Sztuczki handlarzy samochodów część 6: kontakt z kupującym. Czy są uczciwi handlarze?

Sztuczki handlarzy samochodów część 6: kontakt z kupującym. Czy są uczciwi handlarze?

Autokomis
Autokomis
Źródło zdjęć: © fot. redakcja autokult
Kamil Kobeszko
19.09.2012 17:00, aktualizacja: 12.10.2022 17:00

Znamy już niemal wszystkie sztuczki handlarzy samochodów. Wiemy jak tanio kupują auta, jak je naprawiają, zarówno blacharsko jak i mechanicznie. Odkryliśmy prawdę o oszustwach w ogłoszeniach. Dziś zajmiemy się bezpośrednim kontaktem z kupującym i zastanowimy się, czy są handlarze uczciwi.

Z pozoru mogłoby się wydawać, że spotkanie z osobą handlującą samochodami to zwykła rozmowa o aucie i szczegółach transakcji. No może jeszcze negocjacja ceny. Ale tak nie jest. Zwykle sprzedający są zaprawieni w bojach i stosują mnóstwo socjotechnik, które mają skłonić kupującego do jak najszybszego nabycia samochodu. Warto znać niektóre z nich, choćby po to, aby wiedzieć z kim mamy do czynienia i jak bardzo próbuje nas oszukać.

Cel sprzedawca osiąga poprzez umiejętne przedstawienie zalet i zatajenie wad. Jeśli podczas jazdy próbnej sprzedawca od razu włącza głośno radio, to może próbuje ukryć stuki zawieszenia, czy inne niepokojące odgłosy.

Z kolei jeśli auto jest niechlujnie polakierowane lub ma inne wady lakiernicze, to sprzedawca okaże się osobą zapracowaną, która ma czas jedynie wieczorami, kiedy trzeba oglądać auto przy słabym świetle.

Większość kupujących myśli zdroworozsądkowo. Dlatego zadaje pytanie o wartości spalania. Tutaj wystarczy jedynie małe kłamstwo, aby sprawić by pojazd stał się bardziej atrakcyjny z punktu widzenia przyszłego właściciela.

Niekiedy to jednak nie wystarcza. Coraz więcej samochodów ma komputer pokładowy i wartość zużycia paliwa jest sprawdzana przez kupującego. Dlatego ostatnie kilometry przed spotkaniem z pewnością zostaną pokonane jak najdelikatniej, najlepiej po trasie. Tak, aby osiągnąć niskie, nierealne w codziennej praktyce spalanie. A później chwalić się nim do woli.

Co więcej, przy oględzinach często tworzy się atmosferę pośpiechu. Nakłania się do wpłacenia zaliczki. Wtedy już trudniej odstąpić od transakcji, gdy opadną emocje po obejrzeniu auta. Dlatego handlarze udają, że pojazdem interesuje się wiele osób. Czasem umawia się kilku kupujących na tę samą godzinę – tak aby rywalizowali ze sobą, licytując i podwyższając cenę.

Jeśli nie ma innych klientów, to stosuje się klientów podstawionych. Potrafią oni świetnie licytować cenę, oczywiście ją podwyższając. Niektórzy widząc ciekawy ich zdaniem samochód i słysząc, że ktoś właśnie chce go kupić, są skłonni zapłacić więcej.

Jednym z ciekawszych posunięć jest podstawiona osoba, które rzekomo jeździła konkretnym samochodem. Oczywiście najlepiej aby była to kobieta, osoba starsza, lekarz, prawnik lub profesor uczelniany. Według powszechnej opinii auto po takich właścicielach na pewno będzie zadbane.

Jeśli już pojazd ma usterki, które trudno ukryć, to zazwyczaj stosuje się jedną z dwóch taktyk. Pierwszą jest stawianie się jedynie w roli pośrednika, który nic nie wie o samochodzie, a tylko go sprzedaje. Stąd nie uzyskamy odpowiedzi czy i kiedy samochód miał przegląd.

