie będzie tanie.
Mini
Mini to jedno z tych aut, które nieco bardziej zamożni panowie kupują swoim żonom, by potem bezkarnie podkradać je w niedzielne popołudnia i cieszyć się rewelacyjnymi właściwościami jezdnymi tych przednionapędówek. Jedną z zalet Mini jest to, że mało kto wie za ile dokładnie można je kupić.
Wszystkim wydaje się, że to naprawdę dużo pieniędzy. Studentko, jeśli więc zależy ci na reputacji, lubisz się modnie ubierać i szukasz fajnego autka, wybierz Mini. Model Mini One z silnikiem benzynowym o pojemności 1,6 litra możesz kupić na rynku używanym już nawet za kilkanaście tysięcy złotych. Niewielki przebieg, stylowy wygląd oraz świetne właściwości jezdne.
Studencie, ty też możesz. Po prostu nie przejmuj się opinią kolegów, na krętej drodze wyprzedziłbyś nawet tych, którzy mają dwulitrowe tylnonapędówki.
Fiat Uno z instalacją LPG
Wśród polskich studentów zdecydowaną przewagę ma grupa osób, którym zależy tylko i wyłącznie na autku, które będzie tanie w zakupie, ubezpieczeniu oraz utrzymaniu. Właśnie dla tych studentów na portalach aukcyjnych i w komisach samochodowych stoi mnóstwo Fiatów Uno czy też nieco droższych Punto, wyposażonych w instalację gazową.
Za 3-4 tysiące złotych kupimy ciasnego, ale pięciodrzwiowego Fiata, do którego zmieści się wszystko czego student potrzebuje do szczęścia. W bagażniku upchniemy kilkadziesiąt piw, na tylnej kanapie ciuchy na przebranie i paczki żywnościowe od rodziców, a na przednim fotelu zmieści się pasażerka. Mało tego, przejechanie stu kilometrów będzie nas kosztowało około 20-22 złotych.
Renault Twingo RS
Jeśli twoi rodzice są w stanie zasponsorować ci zakup auta i koniecznie chcą żeby był to mały, nowy samochodzik za rozsądne pieniądze, a nie chcesz Volkswagena Polo czy Peugeota 207, namów ich na Renault Twingo w wersji RS.
Z pozoru to tylko zwykłe Twingo z kilkoma fajnymi dodatkami. Praktycznie jednak to chyba najtańszy hot hatch dostępny obecnie na rynku. Wprawdzie podczas startu ze świateł z Golfem GTI, Megane RS czy nawet Clio RS nie będziesz miał większych szans, jednak za 48 150 zł, bo tyle kosztuje nowe Twingo, doświadczysz naprawdę wielu sportowych emocji.
Pierwsza setka w 8,7 sekundy i prędkość maksymalna 200 km/h. Brzmi nieźle jak na hatchbacka czy sedana, jednak Twingo to istna pszczółka, która ma zaledwie 3,6 metra długości, a dzięki temu, że waży nieco ponad tonę, do takich osiągów wystarczy wolnossący silnik o pojemności 1,6 litra. Stosunkowo ekonomiczny, szybki i gwarantujący masę frajdy z jazdy zakup, co udowodnił sam Jeremy Clarkson.
Top Gear - Renault Twingo 133 test part 1
Top Gear - Renault Twingo 133 test part 2
Smart ForTwo
W momencie debiutu wydawać się mogło, że ich ceny będą spadały proporcjonalnie do sympatii, którą ludzie darzą to autko. Jest jednak zupełnie inaczej. Smarty na ulicach większych metropolii nie są egzotycznym widokiem, ale spotyka się je znacznie rzadziej od Volkswagenów Golfów czy Opli Cors.
