Pół na pół: szczęśliwy i zszokowany, a za mną: niewyobrażalna kolekcja ze snu miłośnika Bugatti.

Frankfurt 2019: to, co najlepsze, było na uboczu, z dala od kolorowych świateł

Mariusz Zmysłowski
11 września 2019

Targi samochodowe we Frankfurcie właśnie startują i już na otwarciu na ustach wszystkich są Land Rover Defender, Volkswagen ID.3 i nowy król działu "grill i ogród" lokalnego marketu budowlanego: koncepcyjne BMW 4. Ja tymczasem najwspanialsze gwiazdy spotkałem tam, gdzie blichtr i jupitery były jakby słabsze, a tłumy zdecydowanie mniejsze.

Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę ujmować wspaniałości nowemu Defenderowi, którego w konfiguracji na białych stalowych felgach, z krótkim nadwoziem, nie zabrałem z targów tylko dlatego, że nie zmieścił mi się do torby. Nie chcę też ujmować wagi premierze ID.3. Volkswagen naprawdę otwiera nowy, istotny rozdział w swojej historii. Jednak na pytanie, które zawsze słyszę po targach: no to mów, co zrobiło na tobie największe wrażenie? – nie odpowiem szczerze, wymieniając cokolwiek z listy nowości.

Targi we Frankfurcie to maraton. Hale wystawowe są porozrzucane w odległościach, które wymagają bardzo długich spacerów. 2 lata temu w ciągu pierwszego dnia zrobiłem 23 tys. kroków. Tym razem w ciągu jednego z tych marszów zajrzałem do hali 4. Jest po drodze między grupą VAG a miejscem, w którym wystawiają się Hyundai, BMW czy JLR. Po drodze, a jednak nie zwraca na siebie uwagi – nie ma nad wejściem wywieszonych wielkich logo kluczowych marek. Pomijanie jej na trasie jest jednak błędem.

Bugatti Typ 41 Royale Napoleon - replika, ale pięknie wykonana.
Bugatti Typ 41 Royale Napoleon - replika, ale pięknie wykonana.

Mnie przywitał już od progu samochód, którego nie widziałem nigdy, a który zawsze mnie fascynował. To legenda, jakich naprawdę mało. Biały kruk wart fortunę, przytłaczający rozmiarami i luksusem oferowanym w swoich czasach: Bugatti Typ 41 Royale Napoleon. Słusznie w pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć, że to oryginał. Piękna replika i tak w satysfakcjonującym stopniu pozwoliła mi jednak nasycić się rozmiarami i charakterem tej lokomotywy na kołach.

Podczas 20-minutowego spaceru hala nr 4 nawet na moment nie pozwalała odetchnąć. Zgromadzona tutaj kolekcja, to prawdziwa kawalkada gigantów z najróżniejszych epok. Prawdziwa parada niezrównanych legend.

Mercedes SLR McLaren Stilring Moss
Mercedes SLR McLaren Stilring Moss

Nie mogłem uwierzyć, że w tej hali niemal nie było widzów. Przez puste alejki przemieszczał się tylko kataryniarz, którego muzyka stanowiła nieco dziwaczne tło dla egzotycznych, klasycznych maszyn.

Ferrari 250 Testa Rossa Scaglietti w towarzystwie dwóch innych historycznych gigantów z Cavallino Rampante na maskach.
Ferrari 250 Testa Rossa Scaglietti w towarzystwie dwóch innych historycznych gigantów z Cavallino Rampante na maskach.

Nie sposób wymienić wszystkich samochodów, które na każdym kroku odbierały mowę. Bugatti Veyron, Mercedes 300 SL Gullwing, niezliczone 190 SL, Porsche 911 Carrera 2.7 RS w kilku egzemplarzach, przepiękne 993 Turbo i 993 Carrera RS, Ferrari Testarossa, Ferrari 250 Testa Rossa Scaglietti, Mercedes SLR McLaren Stirling Moss, Mercedes 190 Cosworth, Lamborghini Diablo, Lamborghini Miura, Ferrari 250 GT California SWB i wiele innych. To nawet nie jest jedna dziesiąta tego, co wypełniało halę 4.

Targi we Frankfurcie nie zasypały mnie niestworzoną liczbą premier. Nie zrobiły także wrażenia liczbą wystawców – zdecydowanie było widać brak sporej części dużych producentów. Na pomoc przyszła klasyczna motoryzacja, która obok garstki premier sprawiła, że warto było lecieć tak daleko.

Frankfurt 2019: galeria klasyków

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/18]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)