Testy Nissana LEAF miały miejsce w całej Polsce© materiały prasowe

Electric Explorer African Challenge 2018. Z Afryki do Polski… autem elektrycznym!

Mateusz Lubczański
13 października 2017

Polski podróżnik, Arkady Paweł Fiedler, po raz kolejny zamierza pokonać Afrykę. Tym razem na Czarnym Lądzie pojawi się w elektrycznym Nissanie LEAF. Jako pierwszy człowiek na świecie zamierza przejechać ten kontynent w aucie na prąd. Co go podkusiło do podjęcia takiej próby?

Mateusz Lubczański: Arkady, wybierasz się do Afryki, ale nie będzie to Twoja pierwsza wizyta na tym kontynencie za kierownicą samochodu.

Arkady Paweł Fiedler: To prawda. Przejechałem maluchem łącznie 16 tys. kilometrów z północy na południe, głównie wschodnią Afryką. Jeździłem też po Azji, tam pokonałem nieco więcej, bo dokładnie 22 707 kilometrów.

M.L.: Teraz zmieniasz auto. To już nie Maluch, a samochód elektryczny. Jaki to pojazd i dlaczego go wybrałeś?

A.P.F.: Teraz idę w innym kierunku, przeskakuję z motoryzacji klasycznej w przyszłość. Jadę Nissanem LEAF-em z 2017 roku z baterią o pojemności 30 kWh, tym razem z południa Afryki na północ, zachodnią stroną. Zacznę w Kapsztadzie, przejadę do Maroka, później będę starał się przedostać do Europy i dalej na kołach przez Europę Zachodnią do Polski.

Ekipa rusza w trasę w lutym 2018 roku
Ekipa rusza w trasę w lutym 2018 roku© materiały prasowe

M.L.: Skąd taki pomysł?

A.P.F.: Mam podróże we krwi, wychowałem się w domu podróżnika, mojego dziadka, Arkadego Fiedlera. Bardzo lubię też jeździć samochodem, to taka moja druga pasja. Staram się je połączyć z odkrywaniem świata. Kusi mnie to, co nieznane. Elektryczne samochody to jeszcze nowość, obserwuję od jakiegoś czasu, jak się rozwijają. Doszedłem do wniosku, że chciałbym przekonać się, jak taki samochód sprawdzi się w warunkach afrykańskich. Stąd pomysł, by przejechać jako pierwszy ten kontynent pojazdem elektrycznym.

M.L.: Nissan LEAF był swego rodzaju pionierem w klasie elektryków. Ile twój egzemplarz przejedzie na jednym ładowaniu?

A.P.F.: Auto pokona nawet 250 kilometrów. Testuje je cały czas i jestem w stanie uzyskać taki wynik, jeżdżąc oszczędnie. To mi w zupełności wystarczy. Trasę planuję podzielić na odcinki o długości 150 kilometrów dziennie. Później trzeba będzie znaleźć infrastrukturę do ładowania tego samochodu, mając jeszcze jakąś rezerwę. Skupiłem się na Nissanie, bo jest to sprawdzona konstrukcja. Na tak trudną wyprawę trzeba wybrać się samochodem solidnym.

Nissan LEAF jest jednym z najpopularniejszych samochodów elektrycznych w Europie
Nissan LEAF jest jednym z najpopularniejszych samochodów elektrycznych w Europie© materiały prasowe

M.L.: Czy nie sądzisz, że taka rezerwa może Ci nie wystarczyć? Okoliczności będą się różnić od treningów w Polsce, a z infrastrukturą do ładowania jest problem nawet u nas, co dopiero w Afryce.

A.P.F.: Uczę się tego samochodu, odbyłem podróż wzdłuż granicy wschodniej. Specjalnie wybrałem ten region właśnie dlatego, że brakuje tam infrastruktury. Musiałem sprawdzić, jak radzić sobie z ładowaniem auta, gdy nie ma do tego warunków ani szybkiej ładowarki. Czerpiąc z doświadczeń, myślę, że uda mi się znaleźć odpowiednie źródło energii. Dalej jednak będzie to wyzwanie! Liczę na pomoc lokalnych mieszkańców i policji. Z pewnością będą zainteresowani technologią, która jest dla nich jeszcze obca.

M.L.: Kto pomaga Ci zorganizować wyprawę?

A.P.F.: Współpracuję oczywiście z Nissanem, pomaga też marka Greenway która odpowiedzialna jest za sieć ładowarek w Polsce. W trakcie podróży będę też tworzył film pełnometrażowy obrazujący tę podróż, więc przyda się pomoc firmy Fotojoker. Zaangażowała się, po raz kolejny zresztą, firma Oponeo.

Sukces w ładowaniu auta zależy w znacznej mierze od współpracy z lokalną społecznością.
Sukces w ładowaniu auta zależy w znacznej mierze od współpracy z lokalną społecznością.© materiały prasowe

M.L.: Nakręcenie filmu to nie lada wyzwanie. Chyba nie jedziesz sam?

A.P.F.: Będzie towarzyszył mi fotograf i operator w jednej osobie, który będzie dokumentował tę podróż z perspektywy pasażera – Albert Wójtowicz.

M.L.: Po raz kolejny zawitasz w Afryce. Czy jest jakaś sytuacja, której boisz się najbardziej? Oprócz tego, że zabraknie Ci prądu.

A.P.F.: Strach zawsze towarzyszy takim podróżom. Niezależnie czym bym się poruszał – samochodem elektrycznym czy zwykły pojazdem, wiele wyzwań pozostaje niezmiennych. Przede mną trudne drogi, przekraczanie granic jest bardzo problematyczne, zwłaszcza ze względu na oficjeli. Afryka to również choroby. Wachlarz niebezpieczeństw jest więc bardzo szeroki.

Wnętrze Nissana LEAF. Tutaj Arkady spędzi sporo czasu w nadchodzących miesiącach.
Wnętrze Nissana LEAF. Tutaj Arkady spędzi sporo czasu w nadchodzących miesiącach.

Arkady Paweł Fiedler i Albert Wójtowicz wyruszą w lutym 2018 roku trasą z Kapsztadu do Europy, wzdłuż Afryki Zachodniej, przez Republikę Południowej Afryki, Namibię, Angolę, Demokratyczną Republikę Konga, Kongo, Gabon, Kamerun, Nigerię, Benin, Burkina Faso, Mali, Senegal, Gambię, Mauretanię i Maroko, a następnie przez zachodnią Europę, aż do Polski.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)