Przed Chevroletem Vegą nikt tak nie woził aut. Później też się to nie powtórzyło
Widzieliście kiedyś, jak się transportuje samochody? Zazwyczaj to wielopoziomowa laweta – albo instalowana na ciężarówce, albo na pociągu. Zawsze jednak auta są przewożone poziomo. Ale skoro są niższe niż dłuższe, to może lepiej byłoby je stawiać pionowo?
11.01.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:35
Na taki absurdalny pomysł wpadł w 1968 roku Chevrolet. Szykował się wtedy do wprowadzenia na rynek modelu Vega. Mały samochód miał być prawdziwym hitem GM – pełen niespotykanych rozwiązań i z niską ceną. I faktycznie, odniósł sukces. W pierwszym roku. Później klienci zorientowali się, że Vega była kiepsko wykonaną, rdzewiejącą porażką.
Ale dziś nie o tym. Porozmawiajmy o tym, jak Chevrolet przewoził ten samochód. Ze względu na niską cenę, szukali sposobów na redukcję kosztów transportu. Z ich obliczeń wynikało, że na jeden wagon zmieści się 18 samochodów, co dawało około 300 dolarów na wóz. Przy cenie 2000 dolarów za całe auto coś takiego zwyczajnie się nie opłacało.
Wtem – objawienie. Ustawiając auta pionowo na tej samej powierzchni zmieści się 30 pojazdów. Genialne! Problem w tym, że jednocześnie Chevrolet chciał dostarczać samochody z wszelkimi płynami, gotowe do wydania klientowi. W stojącej na sztorc Vedze olej wlewał się do cylindra, płyn do spryskiwaczy się wylewał ze zbiornika, a paliwo zalewało gaźnik.
Każdy w tym momencie by się poddał, ale nie Chevrolet. Wrócili do deski kreślarskiej i przerobili podzespoły Vegi tak, żeby żaden z płynów się nie dostawał tam, gdzie nie miało go być. Ile to kosztowało, nie wiadomo. Najważniejsze, że się udało, a każdy egzemplarz tego modelu podróżował do klientów w specjalnie zaprojektowanym wagonie.
Mnie najbardziej podoba się sposób, w jaki auta były ładowane. Najpierw trzeba było nimi wjechać na specjalne drzwi, które potem były zamykane przy użyciu wózka widłowego. Przypominam, że we wszystkich tych kombinacjach chodziło o to, by zmniejszyć finalny koszt auta.
Gdy w 1977 roku Chevrolet poddał się i pożegnał Vegę, specjalnie zrobione wagony poszły w odstawkę. Nie udało się ich nawet dostosować do przewozu czegoś innego niż te nieszczęsne auta.