Ekskluzywny anglik, czyli historia marki Bristol [geneza motoryzacji]
Ekskluzywny, angielski i poza kręgiem fanów motoryzacji słabo znany. A zasługuje na osobny odcinek genezy motoryzacji. Nazywa się Bristol.
30.06.2011 | aktual.: 07.10.2022 17:58
Brytyjski producent samolotów już przed II wojną światową sondował rynek motoryzacyjny i chciał zainwestować w budowę samochodów. Plany pokrzyżowała jednak wojna. Jednak paradoksalnie jej wybuch oznaczał dla marki Bristol początek przygody z samochodami.
Otóż w ramach reparacji wojennych do zakładów Bristol trafiły plany konstrukcyjne BMW 327. Na ich podstawie koncern stworzył własny samochód, korzystając także z rozwiązań technicznych z innego modelu BMW - 328. Auto zaprezentowano podczas salonu motoryzacyjnego w Genewie, w 1947 roku. Napędzała go jednostka generująca 81 KM mocy. Samochód miał niezależne zawieszenie z przodu i sztywną oś z tyłu.
Pierwszym czterodrzwiowym Bristolem był model 405. Auto napędzał dwulitrowy silnik sześciocylindrowy o mocy 107 KM, także znany z BMW. Bristol zanim zdecydował się zainwestować w amerykańskie silniki V8 długo stawiał na rozwiązania sprawdzone właśnie w niemieckiej marce. 405 nie odniósł dużego sukcesu, ale zastosowano w nim kilka ciekawych rozwiązań, m.in. przednie błotniki osadzono na zawiasach, a pod nimi ukryto koło zapasowe i akumulator.
Z BMW Bristol czerpał także w modelu 406. Ale prawdziwą furorę zrobił jego następca, oznaczony symbolem 407. To w nim po raz pierwszy Bristol zastosował wspomniane amerykańskie silniki V8, których licencję kupił od Chryslera. Jednostka miała pojemność 5,1 litra, napędzana była tylna oś, a samochód miał także trzystopniową automatyczną skrzynię biegów.
Jednym z najwspanialszych Bristoli w historii jest bez wątpienia model 412, który pojawił się na początku lat siedemdziesiątych. Nadwozie zaprojektował Gianni Zagato. Auto napędzały silniki 6,1, a w drugiej generacji 5,9 litra. Anglicy stworzyli też wersję 412USA, przeznaczoną na rynek amerykański.
Bristol cały czas działa i produkuje wspaniałe samochody. Bez wątpienia jest to produkcja niszowa, a koncern, a właściwie lepszym słowem byłaby tu manufaktura, ma tylko jeden salon firmowy, umiejscowiony w centrum Londynu.
W 2006 roku firma zaprezentowała swoje najmłodsze dziecko, model Fighter T. Napędza go podwójnie doładowany silnik o mocy... 1012 KM. Prędkość ograniczono elektronicznie do 362 km/h, choć producent zapewnia, że maksymalnie auto może pojechać aż 430 km/h. Słabsza wersja Fightera, bez literki „T” w nazwie, którą po raz pierwszy producent zaprezentował w 2001 roku, ma 550 KM mocy. Auto kosztuje ponad milion złotych.