Następna Bestia z napędem elektrycznym? Wspomniał o tym Joe Biden

Następna Bestia z napędem elektrycznym? Wspomniał o tym Joe Biden

Z daleka Bestia może wydawać się zwykłą limuzyną. Jednak nią nie jest.
Z daleka Bestia może wydawać się zwykłą limuzyną. Jednak nią nie jest.
Źródło zdjęć: © JOSE LUIS MAGANA/AFP/East News
Tomasz Budzik
20.05.2021 09:34, aktualizacja: 10.03.2023 15:46

Niewykluczone, że najbezpieczniejsze auto świata, czyli reprezentacyjna limuzyna prezydenta USA, w swojej następnej odsłonie będzie zelektryfikowana. Taki pomysł miał pojawić się ze strony samego Joego Bidena.

Jak na swoim kanale w Twitterze poinformował Eamon Javers, uznany korespondent CNBC zajmujący się sprawami ekonomii i polityki, następne wcielenie Bestii może być zelektryfikowane. Zapytana o to rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że prezydent USA rozmawiał o takiej ewentualności i jest to dla niego ważnym celem. Taką deklarację rzeczniczka złożyła po tym, jak Joe Biden oglądał elektrycznego pickupa forda f-150 lightning.

Co w praktyce może oznaczać ta deklaracja? Elektryfikacja limuzyny prezydenta USA może przebiegać według dwóch zupełnie różnych scenariuszy. W pierwszym Bestia (czyli kilka egzemplarzy limuzyny służących naprzemiennie prezydentowi i najważniejszym osobom w państwie) byłaby w pełni elektryczna. W drugim scenariuszu inżynierowie ograniczyliby się do napędu hybrydowego. Być może plug-in. Na razie brak w tym względzie jakiejkolwiek informacji ze strony amerykańskich władz. Niewykluczone jednak, że raczej będzie chodziło o tę drugą ewentualność. Dlaczego?

Bestia to jeden z rekwizytów przydających amerykańskiej głowie państwa prestiżu. Samochód powstał jednak przede wszystkim po to, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ze względu na swoją niepowtarzalną konstrukcję, nie mającą swojego odpowiednika w świecie "cywilnej" motoryzacji, a także potężne opancerzenie, obecnie używane wcielenie Bestii waży prawdopodobnie od 6,8 do 9 ton.

Dopiero gdy spojrzymy na szczegóły, widać, że limuzyna prezydenta USA nie bez powodu zyskała swój przydomek
Dopiero gdy spojrzymy na szczegóły, widać, że limuzyna prezydenta USA nie bez powodu zyskała swój przydomek© PAP/EPA/TASOS KATOPODIS/POOL

Dokładnych parametrów auta nie podaje się do publicznej wiadomości. Oczywiste jest jednak, że do napędzania takiego giganta w wersji wyłącznie na prąd potrzebne byłyby ogromne i bardzo ciężkie akumulatory trakcyjne. Nadmierna waga mogłaby zaś być problemem. Szczególnie podczas zagranicznych wizyt prezydenta USA, kiedy to dwa egzemplarze auta (przewidziany do obsługi głowy państwa i zapasowy), a także pojazdy prezydenckiej obstawy muszą być transportowane na miejsce drogą powietrzną.

Pozostaje też kwestia zasięgu. Bestia najczęściej kojarzona jest z przejazdami w spacerowym tempie pomiędzy szpalerami wiwatującego tłumu. Bywa jednak, że podczas niektórych wizyt drogą lądową prezydent USA pokonuje nieco dłuższe dystanse. W takiej sytuacji ograniczenia zasięgu mogą być postrzegane jako element ryzyka. Niewykluczone więc, że elektryfikacja następnego wcielenia Bestii będzie oznaczała wykorzystanie hybrydowej jednostki napędowej. Pozwoliłoby to na bezemisyjne przejazdy pomiędzy witającymi prezydenta ludźmi, a jednocześnie zapewniło większą elastyczność w razie sytuacji kryzysowej.

Jeśli Secret Service nie zmieni tempa ostatnich "zmian pokoleniowych" Bestii, nowej limuzyny prezydenta USA należy spodziewać się w 2025 lub 2026 roku. Niewykluczone jednak, że skoro Joe Biden rozmawia o napędzie następcy najbezpieczniejszego samochodu świata, to premiera nowej limuzyny nadejdzie szybciej.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)