Samochód terenowy - zakup [część 1]
Przyszedł czas na zakup. O tym, że samochód terenowy to temat wymagający nieco innego podejścia już wiecie z poprzednich części naszego cyklu "Samochód terenowy". Warto teraz poznać podstawowe zasady kupowania, na co zwrócić uwagę, a co jest mniej istotne. Jest to odcinek, który warto przeczytać nawet jeśli nie interesuje nas zakup samochodu z napędem 4x4.
30.11.2011 | aktual.: 13.10.2022 13:55
Pamiętacie jeszcze o naszej serii poświęconej samochodom terenowym? Czytelnicy, którym się podobała, pewnie czekali na ciąg dalszy. Natomiast nowym czytelnikom Autokult.pl polecam prześledzenie całego cyklu, poświęconego samochodom terenowym: od podstaw, poprzez budowę i zasadę działania terenówki, a skończywszy na przeznaczeniu i wyborach, jakie czekają nabywcę przed zakupem.
[url=http://motorsport-opinie.autokult.pl/14529,samochod-terenowy-podstawy-czesc-1]Samochód terenowy - podstawy [część 1]
[/url]
W poprzednim odcinku "Samochód terenowy - trudne wybory" omówiłem podstawowe różnice pomiędzy samochodem terenowym a osobowym w aspekcie kupna takiego auta. Nie będę już do tego wracał. Pisałem również o różnicach, wadach i zaletach silników benzynowych i wysokoprężnych w terenówce, o różnicach pomiędzy skrzynią manualną i automatyczną oraz przedstawiłem zarys rynku samochodów terenowych. Wiecie już, czym cechują się konstrukcje amerykańskie, japońskie i europejskie. Jeśli dokonaliście już wyboru warto rozejrzeć się za tym czego szukamy. A jak znajdziemy, to warto wiedzieć...
Co sprawdzić?
Podstawowa zasada to zasada ograniczonego zaufania. Nie należy wierzyć sprzedawcom profesjonalnym. Nawet jeśli auto sprzedaje znajomy, nie warto wierzyć w to, że sprzęt jest w doskonałej kondycji. W takim stanie można kupić tylko dwa rodzaje aut. Odbudowane od podstaw samochody rajdowe i nówki z salonu. Już auta 2-3 letnie mogą być najwyżej w stanie bardzo dobrym. Ale jeśli mówimy o samochodach kilku- czy kilkunastoletnich (pamiętacie o założeniach cyklu?) nie ma mowy, żeby auto było w stanie lepszym niż dobry. Owszem zdarzają się nawet kilkudziesięcioletnie rodzynki w takim stanie, jakby dopiero wyjechały z salonu (nie wiem skąd ludzie biorą takie cuda), ale są to rzecz jasna wyjątki potwierdzające regułę.
Rozumiem osoby, które naprawdę dbają o auto, ale osoby takie piszą, że mają na sprzedaż 20-latka w stanie bardzo dobrym, jakby zapomnieli dodać "...jak na wiek". Na szczęście ludzie z długotrwałymi objawami "offroadmanii" są na tyle uczciwi, że nie wciskają ludziom takich bzdur. Nie mniej jednak warto być czujnym, zwłaszcza gdy jesteśmy "zieloni", a do czynienia mamy z osobą, która zjadła zęby na modyfikacjach auta i startach w off-roadowych imprezach.
Gdy znajdziemy konkretny egzemplarz, wybieramy się na oględziny. Rozmowa przez telefon to jedno, ale bez oględzin nie można kupić auta, zwłaszcza używanego. Ważna jest prawidłowa ocena stanu pojazdu. Oczywiście najlepiej zrobić to w wyspecjalizowanym w danej marce warsztacie, którego mechanicy znają dany model od podszewki, wiedzą na co najbardziej zwrócić uwagę, które punkty auta są najbardziej newralgiczne.
Jeśli mamy taką możliwość, warto zabrać ze sobą doświadczonego mechanika, najlepiej doświadczonego w naprawach samochodów terenowych, lub kogoś kto po prostu jest obyty z takimi autami. Taka osoba powie co wygląda niepokojąco, a czym się nie przejmować. Oczywiście gdy pozostaje samemu ocenić stan techniczny pojazdu rozpoczynamy dokładne oględziny. Pierwsza rzecz to rozsądek. Zapomnijmy o poradnikach, według których dobre auto, to tylko takie, które wygląda jak nowe, nie ma rys, jest lśniąco czyste, a wszystkie części eksploatacyjne są niedawno wymienione. Więcej, bo właściciel powinien mieć faktury z ASO na każdą część, którą wymienił w ciągu ostatnich 10 lat. Trochę rozsądku.
