Wszystko jest względne - czyli o tym, jak średniej wielkości SUV z USA w Europie staje się ogromny

Wszystko jest względne - czyli o tym, jak średniej wielkości SUV z USA w Europie staje się ogromny

Błażej Żuławski
1 kwietnia 2019

Ford Edge przeszedł lifting. I dla wielu z was powinna to być dobra wiadomość. Teraz już na prawdę ciężko będzie znaleźć jakiś argument, dla którego na tej rynkowej "półce" można chcieć sięgnąć po jakiś inny model.

Zacznijmy od najważniejszego. W sprzedaży znajduje się parę SUV'ów kosztujących 170-230 tys. które są mniej więcej podobnej wielkości co Edge. Mają porównywalną ilość miejsca w środku, podobny bagażnik, lub oferują coś czego ten samochód nie ma, czyli możliwość usadzenia w tymże bagażniku dwójki naszych dzieci - bo czasem lepiej jest, gdy siedzą one w innej strefie czasowej niż my. Możliwość, która jest zupełnie, jak ta droga opcja w telewizorze QLED, którą dobrze mieć, ale z której nigdy nie korzystamy.

Vignale - najbogatsza wersja wyposażenia Forda Edge
Vignale - najbogatsza wersja wyposażenia Forda Edge© Fot. Filip Blank

Są też takie, które kosztują mniej niż Ford. Jeśli o cenę i przestrzeń chodzi, ogromny, jak na warunki europejskiego miasta, Edge - uważany w stanach za SUV'a "Mid-Size" czyli średniej wielkości - ma na rynku kilku solidnych konkurentów. Głownie czeskich lub koreańskich. Oczywiście ta konkurencja jest względna, ale o tym za chwilę.

Bo tak naprawdę Edge jest od nich wszystkich większy. Jeśli zmierzyć przestrzeń w środku i wymiary zewnętrzne, można by go właściwie potraktować jako bardziej "budżetowego" konkurenta większych, pochodzących z Bawarii czy Badenii-Wirtembergii, niemieckich SUV'ów klasy premium. I choć stwierdzenie to może brzmieć, jakby było nieco naciągane - bo owszem, to jednak inna klasa pojazdu (ale także inna cena zakupu) - nie znaczy to jednak, że jest ono nieprawdziwe czy, że Edge to kiepski samochód. Jest wręcz odwrotnie, jest zaskakująco dobry!

Konkurenci mogą być wejściowo tańsi. Mogą mieć większą przestrzeń załadunkową przy złożonych siedzeniach (w Edge'u jest to odpowiednio 800 l. dla rozłożonych i 1688 l. dla złożonych siedzeń). Mogą mieć wnętrze, które bardziej przypadnie wam do gustu, ale gdy przyjdzie do samej jazdy... niewielu z nich oferuje podobny poziom komfortu (różnego rodzaju) a także, nieuchwytnej i trudnej do zdefiniowania tzw. "przyjemności z prowadzenia".

Niewielu daje też tak bogate wyposażenie już w standardzie. Jasne - wejściowo konkurenci mogą być tańsi, ale jeśli będziemy chcieli, by na ich pokładzie znalazły się wszystkie te gadżety, jakie Ford oferuje w standardzie, nawet najtańszym Edge'u - a mówimy tu nie tylko o rzeczach, które wpływają na komfort jazdy, ale też o systemach bezpieczeństwa itp. - różnica w cenie szybko się wyrówna i nie będzie już tak zauważalna.

Opcjonalny, audiofilski zestaw Hi-Fi B&O Play
Opcjonalny, audiofilski zestaw Hi-Fi B&O Play

Tak, jak w tytule - wszystko jest względne. Czy rzeczywiście tak często potrzebujemy pełnej przestrzeni załadunkowej, jaką oferuje nasze auto? Czy rzeczywiście kupujemy tańszy samochód, gdy tak naprawdę kupujemy samochód gorzej wyposażony? Na czym oszczędzamy? Na własnym bezpieczeństwie i zdrowiu czy na tym, jak komfortowo i w jak miłych warunkach będziemy podróżowali? Można by tak wymieniać w nieskończoność. Ale zamiast to robić... lepiej się skupić na bezsprzecznych zaletach Edge'a.

To Ford, więc jeździ lepiej niż konkurencja

Chociaż pochodzący z USA Edge nie jest samochodem najlżejszym (kto widział "Supersize Me" nie powinien się temu dziwić), to inżynierowie Ford of Europe dostosowali układ jezdny największego europejskiego SUV'a Forda do warunków drogowych starego kontynentu. To oznacza, że nastawy zawieszenia (zarówno z przodu jak i z tyłu układ wielowahaczowy) zachęcają do aktywniejszej jazdy. Duży i ciężkawy Edge jest więc wyjątkowo zwinny i ochoczo podąża za ręką dobrze maskując swoje gabaryty i jakby "kurcząc się" wokół kierowcy.

