Pamiętacie jeszcze dziwacznie wyglądający pojazd o poczciwej nazwie Hulme CanAm? Otóż producent tego samochodu właśnie ogłosił, iż ma zamiar stworzyć 20 egzemplarzy owego modelu. Przypomnę, że zarówno projekt jak i wykonanie pochodzi całkowicie z regionu Nowej Zelandii. Czy warto zapłacić 295000 funtów za pojazd, który swoją nazwą nawiązuje do nazwiska zwycięzcy F1 w sezonie 1967? Cóż, sama nazwa zobowiązuje.
Pamiętacie jeszcze dziwacznie wyglądający pojazd o poczciwej nazwie Hulme CanAm? Otóż producent tego samochodu właśnie ogłosił, iż ma zamiar stworzyć 20 egzemplarzy owego modelu. Przypomnę, że zarówno projekt jak i wykonanie pochodzi całkowicie z regionu Nowej Zelandii. Czy warto zapłacić 295000 funtów za pojazd, który swoją nazwą nawiązuje do nazwiska zwycięzcy F1 w sezonie 1967? Cóż, sama nazwa zobowiązuje.
Główną zaletą opisywanego samochodu jest nadwozie, które praktycznie w całości zostało wykonane z włókna węglowego oraz aluminium. Dzięki tak lekkiej konstrukcji udało się stworzyć pojazd ważący zaledwie 980kg. Za moc odpowiada 7-litrowy, umieszczony centralnie silnik V8 Chevroleta (jednostka LS7), produkujący moc 600KM. Do tego dochodzi maksymalny moment obrotowy wynoszący okrągłe 600Nm.
Wraz z 6-biegową, manualną skrzynią Hulme CanAm może przyspieszać do 100km/h w czasie 3,5-sekundy. Szacowana prędkość maksymalna powinna przekroczyć wartość 322km/h. Czy ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości? Jeśli szukacie wyjątkowego samochodu sportowego, o nietypowej nazwie i interesującej historii, to warto zastanowić się nad wyborem właśnie tego modelu.
Źródło: carscoop