Punkt 1 - nie ma auta bez wad. Punkt 2 - jeśli auto pozbawione jest wad patrz punkt 1.
Stosunkowo często akcje serwisowe dotyczą drogich i ekskluzywnych na pozór dopracowanych i dopieszczonych samochodów. Czy faktycznie są one fabrycznie wadliwe, czy po prostu producent chce przypomnieć o sobie klientowi?
Punkt 1 - nie ma auta bez wad. Punkt 2 - jeśli auto pozbawione jest wad patrz punkt 1.
Stosunkowo często akcje serwisowe dotyczą drogich i ekskluzywnych na pozór dopracowanych i dopieszczonych samochodów. Czy faktycznie są one fabrycznie wadliwe, czy po prostu producent chce przypomnieć o sobie klientowi?
Zdania są podzielone. Mieliśmy już zaproszenia do serwisów nie tylko od Alfy Romeo(nic nowego), ale też Maserati, a nawet księcia luksusu Range Rovera. Teraz mamy kolejnego księcia, księcia prędkości - Ferrari. Firma wzywa bowiem 1,950 sztuk F430 Spider sprzedanych w latach 2005-2007 w celu naprawy usterki układu hydraulicznego podnoszącego dach.
Zdaniem National Highway Traffic Safety Administration ciepło wydobywające się z nadmiernie rozgrzanego silnika może doprowadzić do wycieku płynu z owego układu, to z kolei w konsekwencji może spowodować nawet pożar.
Nie wiadomo ile w tym prawdy i jak istotna jest ta wada - nie słyszeliśmy chyba o palących się F430. Niemniej jednak Ferrari będzie miało świetną okazję do zaprezentowania klientom nowego kabrioleta - Californi.