Mimo tego ogłoszeń sprzedaży aut sprzed 7-8 lat nie brakuje i łatwo będzie znaleźć naprawdę atrakcyjną ofertę. Autko zdecydowanie lepiej radzi sobie w mieście niż na trasie, stąd stosunkowo niskie przebiegi. Zero problemów z zaparkowaniem, dwa miejsca siedzące, automatyczna skrzynia biegów, ekonomiczny silnik, stosunkowo wysoki poziom bezpieczeństwa oraz nienaganna opinia. Gdyby mimo wszystko nie było wolnych miejsc, zawsze można nim wjechać do akademika, gdyż z łatwością zmieści się w rozsuwane drzwi.
Volkswagen Golf Cabrio
Jeśli chcesz czuć wiatr we włosach i w upalne dni machać do wszystkich przechodniów, wybierz kabriolet. Niestety Opel Astra Cabrio nie cieszy się dobrą opinią, na roadstera cię nie stać, a BMW 320i jest za drogie w utrzymaniu. Tutaj właśnie pojawia się Golf Cabrio pierwszej generacji.
Volkswagen nie produkował modelu Cabrio z Golfa MKII, tylko kontynuował sprzedaż pierwszej generacji. Autko nie jest częstym widokiem na naszych drogach, a wystarczy włożyć w nie trochę serca, pracy i stosunkowo niewiele gotówki, by stał się naprawdę świetnym przykładem youngtimera.
Volkswagen Transporter
Transporter jest ikoną samochodów dostawczych. Żaden Sprinter, Kangoo czy Crafter nie mogą się z nim równać. Jednak po co studentowi stary dostawczak? Jeżeli mamy do dyspozycji trochę więcej pieniążków, możemy pokusić się o zakup Transportera pierwszej (T1) lub drugiej generacji (T2), czyli tzw. ogórka.
Po zakupie wystarczy utrzymywać go w oryginalnym stanie lub pokierować się hipisowską fantazją i uczynić z niego prawdziwy flower power wagon. Poza kupnem pojazdu, na który wydamy w zależności od stanu i rocznika, od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, nie czekają nas większe wydatki.
Na pewno będziemy cieszyli się ogromną popularnością wśród studentów, którzy jak wiadomo lubią żyć "alternatywnie", możemy także dorabiać jeżdżąc jako bagażówka. Wartość dobrze utrzymanych egzemplarzy będzie rosła, świetna inwestycja.
Honda Civic
Na parkingu pod każdym akademikiem i pod każdym uczelnianym wydziałem albo stoi, albo stała, albo stanie, Honda Civic piątej generacji. To autko cieszy się ogromną popularnością wśród młodych osób, które szukają czegoś taniego, co przy okazji będzie w miarę dynamiczne.
Civic piątej generacji właśnie taki jest. Jego sylwetka oraz zawieszenie zapewniają pewne prowadzenie w zakrętach, niska masa pozwala nieźle przyspieszać, a wytrzymałe silniki Hondy gwarantują choć trochę spokoju. Jedynym minusem może być ciasne wnętrze, co będzie także świetną wymówką podczas wypadu na imprezę - jedźmy twoim autem, u mnie się nie pomieścimy.
Fiat 126p
Fiat 126p, czyli popularny maluch. Auto wyposażone jest w umieszczoną z tyłu jednostkę napędową o pojemności 650 cm3, która przekazuje na tylną oś zabójcze 24 konie mechaniczne. Wydawać by się mogło, że to beznadziejne auto, na widok którego zakręci się łezka w oku jedynie tym, którzy doskonale pamiętają czasy przed 1989 rokiem, a więc nie studentom.
Wprawdzie maluch jest ciasny, wolny i niesamowicie niebezpieczny. To jednak świetny sposób na to żeby się wyróżnić, a przy okazji znaleźć sobie zajęcie poza uczelnią. Za kilkaset złotych kupimy małego Fiacika w naprawdę przyzwoitym stanie i tutaj dopiero zaczyna się zabawa. Albo możemy utrzymywać go w jak najlepszym stanie i jeśli będzie to model z pierwszych lat produkcji, wywoływać miłe uśmiechy, albo możemy pobawić się w bardzo modny ostatnio tuning typu rat style.
Dobrze utrzymany maluch będzie już tylko zyskiwał na wartości.