W mniemaniu sprzedawcy wtedy za stan techniczny odpowiada osoba, która nim faktycznie jeździła a nie on. Drugie podejście, to podejście eksperta, który sypie jak z rękawa datami kolejnych serwisów, wymian itd. Szkoda tylko, że zazwyczaj nie znajduje to potwierdzenia w dokumentacji serwisowej.

Często, gdy auto ma trudności z zapalaniem, stosuje się rozmaite techniki by to ukryć. Jeśli nie chce zapalić na zimnym silniku lub ma tendencję do gaśnięcia, to sprzedający przed oględzinami je rozgrzewa, tłumacząc że właśnie wrócił nim np. z pracy. Z kolei jeśli nie chce zapalać na ciepłym silniku, to jazda próbna będzie tak przeprowadzona, aby wykluczyć taką ewentualność.

Warto pamiętać, że choć w całym cyklu przedstawiłem wiele rozmaitych sztuczek, stosowanych w celu omamienia kupującego, to jednak wciąż zdarzają się sprzedawcy uczciwi. To, że ktoś handluje samochodami nie oznacza, że jest oszustem.

To, że ktoś naprawia auto przed sprzedażą nie jest niczym złym. Oczywiście pod warunkiem, że przeprowadza to zgodnie z wszelkimi zasadami. Na rynku są handlarze, którzy np. specjalizują się w kupnie i naprawie aut z uszkodzonymi silnikami.

Silnik to najważniejsza część pojazdu i gdy odmawia posłuszeństwa, to resztę sprzedać można praktycznie tylko za bezcen. A przecież można taki pojazd kupić, zamontować inny, używany silnik i przywrócić do pełnej sprawności. Podobnie w przypadku kupowania aut po niższej cenie od osób nieobeznanych w samochodach i sprzedawanie drożej. To handel taki sam jak każdy inny.

Uczciwe jest np. skupowanie kabrioletów przed zimą i sprzedaż wiosną za wyższą cenę, wtedy kiedy są bardziej poszukiwane. Podobnie z youngtimer – skupowanie tych o stosunkowo niskich cenach i sprzedaż po jakimś czasie z zyskiem również wydaje się w porządku. W końcu dla jednego jest to zwykły, stary grat, a dla innego piękny klasyczny pojazd.

Handlarze sporo zyskują również w przypadku aut zaniedbanych wizualnie, za to sprawnych mechanicznie. Jest wiele form przywracania blasku pojazdom. Wiele osób zajmuje się coraz bardziej u nas popularnym autodetailingiem. W końcu auta kupuje się oczami, a wiele niedoskonałości wizualnych można usunąć tanim kosztem.

Samochód należy przede wszystkim dobrze umyć, wypolerować i nawoskować – po tych drobnych zabiegach już jest kilka procent droższe i sprzeda się zdecydowanie szybciej.

Do tego należy zająć się wnętrzem – odkurzyć, wyprać tapicerkę i ponaprawiać zużyte gałki zmiany biegów czy kierownicę. Zarabianie na odnawianiu aut pod sprzedaż nie jest niczym złym. To po części nawet pożyteczne, bo inaczej wiele aut szybko skończyłoby na złomowiskach, a tak zawsze pojeżdżą te kilka lat dłużej.

Handel samochodami od zawsze był opłacalny. Sam w sobie nie jest niczym złym, pod warunkiem przestrzegania pewnych zasad. Niestety często pokusa szybkiego zysku jest zbyt wielka i stąd tak wiele oszustw w tym zakresie. Zwłaszcza, że większość z nich trudno udowodnić, a brak konsekwencji prawnych jeszcze bardziej zachęca np. do cofania liczników.

Jednak warto pozostać przy uczciwych metodach. Na obrocie autami i tak można dobrze zarobić, a przy tym uratować pojazdy od zniszczenia i podarować im drugie życie. A przy uczciwym handlowaniu nie mieć na sumieniu ludzkiego zdrowia i życia, bo przecież niechlujnie naprawiane auta mogą stać się przyczyną wypadku.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)