Mandaty - czy warto zwlekać z płaceniem?

Mandaty - czy warto zwlekać z płaceniem?

Mariusz Zmysłowski
18.11.2012 20:45, aktualizacja: 07.10.2022 21:01

Na drogach jest coraz mniej piratów, jednak mandatów wciąż wystawia się dużo. Taka wpadka może zdarzyć się każdemu. Wystarczy chwila zamyślenia i już jedziemy za szybko. A wtedy łatwo o mandat. Po takim zajściu wielu kierowców usilnie stara się uniknąć zapłacenia kary. Co grozi w takiej sytuacji i jak najlepiej postępować?

Na drogach jest coraz mniej piratów, jednak mandatów wciąż wystawia się dużo. Taka wpadka może zdarzyć się każdemu. Wystarczy chwila zamyślenia i już jedziemy za szybko. A wtedy łatwo o mandat. Po takim zajściu wielu kierowców usilnie stara się uniknąć zapłacenia kary. Co grozi w takiej sytuacji i jak najlepiej postępować?

Przyjęcie mandatu, czyli jego podpisanie, oznacza brak możliwości odwołania. Podpis oznacza bowiem przyznanie się do winy. Po otrzymaniu mandatu bezpośrednio od policjanta podczas kontroli zostaje 7 dni na jego zapłacenie. W innym wypadku dojdzie do ściągnięcia grzywny zgodnie z przepisami ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji z 17 czerwca 1966 roku. Za egzekwowanie opłat za mandaty odpowiada naczelnik odpowiedniego do miejsca zamieszkania karanego urzędu skarbowego. Działa on po otrzymaniu z Urzędu Wojewódzkiego tytułu wykonawczego. Jeśli mandat wystawiła straż miejska tytuł wydaje prezydent miasta, burmistrz lub wójt.

Na korzyść kierowców działa czas realizacji procedur w polskich urzędach. Samo przekazywanie informacji między poszczególnymi jednostkami może potrwać kilka tygodni, a czasem nawet miesięcy. Właśnie dlatego niektórzy liczą na przedawnienie sprawy. Niestety muszą się oni uzbroić w cierpliwość, bo mandaty tracą ważność dopiero po trzech latach.

Istnieje kilka możliwości ściągnięcia należności metodami siłowymi. Pierwszą jest pobranie kwoty z nadpłaty podatku. To rozwiązanie jest zawsze wybierane jako pierwsze, ponieważ jest najmniej uciążliwe dla osoby ukaranej. Możliwe jest zajęcie części należności ze źródeł dochodów. Oznacza to dla karanego utratę części wypłaty, zasiłku, renty lub emerytury. W przypadku zajęcia części wynagrodzenia, naczelnik urzędu skarbowego nie może zabrać więcej niż 60 proc. płacy minimalnej.

Kierowca, któremu zostanie odebrana część należności może być zaskoczony tym faktem, ponieważ odbywa się to bez żadnej wcześniejszej informacji ze strony odpowiednich organów. Urząd nie ma obowiązku wysyłania upomnień dotyczących płatności mandatów. Niespodzianką może okazać się też wzrost kwoty, o którą uszczuplane jest konto. Do należności za mandat dodawane są koszty egzekucyjne wynoszące od 30 do 100 zł. Na szczęście dla karanych kierowców, którzy ociągają się z płatnościami, do mandatów nie są doliczane odsetki.

Zdjęcie z fotoradaru (fot. strazmiejska.waw.pl)
Zdjęcie z fotoradaru (fot. strazmiejska.waw.pl)

Jeśli żadna z powyższych metod nie jest wystarczająco skuteczna, dłużnika odwiedzi poborca podatkowy. Ma on prawo zająć majątek ruchomy, który nie służy do pracy. Zatem na poczet zaległości kierowcy mogą zostać odebrane dzieła sztuki, telewizor, komputer itp., jeśli tylko spełniają wspomniany warunek.

Konsekwencje zwlekania z płatnością mandatu nie obejmują wciągnięcia do Krajowego Rejestru Dłużników. To dobra informacja dla zwlekających z zapłatą, w przeciwieństwie do faktu, że do momentu spłaty należności niemożliwe jest otrzymanie zaświadczenia o niezaleganiu z długami.

Nieco inne zasady w niektórych kwestiach panują w przypadku otrzymania mandatu z fotoradaru. Przede wszystkim ulegają one przedawnieniu nie po trzech latach, ale już po roku. W ich przypadku do momentu otrzymania mandatu upływa dodatkowy czas. Policja ma bowiem 30 dni na ustalenie sprawcy wykroczenia. Na korzyść funkcjonariuszy działa zasada, która mówi, że czas ten liczy się nie od daty popełnienia wykroczenia, ale od momentu odczytania zdjęć z urządzenia. Jeśli ta granica czasowa zostanie przekroczona i w tym czasie nie uda się ustalić tożsamości sprawcy oraz nie zostanie mu dostarczony mandat, sprawa trafia do sądu grodzkiego. Wtedy to on ustala kim była osoba kierująca pojazdem. Następnie wystawia mandat zaoczny. W tej sytuacji trudno się już wybronić.

Kierowca, który otrzyma mandat ze zdjęciem może przyznać się do wykroczenia. Jeśli jednak odmówi, musi wskazać osobę, która wtedy prowadziła pojazd. W przeciwnym wypadku grozi mu grzywna, ale bez punktów karnych. Kara finansowa za niewskazanie sprawcy wykroczenia nie dotyczy okoliczności, w których było to niemożliwe, np. z powodu kradzieży samochodu.

Żeby uniknąć wszystkich powyższych sytuacji istnieje jedno, niezawodne rozwiązanie. Należy jeździć przepisowo. Pamiętajcie o tym szczególnie w zbliżającym się, trudnym dla kierowców okresie zimowym.

Źródło: creandi.pl

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)