Z zewnątrz
W pierwszej kolejności oglądamy auto z zewnątrz. Warto się wcześniej przygotować i dowiedzieć więcej na temat modelu, który mamy oglądać. Jeśli taką wiedzę uzyskaliśmy, weryfikujemy, czy wygląd auta jest oryginalny - jeśli w ogóle nam na tym zależy. Można sprawdzić m. in. oznaczenia modelu (znaczki, naklejki i plakietki). Wszelkie odstępstwa od tego, co fabryczne, wskazują albo powypadkową przeszłość auta, albo modyfikacje. Jeśli mamy do czynienia z tym drugim, właściciel raczej powinien wiedzieć, co było modyfikowane i dlaczego. Oczywiście nie zawsze takie zmiany trzeba uznawać za wadę. Nawet poważniejsze odstępstwa od oryginału to czasem zaleta. Przykładem mogą być np. zmiana jednostki napędowej na mocniejszą, zmiana mostów napędowych na takie, które dedykowano do mocniejszego modelu.
O powypadkowej przeszłości pojazdu mogą świadczyć nierówne szczeliny i krzywo poprzyklejane znaczki. Pomijam kwestię badania grubości lakieru, co jest sprawą oczywistą, gdy szukamy egzemplarza nienaprawianego blacharsko. A propos nierównych szczelin, to trzeba mieć na uwadze, że starsze terenówki nie zawsze były idealnie złożone w fabryce. Jeśli auto było eksploatowane w terenie, to szczeliny mogły się zmienić w wyniku obciążeń skrętnych karoserii. Często samochody z kołem zapasowym na drzwiach tylnych mają obluzowane zawiasy, szczególnie gdy auto było używane w terenie, a koło zapasowe to stalówka z wielkim emtekiem.
Na burzliwą przeszłość mogą wskazywać również różne oznaczenia szyb, choć nie każde auto z wymienionymi szybami jest powypadkowe. Zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek, ale też nie dać się ogłupić.
Wewnątrz
Wnętrze samochodu terenowego należy ocenić według naszych oczekiwań i według tego co oglądamy. Nie można spodziewać się zadbanej, czystej tapicerki w samochodzie, który na pierwszy rzut oka zdradza, że w terenie spędziło długie i ciężkie chwile. Takie auto nie będzie przyjemne w codziennej eksploatacji. Jednak to często stan wnętrza świadczy o właścicielu, o tym jak dba o auto. Warto zajrzeć głębiej niż do schowka w poszukiwaniu flaszki dla szczęśliwego nabywcy.
Szukamy przede wszystkim korozji, którą niemal na pewno znajdziemy w kilkunastoletnim aucie, jeśli choć raz "pracowało w zanurzeniu". Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, czy dywaniki lub wygłuszenia nie są wilgotne. Sprawdzić należy czy działają wszystkie elektryczne sterowniki (lusterka, szyby, konsola centralna) zwłaszcza te, którymi sprzedający chwali się w ogłoszeniu. Nierzadko spotyka się sytuacje typu: "no jest ale nie działa".
Wewnątrz to również pod maską. Tu też można znaleźć nie tylko silnik, ale i ogniska korozji, które nie będą dobrze wróżyły na przyszłość, a mogą też świadczyć o nieciekawej przeszłości. Poza tym oglądamy silnik. Brudny motor nie musi świadczyć o niedbałości właściciela. Nawet niewielkie wycieki nie powinny nas od razu zniechęcać. Nie jest to największy problem silników. Naszą nieufność powinny wzbudzić wszelkie naprawy metodą "na drut", a przede wszystkim niski poziom oleju w silniku. Sprawdzamy wszystkie płyny, które powinny miec odpowiedni poziom.
Pod spodem
Pod autem można sprawdzić wizualnie ramę, zawieszenie, układ wydechowy i napędowy. Jeśli samochód jest zbudowany na ramie nośnej to warto dokładnie ją obejrzeć. Należy zwrócić uwagę na to czy rama nie jest popękana, odkształcona, zbyt skorodowana zwłaszcza w miejscach mocowania podzespołów. Zwrócić należy uwagę na stan poszczególnych elementów zawieszenia oraz miejsc ich mocowania. Amortyzatory w przyzwoitym stanie nie będą miały wycieków, a osłony gumowe nie powinny być rozerwane, gdyż jak w przypadku uszkodzenia osłon przegubów mogą one zapowiadać rychłą wymianę całych części. Ponadto warto zwrócić uwagę na obudowę amortyzatora. Zbyt duża korozja może oznaczać, że jest to element bardzo stary. Przy okazji oglądamy sprężyny i/lub resory. Zwłaszcza wieszaki resorów, które są narażone na uszkodzenia w trudnym terenie. Poza tym oglądamy drążki i wszystkie łączniki zawieszenia. Podłoga też wymaga inspekcji od spodu.
