Biznes z pasji do motorsportu? Michał Horodeński pokazuje, że to możliwe

Biznes z pasji do motorsportu? Michał Horodeński pokazuje, że to możliwe

Michał Horodeński to ten pan pośrodku. Człowiek orkiestra.
Michał Horodeński to ten pan pośrodku. Człowiek orkiestra.
Źródło zdjęć: © fot. Complex
Platforma Autokult
08.12.2020 13:15, aktualizacja: 16.03.2023 15:19
  • Mam perspektywę zawodnika, więc doskonale wiem i czuję, czego mogą oczekiwać moi klienci - mówi Michał Horodeński, szef agencji PR, twórca Complex Motorsport, a przy okazji coraz bardziej utytułowany kierowca rajdowy i wyścigowy.

Z jednej strony biznesmen prowadzący agencję PR obsługującą m.in. premiery modeli Toyoty, z drugiej pasjonat motorsportu, który swoje hobby sprofesjonalizował i osiąga coraz większe sukcesy. W pięć lat od amatorskich startów w imprezach typu track day doszedł do profesjonalnej i rosnącej z roku na rok serii wyścigowej, a przy okazji sam bierze udział w rajdach, wyścigach płaskich i rajdach cross-country. I tu też osiąga sukcesy.

W sezonie 2020 zdobył tytuł wicemistrza Polski w rajdach cross-country. To kolejny puchar po sukcesach w rajdach samochodów historycznych i wyścigach długodystansowych. Jego Complex Motorsport ma też coraz większą renomę w świecie motorsportu. W rozmowie uchyla rąbka tajemnicy, jak stworzyć serię wyścigową, która z roku na rok przyciąga coraz więcej zawodników.

Michał Horodeński
Michał Horodeński© fot. Complex PR

Jak połączyć prowadzenie agencji PR z działalnością w motorsporcie i własnymi startami?

Kluczowa jest właściwa organizacja i niesamowita pasja. Uwielbiam to, czym się zajmuję. Potrafię też zaciekawiać swoimi zainteresowaniami nie tylko najbliższych współpracowników, ale i partnerów biznesowych. To fundamenty, na których można budować kolejne elementy układanki.

Moja agencja PR funkcjonuje na wysokim poziomie od lat. Tam zebrałem mnóstwo doświadczeń, które wykorzystuję w motorsporcie. Pozwoliło mi to w pięć lat przekształcić amatorski zespół fanów motoryzacji w prężnie rozwijającą się serię wyścigową. A moje własne starty pozwalają mi nie tylko złapać oddech od codzienności, ale też cały czas mieć perspektywę zawodnika. Dzięki temu wiem, czego mogą oczekiwać ode mnie moi klienci. I to działa. Toyota Racing Cup ma za sobą dwa sezony rywalizacji w mistrzostwach Polski, liczba kierowców rośnie z sezonu na sezon.

Co przyciąga kierowców do tej serii wyścigowej?

Naszych kierowców traktujemy bez wyjątku jak najlepszych klientów. A samą serię, jak biznes.

Oczywiście, sam pomysł Toyota Racing Cup zrodził się z pasji do motorsportu i rywalizacji, ale tak jak w biznesie - wszystko musi mieć silne korzenie. Kluczowe jest planowanie, przewidywanie zagrożeń i formułowanie potencjalnych rozwiązań. Naszym priorytetem jest dbałość o najdrobniejsze detale i wyciąganie wniosków po każdym wyścigu. Brzmi to technokratycznie, ale tylko takie podejście gwarantuje w miarę spokojną pracę i szanse na rozwój w bardzo dynamicznym świecie sportów motorowych. Odpowiedni plan i konsekwencja w jego realizacji dają swego rodzaju spokój podczas zawodów, a naszym kierowcom pozwalają skupić się tylko na ściganiu.

Co oferujecie kierowcom poza ściganiem?

Toyota Racing Cup to usługa typu "cash&drive" (płacisz i jedziesz przyp. red.), co oznacza, że transport aut, serwis, paliwo, opony zapewnia Complex Motorsport jako organizator. Kierowca ma tylko przyjechać na tor i się ścigać. Ale tak naprawdę oferujemy im znacznie więcej.

W zamyśle to seria wyścigowa dla tych, którzy chcą stawiać pierwsze kroki w wyścigowym świecie, ucząc się panowania nad autem pozbawionym systemów wspomagających jazdę. A my, jako firma, oferujemy możliwość przejścia całej ścieżki od kierowcy amatora do zawodnika z mistrzostw Polski.

To rzeczywiście jest możliwe?

Sprawdziłem to na własnej skórze, ale mamy też takich kierowców w Toyota Racing Cup. Dawid Czarnik jest naszym wychowankiem, z którego jestem niesamowicie dumny. Dwa lata temu zaczynał od treningów z naszymi instruktorami, w zeszłym sezonie zadebiutował w wyścigach, a swój drugi sezon zakończył z tytułem wicemistrza Polski. Korzystał z narzędzi, które mu dostarczyliśmy, i osiągnął sukces. To dowód na to, że obrana przez nas droga jest skuteczna.

Zawodnikom proponujemy możliwość nie tylko ścigania się, ale i regularnych treningów pod okiem fachowych instruktorów. Chcemy, by jak najlepiej czuli się za kierownicą, ale też by czuli nasze wsparcie. I to się sprawdza. W drugim sezonie w naszej rywalizacji wzięło udział już dziewięciu zawodników. Staramy się też urozmaicać rywalizację np. poprzez klasyfikację zespołową w stylu F1. I to był strzał w dziesiątkę, bo to jeszcze bardziej związało ze sobą naszych kierowców.

Prowadzenie serii wyścigowej, agencji PR, starty w rajdach... jak to ogarniasz?

Za Toyota Racing Cup odpowiada zespół fantastycznych fachowców, co pozwala mi na starty w innych konkurencjach. Bardzo ważna jest dla mnie perspektywa zawodnika i podglądanie tego, jak wygląda to na różnych poziomach. Zanim uruchomiłem własny puchar w wyścigach, jeździłem po różnych torach w Europie, gdzie przyglądałem się nie tylko rywalizacji, ale też jak wszystko jest zorganizowane na najwyższym poziomie i jak to zastosować w swojej działalności.

Ogromną przyjemność sprawia mi przekuwanie swoich pasji w biznes. Ważna jest też różnorodność, bo to pozwala na poszerzenie horyzontów. A sukcesy to wynik takiego podejścia.

W 2018 roku zostałem mistrzem Polski w rajdach historycznych, w zeszłym roku spróbowałem rywalizacji w wyścigach długodystansowych, co zaowocowało pucharem na koniec sezonu. Moją największą pasją są jednak rajdy terenowe. Od 2019 roku startuję Toyotą Land Cruiser 155 w grupie T2, czyli autach seryjnych. W tym sezonie zdobyłem tytuł wicemistrza Polski, a w planach mam starty w rajdach maratońskich typu Dakar.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)