Zawieszenie jest podatne i jak na SUV'a przystało ma spory skok, należy więc spodziewać się pewnego rodzaju przechyłów spowodowanych przemieszczaniem się masy podwyższonego środka ciężkości z lewej na prawą i vice versa - ale nie odbywa się to w nieprzyjemny sposób. Przede wszystkim ze względu na szybkie i wyraźne informacje zwrotne, jakie podwozie przekazuje kierowcy. Pomaga też świetny, adaptacyjny układ kierowniczy (opcjonalne dwa ustawienia: normal i sport), który dostosowuje reakcje samochodu zależnie od prędkości i wkładu, jaki dostarczamy ułatwiając płynną, szybką jazdę, gdy droga staje się kręta lub manewry, gdy jedziemy powoli - byśmy np. parkując w mieście nie musieli się ślimaczyć.

Gdy droga staje się kręta Edge pokazuje swoją europejską stronę
Gdy droga staje się kręta Edge pokazuje swoją europejską stronę© Fot. Filip Blank

Napęd na cztery koła Edge ma w standardzie. Nawet gdy nawierzchnia staje się śliska mamy więc gwarancje odpowiedniej trakcji - pod warunkiem, że w zakręcie nie przestraszymy się i nie wciśniemy nagle hamulca - wtedy żaden napęd nas nie uratuje. W razie czego, oczywiście, na straży czuwają ABS i ESP - co w XXI w. nie powinno nikogo dziwić. Dla tych, którzy lubią mieć kontrolę nad tym jaka ilość mocy (240 KM) i momentu obrotowego (500 NM) trafia na koła, ważne będzie to, że 8-biegową, automatyczną skrzynią biegów można sterować łopatkami umieszczonymi za kierownicą.

To taka typowo europejska cecha Edge'a, bo choć w części Kalifornii kręte drogi w górach równają się z najtrudniejszymi, alpejskimi przełęczami, to żaden Amerykanin, który posiada takiego SUV'a nie będzie nigdy zmieniał biegów ręcznie. Najprawdopodobniej nawet nie wie, że w samochodach mówiąc ogólnie "są jakieś biegi". Podsumowując - wśród tej wielkości SUV'ów, w tym przydziale cenowym ze świecą szukać można drugiego takiego. Duży Ford nie zwiedzie nas bowiem, gdy po długiej trasie prowadzącej przez autostradowe niziny wreszcie wiedziemy w krainę zakrętów.

Lifting przodu objął m.in zmianę wielkości grilla, wprowadzenie świateł wykonanych w technologii LED i przeprojektowanie zderzaka i halogenów
Lifting przodu objął m.in zmianę wielkości grilla, wprowadzenie świateł wykonanych w technologii LED i przeprojektowanie zderzaka i halogenów© Fot. Filip Blank

Jest przy tym świetnie wyposażony i wygodny

OK. Trudno żeby wersja Vignale (nazwa przedwojennego, włoskiego budowniczego luksusowych nadwozi, do której prawa zakupiła firma Ford - oznaczająca dziś najbogatszą wersję wyposażenia modeli marki) była wykonana w sposób spartański, ale tak czy siak kabina Edge'a jest daleka od typowej amerykańskiej tandety - kto siedział kiedyś w samochodzie przeznaczonym wyłącznie na tamtejszy rynek wie o czym mówię.

Plastiki nie są tanie, twarde czy źle spasowane. Wszystko jest solidne i miłe w dotyku, a rodzajów materiałów, z którymi można haptycznie obcować jest tyle, że nie jest też... nudno. Bezpowrotnie minęły czasy, gdy słowo "Ford" było synonimem morza czarnego czy szarego plastiku we wnętrzu. Teraz nasze oko cieszą wstawki z chromu i włókna węglowego, różne kolory tworzywa (konsola centralna w moim samochodzie była np. w kolorze nadwozia co zauważyłem dopiero w słońcu). W tym upiorny obowiązkowy ostatnio, czarny lakier fortepianowy, który choć pięknie wygląda ciężko doczyścić z odcisków palców.