W dalszej kolejności warto obejrzeć układ napędowy. Silnik, skrzynia biegów, reduktor, mosty mogą nosić ślady po oleju, ale kapanie z któregoś z podzespołów jest naganne. Poza tym warto sprawdzić jak wygląda obudowa tych podzespołów. Często obrywają w terenie, na przykład na kamieniach. Otarcia na obudowie reduktora nie świadczą rzecz jasna o tym, że jest on uszkodzony, ale będą świadczyć o tym, że właściciel nie marnował potencjału auta. Kolejnymi elementami do inspekcji są wały napędowe, które dobrze gdyby nie miały nadmiernych luzów na krzyżakach.
Na koniec wizyty pod autem dobrze zerknąć na stan układu wydechowego. Może to i banał, ale czasem bywa tak, że poszczególne części wydechu mogą kosztować więcej niż może się wydawać. Podobnie jest z oponami, o których już pisałem. Nie są one tak tanie jak do sedana klasy średniej, a dobre opony terenowe to duży atut sprzedawanego auta. Dobrze jednak sprawdzić czy - wydawałoby się - rasowe emteki nie są jedynie bieżnikowanym odpowiednikiem za niewielkie pieniądze.
Jazda próbna
Gdy auto przeszło oględziny koniecznie trzeba odbyć jazdę próbną. Najlepiej gdyby silnik był zimny, wtedy mamy możliwość sprawdzenia jak odpala. Jeszcze lepiej gdy na dworze jest kilkustopniowy mróz. Sprawny silnik powinien zapalić właściwie w ciągu maks. 2-3 s. Jeśli to wymaga długiego kręcenia to usprawiedliwieniem może być tylko wyjątkowo niska temperatura albo słabiutki akumulator. Jednak wszelkiego rodzaju próby zapłonu ze strony silnika kończące się niepowodzeniami (tzw. parskanie) wskazują na jakieś niedomagania. I tu zasada jest prosta. Jeśli takie niedomaganie jest przed sprzedażą nie usunięte, to znaczy, że właściciel sobie z tym nie radzi, albo jest to drogie w naprawie.
Gdy silnik zacznie pracować słuchamy. Stuki, dudnienie, charczenie czy falowanie obrotów powinno dać do myślenia. Nie ma zasady, że paskom nie wolno piszczeć. Często dość długo eksploatowane koła pasowe powodują piski, zwłaszcza na zimnym silniku. Zwykle takie piski ustępują po rozgrzaniu, a nawet po ruszeniu z miejsca. Sprawdzamy, czy węże układu chłodzenia nie twardnieją. Trzeba jednak wiedzieć, że niektóre układy są tak skonstruowane, że węże są dość twarde, ale nigdy nie mogą to być wszystkie przewody, w których płynie płyn chłodzący.
Warto zwrócić uwagę na kontrolki. Ta od ciśnienia oleju powinna zgasnąć szybko, po uruchomieniu silnika. Wskaźnik temperatury silnika powinien działać, a kontrolka check engine świecić tylko po przekręceniu zapłonu. Warto pamiętać, że kontrolki ABS i poduszek powietrznych nie powinny gasnąć jednocześnie. Jeśli gasną razem, a do tego podobnie zachowuje się check engine, może to świadczyć o "modyfikacjach" kontrolek. Czasem podpina się kilka kontrolek pod jedną w celu ukrycia faktu, że któraś nie gaśnie.
Podczas ruszania silnik/układ napędowy nie powinny szarpać. Szarpanie oznacza zwykle kończące się sprzęgło lub urwaną poduszkę pod silnikiem. Jednak delikatne szarpanie podczas ruszania nie wyklucza auta. Trzeba pamiętać, że nie jeździmy tym autem na co dzień, więc nie czujemy go zbyt dobrze. Natomiast absolutnie silnik nie może szarpać i przerywać podczas jazdy. Powinien przyspieszać płynnie od 1500 obr/min. Generalnie nie każda jednostka lubi deptanie przy niższych obrotach, więc wibracje przy 1000 obr/min nie powinny niepokoić.
Koniecznie trzeba sprawdzić cały zakres obrotów, aż do maksymalnych. Sprawny silnik nie protestuje przy najwyższych obrotach. Warto wykonać próbę na przegrzanie. Trzeba rozgrzać silnik do temperatury roboczej i na postoju podnieść obroty do ok. 1,5-2 tys. obr/min. i utrzymywać je przez około minutę. Jeśli temperatura zacznie rosnąć może to oznaczać niesprawność układu chłodzenia, awarię uszczelki pod głowicą lub przegrzanie. Im wyższa temperatura otocznia tym próba skuteczniejsza. Przy okazji sprawdzamy ogrzewanie i klimatyzację.
