Atak na Ukrainę może pogłębić kryzys na rynku półprzewodników. Chodzi o produkcję maszyn

Atak na Ukrainę może pogłębić kryzys na rynku półprzewodników. Chodzi o produkcję maszyn

Sytuacja na Ukrainie może wpłynąć do dalsze losy kryzysu półprzewodników
Sytuacja na Ukrainie może wpłynąć do dalsze losy kryzysu półprzewodników
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Volkswagen
Filip Buliński
25.02.2022 10:39, aktualizacja: 14.03.2023 13:11

Głównym problemem, który może pogłębić kryzys na rynku półprzewodników, jest potencjalny niedobór gazu neonowego. Ten jest kluczowy dla laserów stosowanych do produkcji czipów. Jak się okazuje, jego znaczącym dostawcą jest właśnie Ukraina.

Jak donosi Reuters, według szacunków firmy Techcet, nasz wschodni sąsiad jest jednym z głównych dostawców gazu neonowego. Ten z kolei jest kluczowy do produkcji laserów, które biorą udział przy wytwarzaniu półprzewodników. Na amerykańskim rynku półprzewodników, udział wspomnianego gazu pochodzącego z Ukrainy, stanowi aż 90 proc. Według danych sytuację może odczuć także Intel, który pozyskuje aż 50 proc. neonu, właśnie z Europy Wschodniej.

Co więcej, ok. 35 proc. palladu, który również wykorzystywany jest przy produkcji czipów, pochodzi z Rosji. Jak donosi JPMorgan, firmy mogą zwrócić się o pomoc w uzupełnieniu braków m.in. do Chin czy Kanady, jednak to może potrwać.

Sytuacja na Ukrainie może się także odbić na rynku metali wykorzystywanych do produkcji samochodów. Na Londyńskiej Giełdzie Metali (LME), cena aluminium podskoczyła o 4,8 proc., osiągając najwyższy od 2008 r. poziom. Z kolei nikiel osiągnął najwyższy od 2011 r. stan.

O co chodzi w kryzysie półprzewodników?

Kryzys półprzewodników dał o sobie mocno znać kilka miesięcy po wybuchu pandemii koronawirusa. Wiele fabryk wstrzymało prace, a łańcuchy dostaw zostały zaburzone, co doprowadziło do powstania dużych kolejek i opóźnień.

Ponieważ produkcja zarówno komponentów, jak i pojazdów odbywa się w systemie "just-in-time" (poszczególne części i podzespoły pojawiają się w zakładach w określonym czasie i w określonej liczbie, bez konieczności ich magazynowania), wiele koncernów zrezygnowało z umówionych dostaw półprzewodników.

Te z kolei zostały przejęte m.in. przez producentów kart graficznych, którzy przeżywali prawdziwy boom związany z rynkiem kryptowalut. Karty graficzne pomagały bowiem w "kopaniu" cyfrowej waluty. Stopień skomplikowania oraz niewielki rozmiar procesorów sterujących sprawia, że jego produkcja wymaga dużo czasu — od kilku tygodni do nawet miesięcy.

Dla przykładu niektóre systemy sterujące w samochodzie wymagają bramek przewodzących prąd o wielkości kilkudziesięciu nanometrów. Z kolei średnica ludzkiego włosa mierzy ok. 100 tys. nm. Same procesory wymagają bardzo czystego środowiska, dlatego obecność ludzi przy ich produkcji jest wręcz niewskazana. Z tego powodu ważna jest dokładność wspomnianych wcześniej maszyn produkujących półprzewodniki.

Zarówno pracownicy fabryk, jak i importerzy potwierdzali, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się z dnia na dzień. Ci, którzy w porę nie zareagowali na braki, zmagają się z dużymi opóźnieniami w dostawach aut do klientów. Co więcej, musieli zrezygnować także z niektórych elementów wyposażenia, których działanie opierało się na systemach elektronicznych.

Produkcję musiał ograniczyć nie tylko Volkswagen, Audi i Škoda, ale także m.in. Ford czy Opel. Sytuacja sprawiła, że klienci chcąc zamówić dokładnie wyspecyfikowany samochód, słyszeli, że dostaną go najwcześniej za kilka miesięcy, choć niektóre opóźnienia sięgają nawet ponad rok. Alternatywą było kupienia samochodu już gotowego, stojącego na placu, choć nie zawsze odpowiadającego wymaganiom klienta.

Spadki sprzedaży najbardziej dotknęły rynku samochodów użytkowych oraz autobusów. W październiku 2021 r., według Europejskiego Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA), liczba rejestracji tych pierwszych spadła aż o 16,4 proc.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)