VW pracuje nad małym autem elektrycznym. Ma odpowiedzieć na potrzeby świata po pandemii

VW pracuje nad małym autem elektrycznym. Ma odpowiedzieć na potrzeby świata po pandemii

Volkswagen up! Concept (fot. Volkswagen)
Volkswagen up! Concept (fot. Volkswagen)
Mateusz Żuchowski
07.05.2020 07:51, aktualizacja: 13.03.2023 13:13

Pandemia koronawirusa zmieni świat. Przewiduje się, że wzrośnie niechęć do komunikacji miejskiej, a mieszkańcy europejskich miast zmienią autobusy i metro na własne cztery kółka. Volkswagen wyjawił nam, że już pracuje nad modelem, który ma stanowić odpowiedź na te nowe realia.

Podczas warsztatów z dziennikarzami Klaus Bischoff, dyrektor działu designu Grupy Volkswagen, wypowiedział być może nieopatrznie, choć z całkowitą pewnością, zaskakujące zdanie. Na pytanie o to, ile trwałoby zaprojektowanie i zbudowanie teraz od podstaw małego samochodu elektrycznego, który byłby odpowiedzią na wyzwania nadchodzące po pandemii koronawirusa, Niemiec niespodziewanie odpowiedział: "My już takie auto budujemy".

By mieć pewność, że się nie przesłyszałem, w kolejny dzień po tej rozmowie poprosiłem o potwierdzenie tego stanowiska przez Volkswagena. Rzecznik z centrali w Wolfsburgu przyznał mi, że koncern rzeczywiście pracuje nad modelem elektrycznym mniejszym od ID.3 - kompaktowego auta, które zgodnie z planem ma się pojawić w salonach już w te wakacje.

Klaus Bischoff, szef designu Grupy Volkswagen (fot. Volkswagen)
Klaus Bischoff, szef designu Grupy Volkswagen (fot. Volkswagen)

Miejski elektryk od Volkswagena: co wiemy do tej pory

Informacja ta zbiega się w czasie z nieoficjalnym doniesieniem, jakoby z prac nad podobnym projektem wycofał się Seat. Hiszpańska marka od kilku miesięcy rozwijała zupełnie nową, w pełni elektryczną konstrukcję, która miała być następcą dla modeli Volkswagen up!, Skoda Citigo i Seat Mii. Samochód ten miał powstać we współpracy z najnowszym dodatkiem do Grupy Volkswagen, chińską firmą JAC.

Można przypuszczać, że niemiecka część koncernu przejęła dowodzenie nad projektem z szeregu powodów. Po pierwsze z Seata odszedł ceniony prezes Luca de Meo, którego doświadczenie w zarządzaniu i determinacja w propagowaniu elektrycznego napędu na ulicach miast miały być zapewne kluczowymi czynnikami wpływającymi na powodzenie tego przedsięwzięcia.

Po drugie Seat nawiązał współpracę z bratnią marką w ramach przygotowania się do wejścia na chiński rynek w 2021 roku. Jednak po bardzo dobrym przyjęciu w tym kraju marki Jetta, pod którą sprzedawane są tam lekko zmodyfikowane seaty, debiut hiszpańskiej marki w tej części świata został przesunięty na bliżej nieokreśloną przyszłość.

W ten sposób Volkswagen dostał w schedzie projekt, który nagle nieoczekiwanie nabrał bardzo dużego znaczenia. Wielu ekspertów wskazuje, że nawet po skończonej pandemii w krajach europejskich będziemy mieli do czynienia z kulturową zmianą i ograniczonym zaufaniem do przebywania w miejscach publicznych, w tym środkach komunikacji miejskiej.

Trend ten ma z kolei zwiększyć popularność małych samochodów miejskich. By osiągnąć sukces na tym polu, Volkswagen musi jednak przełamać dwa niesprzyjające trendy: dotychczas małe zainteresowanie europejskich klientów do modeli z segmentu A, czyli najmniejszych aut miejskich, oraz małe własne sukcesy w tej części rynku.

Tym razem niemiecki koncern ma po swojej stronie mocny argument: płytę podłogową MEB przeznaczoną dla samochodów elektrycznych, która, przy planowanej (czyt. wielkiej) skali produkcji ma zapewnić konkurencyjnie niskie koszty wytwarzania. Nowy model, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa zostanie nazwany ID.1, będzie wsparty na pomniejszonej wersji tej platformy, która roboczo jest określana jako "MEB Entry". Model ten będzie miał więc też odpowiednio mniej pojemny akumulator (zapewne o pojemności rzędu 24-36 kWh), tak by zachować konkurencyjność na tle rywali pokroju BMW i3 oraz Hondy e.

Volkswagen już w 2011 roku zaprezentował odważną wizję miejskiej mobilności prototypem NILS (fot. Volkswagen)
Volkswagen już w 2011 roku zaprezentował odważną wizję miejskiej mobilności prototypem NILS (fot. Volkswagen)

Bischoff zauważa, że korzystanie z płyty podłogowej przeznaczonej dla pojazdów elektrycznych daje im znaczną przewagę. Pytany o to, czemu Volkswagen nie poszedł na przykład drogą Peugeota czy Volvo, które budują swoje zeroemisyjne modele jako kolejne wersje zwykłych aut, projektant twierdzi, że to odpuszczanie "szansy jednej na całe życie, by zmienić wygląd aut i sposób ich obsługi". Nowa płyta podłogowa, dodał, "daje nam możliwość zupełnie nowego podejścia do tego, czym volkswagen jest i jak ma wyglądać. Zyskujemy na tym wielkie korzyści: niewielkie wymiary zewnętrzne połączone z dużą kabiną i w pełni cyfrową architekturę dostosowaną do nowych realiów technologicznych".

Paradoksalnie nieoceniona dla Niemców może okazać się pomoc chińskiej części koncernu. JAC ma już duże doświadczenie w budowie aut elektrycznych, także tych o najmniejszych rozmiarach. Chińska firma od dwóch lat prowadzi na rodzimym rynku wespół z Volkswagenem markę kompaktowych samochodów elektrycznych Sol.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)