Lifting objął również wnętrze Edge'a
Lifting objął również wnętrze Edge'a© Fot. Filip Blank

W wersji Vignale efekt jakości rodem z droższych aut wzmacnia miękka skóra o strukturze przeszyć przypominającej wygląd plastra miodu. Poza tym jest chłodna, gdy jest za gorąco (dzięki wentylacji foteli); ciepła, gdy na zewnątrz panuje mróz (to zasługa trzystopniowego podgrzewania). W mroźny poranek także kierownica rozgrzeje nasze zmarznięte dłonie. Aha - funkcje chłodzenia i grzania nie działają jednocześnie. Sprawdzałem. Nie wiem po co.

Poza tym wszystko co w Edge'u wpada w ręce lub pod palce kierowcy wzbudza zaufanie. Czy jest to mięsista, gruba kierownica czy masywne pokrętło regulacji głośności czy... nowy wybierak zmiany biegów automatycznej skrzyni - również w kształcie okręgu. Dzięki jego wprowadzeniu i rezygnacji z tradycyjnej wajchy, w sporawym schowku, u początku tunelu środkowego, znalazło się miejsce na ładowarkę indukcyjną smartfona (a obok dwa porty USB, z którego jeden synchronizuje system multimedialny SYNC-3 z naszym telefonem z pomocą Android Auto™, Apple CarPlay™ czy MirrorLink™).

Nowy wybierak  skrzyni biegów początkowo, przy manewrach wymaga przyzwyczajenia
Nowy wybierak skrzyni biegów początkowo, przy manewrach wymaga przyzwyczajenia© Fot. Filip Blank

Synchronizacja z telefonem i możliwość obsługi wybranych aplikacji, takich jak mapy, spotify czy... erm... czytanie wiadomości sms, które w przypadku Iphone'a działa tylko w języku angielskim (prześmieszne jest podejmowanie prób zrozumienia polskiego przez Siri) to wszystko, to dzisiaj standard. Ważniejsze jest to, że oprócz tego, Edge sam w sobie ma wiele funkcji z zakresu tzw. "łączności" dzięki wbudowanemu modemowi Ford PassConnect.

Dzięki niemu samochód staje się mobilnym punktem Wi-Fi nawet dla dziesięciu podłączonych do niego urządzeń. Dzięki temu ma także dostęp do informacji dotyczących natężenia ruchu na trasie (funkcja Live Traffic) i potrafi podpowiedzieć nam jak ominąć korki, albo odnaleźć najbliższą stacje benzynową czy kawiarnie - w razie wypadku automatycznie wezwie pomoc. Korzystanie z modemu jest przez pierwsze dwa lata zupełnie darmowe - także za granicą.

Z tyłu zniknął długi pasek świetlny przecinający tylną klapę - zmiast niego pojawił się czarny lakier fortepianowy
Z tyłu zniknął długi pasek świetlny przecinający tylną klapę - zmiast niego pojawił się czarny lakier fortepianowy© Fot. Filip Blank

Jeszcze bardziej efektowna jest współpraca tego modelu z aplikacją na smartfony FordPass. Dzięki niej zyskujemy dodatkowe narzędzie kontroli nad naszym autem. Możemy sprawdzić gdzie jest, ile powietrza ma w oponach i ile paliwa w baku. Zdalnie możemy je otworzyć i zamknąć - nawet jeśli pozostaje poza zasięgiem kluczyka - a nawet włączyć i wyłączyć silnik. Tym samym możemy umożliwić dostęp do naszego samochodu osobie trzeciej, gdy my jesteśmy np. za granicą i nie możemy przekazać żadnego kluczyka z kompletu, bo nie mamy jak. Aplikacja FordPass potrafi też kilka innych rzeczy - np. na zatłoczonym parkingu znajdzie wolne miejsce - magia!

Z Edgem żyje się przyjemniej. Klapa bagażnika automatycznie otwiera się nie tylko za podwójnym naciśnięciem przycisku na pilocie, ale także kiedy przesuniemy nogą przed czujnikiem znajdującym się pod zderzakiem - ułatwienie w sytuacji, gdy kluczyk mamy w kieszeni, a w rękach dwie torby zakupów. Wnętrze doświetlone może być opcjonalnym, panoramicznym szklanym dachem, a o wrażenia akustyczne dba nie tylko świetny zestaw audio B&O Play - z możliwością odtwarzana dźwięku Surround - ale także aktywna redukcja szumów, identyczna do tej, która oferują drogie słuchawki - a dla mnie cisza i wygoda + dobrej jakości muzyka = luksus.

Wygodne i ładne - siedzenia w Edge Vignale
Wygodne i ładne - siedzenia w Edge Vignale© Fot. Filip Blank

Jest też super bezpieczny i pomocny, jeśli można to tak określić...

