Pisk opon, zapach spalonej gumy i dym, który zostaje za maszyną po starcie. Szybka, agresywna jazda motocyklem nad którym kierowca ma całkowitą kontrolę. Uczucie jakby było się kolejnym Mad Maxem - królem szosy, a wszystko to za niecałe 30 000 zł. Oto właśnie Triumph Street Triple R.
Pisk opon, zapach spalonej gumy i dym, który zostaje za maszyną po starcie. Szybka, agresywna jazda motocyklem nad którym kierowca ma całkowitą kontrolę. Uczucie jakby było się kolejnym Mad Maxem - królem szosy, a wszystko to za niecałe 30 000 zł. Oto właśnie Triumph Street Triple R.
Adam Waheed - amerykański dziennikarz motoryzacyjny otrzymał zadanie przetestowania nowego modelu koncernu Triumph. Test odbywał się między innymi na krętych drogach Kalifornii. Jakie są jego wrażenia z jazdy?
Ważnym elementem, na jaki Waheed zwrócił uwagę podczas jazdy jest pełna kontrola nad maszyną. Triple R jest motocyklem klasy średniej, napędzany silnikiem o pojemności 675 cm3. Silnik ten pochodzi z jednośladu Daytona 675 Supersport. Ten zabieg okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ w zależności od stylu preferowanej jazdy nowy Triumph potrafi być bardzo ostrą szybką maszyną jak i gładką w prowadzeniu. 90 koni mechanicznej zapewnia aż nadto mocy, a 6-biegowa skrzynia biegów pracuje bez problemów.
Triple R otrzymał identyczną ramę jak tegoroczna Daytona. Poprzedni model Triumpha był chwalony za świetne hamulce, jednak nowy model posiada udoskonalone hamulce, które zapewniają szybkie zatrzymanie nawet podczas wyjątkowo "awaryjnych sytuacji". Kokpit jest mieszaniną starego i nowego stylu (posiada między innymi aluminiowe wykończenia). Popracowano również nad zawieszeniem - poprawiła się stabilność nawet podczas bardzo szybkiej jazdy.
W porównaniu do motocykli Supermoto Triple R wydaje się być mały, jednak taki efekt jest zamierzony. Nowy Triumph jest smukłym, lekkim motocyklem z dużą ilością mocy. Dzięki świetnemu zawieszeniu i hamulcom kierowca czuje się panem drogi. Współczesnym Mad Maxem.
Źródło: motorcycle-usa.com