W tym sektorze Chiny przegrywają. Szybko mogą jednak nadrobić straty

W tym sektorze Chiny przegrywają. Szybko mogą jednak nadrobić straty

BYD ATTO 3
BYD ATTO 3
Źródło zdjęć: © GETTY | SOPA Images
Kamil Niewiński
11.12.2023 18:57, aktualizacja: 12.12.2023 18:36

Chociaż chińscy producenci są obecnie na fali wznoszącej, obecny sukces trzeba będzie jeszcze dodatkowo ugruntować. By sensację przerodzić w dominację, Państwo Środka będzie musiało załatać istotną dziurę w planie ekspansji.

Mimo że w momencie pisania tego tekstu rok 2023 jeszcze trwa, bez wątpienia można przyznać, że ostatnie 12 miesięcy to świetny okres dla chińskiej motoryzacji. Najpierw BYD zajął fotel lidera na rodzimym rynku kosztem Volkswagena, a następnie marki z Państwa Środka rozpoczęły międzynarodową ekspansję.

W Europie pojawiło się naprawdę wielu nowych producentów, a ci, którzy już od paru lat budowali w naszym regionie swoją pozycję, zaczęli notować świetne wyniki sprzedaży. Wyjątkowo dobrze szło marce MG, której modele w wybranych miesiącach zaczęły nawet wskakiwać do czołówki najpopularniejszych samochodów na Starym Kontynencie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Globalnie to właśnie Chiny produkują i sprzedają obecnie najwięcej samochodów elektrycznych, a ich przewaga tylko rośnie. BYD zdobywa coraz większą popularność w Skandynawii. Na razie europejskie marki wygrywają z uwagi na przywiązanie klientów, lecz niskie ceny chińskich samochodów mogą to mocno zmienić.

To właśnie dlatego Europa zaczęła podejmować działania, by zatrzymać zagrażającą wywodzącym się stąd producentom ekspansję z Państwa Środka. Pod lupę wzięto subsydia, które chiński rząd przyznaje swobodnie tamtejszym markom. UE sprawdza, czy dotacje te nie noszą znamion nieuczciwej konkurencji, a to może doprowadzić chociażby do nowych podatków czy podwyższenia ceł.

Jak Chiny mogą zmienić swoje położenie? Zapełniając lukę w swojej ekspansji, którą niewątpliwie jest brak fabryk ulokowanych w Europie. To podejście oczywiście się zmienia, lecz są to jeszcze starania niewystarczające.

Producenci z Chin, zdaniem ekspertów, powinni pójść podobną ścieżką, co kilkadziesiąt lat temu marki z Japonii. W latach 90. ustalono limit importu japońskich aut, co sprawiło, że marki ruszyły do budowy placówek na terenie Starego Kontynentu.

To właśnie brak własnych zakładów jest obecnie największą dziurą w planie ekspresowej ekspansji Chińczyków. Jeżeli jednak zaczną oni inwestować w europejskie fabryki, ich notowania mogą jeszcze bardziej wzrosnąć. Ruch w tym kierunku widać chociażby na przykładzie... Izery. Zanim bowiem z fabryki w Jaworznie zaczną wyjeżdżać polskie elektryki, rozpocznie się produkcja modeli marek należących do koncernu Geely.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)