Na koniec refleksja osobista - też o względności - jako dziennikarzom motoryzacyjnym często wydaje nam się, że nasi czytelnicy myślą podobnie co my. Według nas rzeczy takie, jak wspomniany wcześniej "transfer mas", dobór sztywności sprężyny czy kąta wyprzedzenia sworznia zwrotnicy są istotnymi elementami, wokół których podejmuje się decyzje zakupową dotyczącą danego modelu. Nic bardziej mylnego.

Bliżej prawdy jest pewnie to, że wielu kierowców nie przepada za czynnością prowadzenia. Jest ona dla nich źródłem niepotrzebnego stresu. Nie lubią zmieniać pasów, bo nie są pewni czy widzą coś w lusterkach. Nie lubią skręcać w lewo, bo nigdy nie są pewni kiedy jest dobry moment. Cały czas mają wrażenie, że w coś wjadą (np. przy manewrach) albo, że ktoś wjedzie w nich - bo przecież reszta użytkowników drogi to agresywni maniacy. Od odpowiedniego skoku amortyzatora ważniejsze jest dla nich to czy samochód ma schowek, do którego zmieści się butelka 2,25 l. z gazowanym brązowym napojem zrobionym z cukru (do Edge'a się zmieści - w podłokietnik).

Ładowarka Indukcyjna i dwa porty USB
Ładowarka Indukcyjna i dwa porty USB© Fot. Filip Blank

Dlatego samochody coraz częściej pomagają nam w czynnościach, które mogą sprawiać nam trudność lub w sytuacjach, w których możemy stwarzać zagrożenie lub być ofiarą błędów innych. Nie inaczej jest z SUV'em Forda, który posiada szereg systemów ułatwiających prowadzenie i sprawiających, że za jego kierownicą jesteśmy po prostu chronieni. Od wypadków, stłuczek, obcierek parkingowych i drobnych błędów własnych związanych np. z tym, że przez trzy sekundy coś nas rozproszy.

Edge ostrzega przed pojazdami znajdujacymi się w martwym polu lusterek. Sam trzyma się pasa ruchu lub ostrzega nas przed nieumyślnym jego opuszczeniem. Jego adaptacyjny tempomat sam utrzymuje odległość do poprzedzającego nas pojazdu i sam zahamuje do zera (także awaryjnie, lub wspomagając awaryjne hamowanie) jeśli pojazd ten się nagle zatrzyma. A potem sam ruszy i rozpędzi się do zadanej mu uprzednio prędkości. Ponad to sam przeczyta, jaka prędkość jest na danym odcinku drogi dozwolona i w razie czego nie pozwoli jej przekroczyć. Nie pozwoli też, dzięki Roll Stability Control, by samochód wywrócił się na dach. A w razie sytuacji podbramkowej nadmucha tylne pasy, by siła uderzenia była jeszcze bardziej rozproszona i sam wezwie pomoc.

Ile Edge'ów zmieści się do jednego takiego kontenera?
Ile Edge'ów zmieści się do jednego takiego kontenera?© Fot. Filip Blank

W manewrach też będzie pomocny. Ostrzeże o jadącym prostopadle, niewidocznym pojeździe zbliżającym się do nas, podczas gdy cofamy np. z miejsca parkingowego (wyszukaliśmy je wcześniej za pomocą FordPass). Potrafi też za nas sam zaparkować. Dziś, gdy coraz częściej organizacja ruchu w miastach wymaga od nas umiejętności parkowania równoległego tyłem, Edge przychodzi kierowcom, którym sprawia to problem, na pomoc. Parkowanie prostopadłe też wykona za nas. W pełni automatycznie.

Jaki jest więc Edge? Ten średniej wielkości, amerykański SUV, który w Europie jest na tyle duży, że wymyka się klasyfikacjom klasowym? Otóż jest w pełni dostosowany do naszych europejskich realiów drogowych i oczekiwań europejskich klientów - po liftingu, jaki obecnie przeszedł jeszcze lepiej niż wcześniej.

Ciężko więc znaleźć argument, dla którego Edge nie powinien znajdować się na "shortliście" (wybaczcie amerykanizm) każdego kto rozważa zakup samochodu tej wielkości i tego typu - amerykanie jak mało kto rozumieją pojęcie "jakości do ceny". W przypadku Edge'a dostajemy za swoje złotówki na prawdę dużo samochodu. Jeśli wiec miałbym do oceny Edge'a zastosować, zgodnie z tytułem tego artykułu, kryterium skali, mógłbym śmiało powiedzieć, że jest to po prostu... kawał auta.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/40]

Artykuł powstał we współpracy z marką Ford

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (15)