Kia K8 debiutuje jako odważny sedan. Szkoda, że nie u nas

Kia K7 przeszła facelifting. Zmiany są na tyle poważne, że Koreańczycy postanowili podkreślić je nową nazwą. Zamiast K7 jest K8 - odważny reprezentant klasy wyższej.

Auto zyskało charakterystyczny przód znany z innych nowości Kii. Wąska atrapa chłodnicy i pionowe reflektory sprawiają, że K8 prezentuje się bardzo nowocześnie. Trzeba przyznać, że zmieniony front nieźle komponuje się z dynamiczną linią sedana i minimalistycznym tyłem wykończonym szeroką listwą świetlną.

Wrażenie robią też detale w postaci felg o ciekawym wzorze, przetłoczeń w okolicy progów czy wlotów powietrza w zderzakach. Na uwagę zasługuje również fakt, że Kia zrezygnowała z udawanych końcówek wydechu.

Wnętrze zdecydowanie nadąża za nadwoziem. Jest minimalistyczne, lecz luksusowe zarazem. Ukryte nawiewy idą w parze z dużymi wyświetlaczami zegarów i multimediów, a fotele kuszą ciekawymi przeszyciami. Kia obiecuje też szlachetniejsze materiały i lepsze wykończenie. A co z silnikami?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bazowa wersja trafia na koreański rynek z 2,5-litrową jednostką o mocy 198 KM. Opcjonalnie dostępne jest 3,5-litrowe V6 generujące 300 KM. Co ciekawe, można je sparować także z napędem na cztery koła. Interesującym wariantem wydaje się także odmiana 3,5 LPI zasilana gazem. Ostatnia na liście jest natomiast hybryda plug-in oparta na benzynowym 1,6.

Najlepsze z europejskiego punktu widzenia wydają się jednak ceny. Bazowa odmiana K8 kosztuje w Korei równowartość 110 tys. zł, a najbogatsze wydanie to wydatek równy 150 tys. zł. Pozazdrościć.