Zapowiadane zaostrzenie norm emisji CO2 dla aut osobowych i dostawczych w Unii Europejskiej, m.in. z powodu wysokich kosztów, może być tylko kosmetyczne.
Unia Europejska najpewniej radykalnie ukróci planowane zaostrzenie regulacji dotyczących emisji pojazdów mechanicznych.
Wysiłek i koszty
Unia tym samym weźmie pod uwagę obiekcje długo zgłaszane przez producentów samochodów, którzy określali normę Euro 7 jako "zbyt uciążliwą" i "kosztowną" – informuje portal Autocar.co.uk.
Nowe – wielokrotnie przekładane – regulacje mają zawierać podobne do obecnie obowiązujących przepisy odnoszące się do emisyjnych aut dostawczych i osobowych – wynika z raportu przygotowanego przez Politico.eu.
Wedle doniesień portalu UE ma ugiąć się pod "bezprecedensową presją" ze strony branży motoryzacyjnej, która – lobbując przeciwko zaostrzaniu regulacji – wskazywała na miliony euro dodatkowych kosztów generowanych przez Euro 7.
Zmiany bez celu
– Z punktu widzenia branży nie potrzebujemy Euro 7, ponieważ wyczerpywałaby zasoby, które powinniśmy wydać na elektryfikację – powiedział dyrektor generalny Stellantis Carlos Tavares, cytowany przez Autocar.co.uk. Jego zdaniem Euro 7 powinno zostać po prostu anulowane.
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA argumentuje, że proponowane zmiany w postaci Euro 7 są bezcelowe ze względu na tempo wprowadzenia zakazu sprzedaży aut spalinowych na terenie Unii Europejskiej (2035 r.).
Odmienne zdanie mają grupy ekologiczne, które postrzegają zmianę unijnych planów jako spolegliwość wobec przemysłu motoryzacyjnego.
Spolegliwość Komisji
– Komisja Europejska ugięła się pod ich żądaniami. Zyski producentów samochodów mają pierwszeństwo przed zdrowiem milionów Europejczyków – powiedziała Politico Anna Krajińska z grupy Transport & Environment.
Według informacji posiadanych przez portal projekt normy Euro 7 ma zostać opublikowany 9 listopada 2022 r.