Jazdę należy odbyć zarówno na drodze o złej jak i dobrej nawierzchni. Gorsza droga wykryje za nas wszystkie luzy, natomiast gładka i równa - różnego rodzaju wibracje i niepożądane dźwięki, które zostaną zamaskowane pracą zawieszenia na dziurawej drodze. Sprawdzamy hamulce, wibracje podczas hamowania. Auto powinno jechać prosto. Kolejne biegi powinny wchodzić bez trudu, zgrzyty oznaczają zużyte synchronizatory lub inne niedomaganie.
Jeśli chodzi o skrzynie automatyczne to biegi powinny zmieniać się płynnie i szybko, choć tu zależy wszystko od wieku konstrukcji. Trzeba pamiętać, że stare automaty z 3 czy 4 biegami nie będą pracować jak najnowsze przekładnie 6 czy 7 biegowe. Nie będą ani szybkie, ani też bardzo kulturalne. Jednak długie zwlekanie ze zmiana biegu - zwłaszcza na wyższy - może budzić niepokój. Po wciśnięciu pedału gazu do oporu skrzynia powinna zredukować przełożenie.
Na drodze nieutwardzonej sprawdzamy działanie reduktora, blokad, napędu na 4 koła. Niech właściciel zademonstruje jak zmieniać tryby pracy układu napędowego jeśli nie posiadamy odpowiedniej wiedzy na ten temat. W niektórych autach po włączeniu napędu na 4 koła trzeba np. cofnąć pojazd o kilkanaście lub kilkadziesiąt centymetrów, aby sprzęgiełka w piastach ustawiły się w odpowiedniej pozycji. Nie oznacza to, że właściciel coś kombinuje.
Warto przy okazji przejechać się z właścicielem pojazdu za kierownicą. Zwróćmy uwagę jak traktuje skrzynię rozdzielczą i skrzynię automatyczną. Jeśli nie przeszkadza mu jazda w trybie 4H autem bez centralnego dyfra (lub z włączoną jego blokadą) na drodze utwardzonej, układ napędowy może być już bardzo przeciążony. Jeśli natomiast w skrzyni automatycznej często przechodzi z trybu D na N lub P, albo wrzuca luz podczas jazdy, to taka skrzynia na pewno długo nie wytrzyma.
Trzeba pamiętać o tym i trzymać się zasady, że podczas jazdy próbnej, to kupujący siada za kierownicą, decyduje gdzie jedzie i jak jedzie. Jeśli sprzedający nie pozwala na nic, to prawie na pewno ma coś do ukrycia. Zbyt duża troska o swoje auto, które przecież chce sprzedać, logicznie nie ma sensu. Po co się troszczyć o coś, co za chwilę trafi w ręce kogoś innego?
Papiery
Na koniec ( a może na początku?) trzeba sprawdzić dokumenty i numer VIN pojazdu. Dokumenty niezbędne do każdego auta to:
- Umowa kupna-sprzedaży lub faktura (dla nas, ale warto też sprawdzić, czy taką ma obecny właściciel, ponieważ to umowa lub faktura są dowodami legalnego posiadania auta, a nie dowód rejestracyjny).
- Dowód rejestracyjny (z wpisem o instalacji gazowej czy haka holowniczego, jeśli auto jest w to wyposażone).
- Umowa ubezpieczenia OC z dowodem opłaty składki (nie sam kartonik potwierdzający posiadanie takiej umowy).
- Karta pojazdu, jeśli została wydana. (jeśli auto jest sprowadzone z EU karta musi być z wpisem o wymeldowaniu pojazdu lub dodatkowe zaświadczenie o wymeldowaniu)
- Karta gwarancyjna instalacji gazowej (jeśli samochód jest wyposażony w instalacje LPG).
- Homologacja instalacji gazowej.
- Homologacja butli.
Brak któregoś z dokumentów lub błędy mogą mieć bardzo przykre konsekwencje - nawet pomijając finansowe - przy próbie przerejestrowania auta.
Na koniec mała rada. O rozsądku już pisałem, ale trzeba wiedzieć, że samochody terenowe nie są tak idealne jak osobówki. Prowadzenie takiego auta może być dla laika szokiem, natomiast nie zdziwi osoby doświadczonej. Zupełnie inaczej mogą działać hamulce, samochód nie koniecznie będzie cichy i dynamiczny. Kultura pracy diesli, zwłaszcza tych starszych może pozostawiać dużo do życzenia. Czasem więc dobrze spróbować kilku aut, aby mniej więcej oswoić się z tematem.
W kolejnej części znajdziecie kilka praktycznych porad i przeczytacie o sztuczkach sprzedających.
Zobacz także: