Irytacja na kółkach
Od dzisiaj na Autokulcie felieton "Laska i maska", czyli 4kółka oczami gagatki. Gagatka o sobie: Rocznik 79, po przeglądzie, przebieg w granicach średniej krajowej. Trochę trudno się prowadzi, ale za to ekonomiczna - dużo nie tankuje, a i tak łatwo wchodzi w zakręty. Lubi ostrą jazdę. No to jedziemy...
„Noż babsko jedzie albo emeryt!" – konstatuje średnio raz na tydzień każdy krewki macho-kierowca. Nic dziwnego, stoi owo na skrzyżowaniu, a że świateł kolorowych nie ma, więc sierotka nie wie czy już można, a z tyłu sapie cała zgraja pełnych testosteronu myśliwych. Albo jedzie takie 30 km/h poniżej limitu, a jak zaparkuje swą mikro-maszyną, to centralnie po środku dwóch miejsc postojowych. Kobiety na drogach gorsze niż krowy, bo te drugie przynajmniej nie prowadzą.
A tymczasem, wedle badań, 50% niewiast nie poczuwa się do irytujących nawyków drogowych, odczuwając za to bardzo wyraźnie cholernie wkurzające dysfunkcje chromosomu XY. Dziękując serdecznie za sarkastyczny uśmiech męskiej części publiczności radzę wziąć do serca, co też damy mają do zarzucenia.
Najgorsze okazuje się dawanie po gazie, żeby sobie ego, nieco podupadłe wskutek balastu na brzuchu, poprawić. Nie można by tak mniej piwa z kiełbasą panowie i trochę spokojniej jeździć? Drugie w rankingu jest oddawanie się szewskiej pasji, alfabetycznie już od „ch": bo korek, bo światło, bo kretyn źle zaparkował. Pomaga? Nie, a szkodzi wątrobie, no i jak tu z takim nabuzowanym świrem iść na kolację?
Jeszcze gorzej, jak pokazują wyniki wywiadów naukowych, okazuje się mieć faceta za pasażera. „Jezu, oczu nie masz, że tej dziury nie widziałaś!?" Marudzi, krytykuje, stęka, sugeruje niedostatki intelektu, względnie innych zmysłów. Jakby własnych kompleksów nam było mało.
No, ale głowę to Pan Pasażer ma na karku - zawsze powie celnie gdzie skręcić, chociaż od dziesięciu lat tą samą drogą się go do domu po trzech głębszych odwozi.
