Oto Volkswagen Golf 8 po liftingu. Wreszcie posłuchano głosu klientów
Wydawałoby się, że ósma generacja Golfa jest na rynku od niedawna. Tymczasem od premiery minęły już ponad 4 lata, więc najwyższa pora na lifting, który akurat zbiegł się z 50-leciem modelu. Zmiany są dosyć istotne z punktu widzenia technicznego, ale spokojnie, diesle wciąż pozostaną w ofercie. Oprócz tego golfa będzie teraz lepiej widać nocą.
24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 16:50
Średnio ponad 2 tys. egzemplarzy. Tyle golfów sprzedawał Volkswagen dziennie przez ostatnie 50 lat. Niemcy postanowili połączyć abrahamowe świętowanie z liftingiem ósmej już generacji jednego z najpopularniejszych kompaktów na świecie. Niestety samochód stracił nieco na ergonomii w porównaniu do swoich poprzedników, na co narzekało także sporo klientów.
Jak się okazuje, firma wsłuchała się w ich głosy i postanowiła w niektórych kwestiach przywrócić konserwatywne rozwiązania – stało się tak m.in. z przyciskami na kierownicy. Miejsce haptycznych pól zajęły znów zwykłe, fizyczne przyciski. Niestety podobnej rewolucji nie przeprowadzono w przypadku sterowania klimatyzacją czy głośnością, ale pozostaje się cieszyć, że dotykowe paski będą w końcu podświetlane, co eliminuje problem ich obsługi nocą.
Pozostając przy wnętrzu, inną cieszącą zmianą są nowe multimedia. Te w schodzącym modelu borykały się z wieloma problemami, które teraz zostały rzekomo zażegnane. System oparty jest na MIB4, a obsługa ma być szybsza i bardziej intuicyjna. Bazowy ekran będzie miał przekątną 10,4 cala, natomiast opcjonalny - 12,9 cala. Cyfrowe zegary będą w standardzie.
Elementem nowych multimediów jest także nowy, dopracowany system obsługi głosowej IDA2. Ma on rozpoznawać naturalną mowę (a nie tylko stricte zaprogramowane komendy), umożliwiając przy tym obsługę klimatyzacji, nawigacji, telefonu czy dając dostęp do wiadomości oraz prognozy pogody online.
Zamykając klamrą zmiany w zakresie cyfryzacji trzeba wymienić także nowego asystenta parkowania Park Assist Pro 2. Umożliwia on zdalne wjeżdżanie i wyjeżdżanie samochodem z miejsca bez obecności kierowcy w środku. Sterowanie autem odbywa się z poziomu smartfona.
Skromnie, acz zauważalnie
Jeśli chodzi o nadwozie, da się tu zauważyć zmiany, choć należy się nieco przyjrzeć. Nowe są m.in. tylne światła, przedni zderzak oraz reflektory, które pozbyły się podwójnego garbu i zyskały smuklejszy kształt. Co więcej, za dopłatą klient może dokupić teraz matrycowe światła, których zasięg wynosi aż 500 m.
Nie można nie wspomnieć o dostępnej w wyższych wersjach podświetlanej listwie LED-owej łączącej reflektory. Podświetlany ma być także znaczek VW. W nocy trudno będzie was więc przeoczyć. Oprócz tego dorzucono kilka nowych lakierów oraz wzorów felg. Niektórym nowy wzór obręczy dla GTI może skojarzyć się z tymi z alfy romeo, ale Niemcy podkreślali, że przy projekcie wzorowali się na feldze z Golfa V GTI.
Do wyboru do koloru
Jedną z ważniejszych zmian w stosunku do wersji przed liftingiem, jest zmodyfikowana platforma, która daje korzyści przede wszystkim hybrydzie plug-in. Zamontowano większy akumulator o pojemności 19,7 kWh netto (wcześniej 10,6 kWh), który pozwoli przejechać na jednym ładowaniu nawet 100 km. Volkswagen zapowiada, że w kombinacji z jednostką benzynową pozwoli to na zasięg sięgający 1000 km.
Ciekawostką jest także możliwość ładowania baterii prądem DC o mocy do 50 kW. Moc ładowania AC wzrosła z kolei z 3,6 kWh do 11 kW. Sama hybryda zachowała co prawda 6-biegowe DSG, ale serce stanowi teraz 1,5-litrowy silnik TSI. Do wyboru będzie wariant 204- (eHybrid) oraz 272-konny (GTE).
Jeśli obawiacie się o przyszłość diesli – spokojnie. Te mają się dobrze. W ofercie nie zabraknie 2-litrowej jednostki, która będzie występowała w wariantach 115 i 150 KM. Wygląda jednak na to, że nie zobaczymy odmiany GTD. Ofertę napędową ma uzupełnić szeroki wachlarz benzyniaków — zarówno "zwykłych", jak i z miękką hybrydą — wśród których zabraknie 3-cylindrowego 1.0.
Rolę bazowej jednostki przejmie 1.5 TSI o mocy 115 KM. Mocniejsza odmiana generować będzie 150 KM. Obie wersje łączone będą tylko z 7-biegowym DSG w przypadku miękkiej hybrydy. Oczywiście nie zabraknie także sportowego GTI. 2-litrowa jednostka zyska nieco mocy i osiągnie pułap 265 KM. Tak jak Niemcy zapowiadali już wcześniej, silnik nie będzie parowany z manualną skrzynią.
W 2025 r. pojawić ma się także słabszy wariant silnika 2.0 TSI. Z mocą 204 KM łączony będzie w podstawie z napędem na cztery koła 4Motion. Volkswagen dodaje także, że Golf Variant dostępny będzie ze wszystkimi jednostkami do mocy 204 KM. Nie zobaczymy go więc z mocniejszą hybrydą.
Polskie ceny odświeżonego Golfa pozostają na razie tajemnicą. Tanio na pewno nie będzie, biorąc pod uwagę fakt, że schodząca wersja przedliftowa zaczyna się od aż 124,5 tys. zł. Ewentualną nadzieję na obniżkę daje fakt, że mowa tu o odmianie 130-konnej, która ustąpi miejsca słabszemu wariantowi. Na oficjalne informacje musimy jednak jeszcze poczekać.