Podczas testów na torze Phillip Island, jeden ze sportowców - Troy Corser przeżył dziwny wypadek. Podczas jazdy z prędkością około 230 km/h uderzył w lecącego ptaka. Jak stwierdził później cudem udało mu się utrzymać równowagę i uniknąć zderzenia z bandami.
Podczas testów na torze Phillip Island, jeden ze sportowców - Troy Corser przeżył dziwny wypadek. Podczas jazdy z prędkością około 230 km/h uderzył w lecącego ptaka. Jak stwierdził później cudem udało mu się utrzymać równowagę i uniknąć zderzenia z bandami.
Troy Corser należacy do teamu BMW testował BMW S1000RR. Wszystko szło zgodnie z planem, a sportowiec miał czas, by wyrobić sobie zdanie o motocyklu i jego możliwościach. Powiedział później prasie, że S1000RR jest najlepszym motocyklem, jaki miał okazję sprawdzać na torze.
W pewnym momencie jednak doszło do dziwnej sytuacji. Jadąc prawie 230 km/h Corser uderzył ramieniem w lęcącego ptaka. Impet uderzenia sprawił, że jedna z dłoni oderwała się od manetki, a on sam tracił kontrolę nad maszyną. Zbliżał się też do bandy. Na szczęście motocyklista zapanował nad jednośladem BMW i uniknął wypadku. Lekarze doradzili, by dla bezpieczeństwa zakończył tą sesję na torze.
- *Widziałem tego ptaka. Gdy się do niego zbliżałem, myślałem, że odleci albo zejdzie z toru, a on zrobił coś nieprzewidzianego, bo zaczął lecieć wprost na mnie. Uderzenie było bardzo silne - tłumaczy Corser. - Myślę, że miałem szczęście, że nie odniosłem poważnego wypadku, a moja kontuzja jest niegroźna. Cudem udało mi się pozostać na motocyklu i złapać równowagę. *